Ujawniła, dlaczego Lewandowska nie poparła protestów kobiet. "Szukała alibi"

"Jej powściągliwość w wypowiadaniu się na ważne, palące społecznie kwestie jest zauważalna bardziej niż u jakiejkolwiek innej celebrytki mającej silną markę własną" - czytamy w nieautoryzowanej biografii Anny Lewandowskiej.

Anna Lewandowska nie wsparła protestów kobiet w 2020 roku
Anna Lewandowska nie wsparła protestów kobiet w 2020 roku
Źródło zdjęć: © AKPA
oprac. DFR

28.07.2023 09:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Monika Sobień-Górska opublikowała książkę pt. "Imperium Lewandowska", która jest nieautoryzowaną biografią znanej trenerki personalnej. Autorka poruszyła m.in. kwestię braku reakcji Lewandowskiej podczas protestów kobiet w październiku 2020 roku.

"Wiele kobiet nie traktuje jej poważnie"

Jak wskazuje Sobień-Górska, problemem wizerunkowym Lewandowskiej jest niechęć do ujawniania poglądów. "Przez to wiele kobiet nie traktuje jej poważnie, nie zaprasza do poważnych debat o swoich sprawach" - podkreśla.

"Ta jej powściągliwość w wypowiadaniu się na ważne, palące społecznie kwestie jest zauważalna bardziej niż u jakiejkolwiek innej celebrytki mającej silną markę własną. Jednak nie jest tak, że Lewandowska nie chce pojawiać się na okładkach prestiżowych magazynów z ważnym przekazem. Tylko że robi to w myśl zasady ‘zjeść ciastko i mieć ciastko’. Jeśli godzi się na okładkę w ‘Elle’ z hasłem ‘Siła kobiet’ tuż po największych strajkach kobiet w ostatnich latach, a udaje, że nie słyszy i nie widzi, co się dzieje na polskich ulicach, to trudno, żeby nie wzbudzała tym publicznej niechęci. Ma tak ogromne zasięgi, tak ogromny wpływ społeczny, więc wiele kobiet oczekuje od niej, że powie, co o tym myśli" - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dlaczego Lewandowska nie wsparła strajków kobiet?

Bliska osoba z otoczenia Lewandowskiej podkreśla, że reakcja na protesty w 2020 roku "była dla Ani bardzo kłopotliwą sytuacją". "Dzwoniła, pisała do znajomych kobiet, które też mają duże nazwiska, zasięgi, z pytaniem, co one zamierzają zrobić, czy będą publicznie zajmować stanowisko. Chciała porady, szukała jakiegoś alibi dla siebie. Była zestresowana, czuła, że ludzie oczekują od niej jakiejś wyraźnej deklaracji, a ona chciała się schować, nie wiedziała, co powiedzieć" - mówiło źródło Moniki Sobień-Górskiej.

Powodem, dla którego "Lewa" zdecydowała się nie zabierać głosu miała być obawa przed reakcją mamy "Mało ludzi o tym wie, że Ania jest silnie związana ze swoją mamą, która jest bardzo religijna. Wychowywała się w domu znacznie bardziej katolickim niż przeciętna polska rodzina. Ona sama, nie wiem jak teraz, ale wtedy na pewno była przeciwniczką aborcji, jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że jeżeli to publicznie powie, zostanie zlinczowana, bo nie tego oczekiwały jej fanki. Ale tak naprawdę głównym powodem jej milczenia były, jakkolwiek głupio to zabrzmi, skrępowanie, obawa przed reakcją mamy. Ania wtedy powiedziała, że nie poprze protestu, bo nie zrobi tego swojej mamie, którą by to bardzo zabolało. Jednocześnie ona sama też nie czułaby się komfortowo" - czytamy.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Komentarze (41)