Ukrywanie swojej seksualnej przeszłości stwarza ryzyko niedopasowania. Dr Agata Loewe: tak naprawdę nie chcemy jej znać
Ona bardzo często zaniża liczbę partnerów seksualnych. On wręcz przeciwnie – podaje wyższe statystyki. – Takie jest oczekiwanie społeczne. Kobiecość ma kojarzyć się z czystością, dziewictwem, przyzwoitością – tłumaczy terapeutka seksualna dr Agata Loewe, która przestrzega, że ukrywanie prawdy o swojej seks-historii nie pozwala podążać za swoją seksualną tożsamością i zniechęca nas do podejmowania inicjatywy w sypialni.
4 dla kobiet, 8 dla mężczyzn – to przeciętna liczba partnerów seksualnych, jaką Polacy mają w swoim życiu. W praktyce, bo w teorii wygląda to zupełnie inaczej.
Agnieszka (imiona bohaterek zmienione) pochodzi z Iławy, ma 35 lat. Przyznaje, że jej mąż nie ma pojęcia, ilu kochanków miała przed nim. – Wie, że wcześniej byłam w jednym długoletnim związku. Ogólnie myśli, że przed nim miałam dwóch-trzech partnerów. Prawda jest taka, że było ich więcej. Dokładnie ośmiu – mówi. Agnieszka uważa, że "jak na kobietę w Polsce to sporo". Dlaczego nie powiedziała mężowi prawdy? – W sumie to on nie pytał, tak samo jak ja nie wiem, ile miał kobiet przede mną. Kiedyś o to pytałam, ale zmienił temat. Może to i lepiej – im mniej wiemy, tym lepiej śpimy.
Badania potwierdzają, że wiele kobiet podaje zaniżoną liczbę partnerów seksualnych, podczas gdy mężczyźni robią rzecz odwrotną. Brytyjska badaczka prof. Kristin Mitchell uważa, że w obu przypadkach powód jest ten sam i wynika z pragnienia dostosowania się do tego, co uważa się za idealną liczbę partnerów dla kobiety bądź dla mężczyzny.
Budowanie reputacji
Dlaczego nie mówimy prawdy o swojej seksualnej przeszłości? Z kilku powodów. – Tak naprawdę nie chcemy jej znać – twierdzi dr Agata Loewe. – Choć bardzo mnie to dziwi, że nie interesuje nas przeszłość partnera. Od mężczyzn w swoim gabinecie najczęściej słyszę, że nie chcą znać prawdy o doświadczeniu swojej partnerki. U kobiet jest podobnie – w ich przypadku bardzo często funkcjonuje mit romantycznej miłości. Kobiety chcą mieć poczucie, że były, są i będą jedyne. Obie strony nie dopuszczają do siebie myśli, że można mieć w życiu kilka wyjątkowych relacji. Ale też wynika to z obawy przed odkryciem niekomfortowej prawdy na temat osoby, na której nam zależy – dodaje seksuolożka.
Zjawisku przyjrzała się Magdalena Marzec, która w pracy "Wybrane zachowania seksualne z perspektywy ewolucyjnej" (Seksuologia Polska/Via Medica 2014) pisze, że "mężczyźni do związków długotrwałych wybierają kobiety, które cechuje wierność, mała skłonność do przelotnych kontaktów seksualnych, od siebie dodając system zabezpieczeń przed zdradą, czyli potężną zazdrość, która wyzwala się automatycznie na wyobrażenie zdrady fizycznej".
Tym, co zdaniem dr Agaty Loewe najbardziej powstrzymuje nas przed wyznaniem prawdy, są oczekiwania społeczne. Kobiecość – zwłaszcza w środowiskach konserwatywnych – ma kojarzyć się czystością, dziewictwem, przyzwoitością. Wciąż silny jest stereotyp mówiący o tym, że kobieta z bogatym doświadczeniem jest rozwiązła, nie szanuje swojego ciała. Natomiast mężczyzna im więcej miał partnerek, tym uważany jest za atrakcyjniejszego.
– Mamy świętą i ladacznicę. To jest bardzo okrutne, żeby wpuszczać tego typu konotacje do seksualności. Wtedy kobiety, zamiast podążać za swoją seksualną tożsamością, stają się przyhamowane, wyciszone. Nie decydują się na eksperymenty. Nie uprawiają seksu, jaki sprawia im przyjemność. Często wypierają zdarzenia z przeszłości. Z czasem w ogóle odechciewa im się zbliżeń – zwraca uwagę ekspertka.
Dr Agata Loewe zauważa, że wiele kobiet uprawia otwarty seks, kiedy nie wiąże z mężczyzną nadziei na zbudowanie związku. Natomiast kiedy szuka kandydata na męża, zaczyna się pilnować. – Z tego może wyniknąć spory problem, bo mężczyzna nie ma szansy poznać jej taką, jaką ona jest – przestrzega.
Nie robić z seksu tabu
Anka, która mieszka w dużym mieście i jest po trzydziestce, tłumaczy, dlaczego nigdy nie podaje prawdziwej liczby partnerów seksualnych. – Nie mam męża, byłam w kilku niezbyt długich związkach, nie ukrywam, że mam spore doświadczenie. Jakiś czas temu miałam sytuację, że nowo poznanemu facetowi powiedziałam prawdę o sobie. Zrobił wielkie oczy i stwierdził, że pewnie trudno będzie mnie zaspokoić. Rzeczywiście, w sypialni układało nam się średnio, ostatecznie nam nie wyszło. On się spinał, kontrolował, chyba za bardzo chciał wywrzeć na mnie wrażenie. Dlatego teraz, jak facet mnie pyta o liczbę partnerów, to mówię, że było ich kilku i nie drążę.
Ilu ich było naprawdę? Anka dokładnej liczby nie podaje. Mówi tylko, że więcej niż 10.
Dr Agata Loewe przyznaje, że współczesne kobiety mają bogatszą seks-historię niż ich mamy czy babcie. Według ekspertki ogromnym błędem jest porównywanie się do innych, bo nie istnieje wzorzec, który mówiłby, ilu partnerów "powinno się" mieć. – Oczywiście można mieć jednego partnera seksualnego przez całe życie i dużo się z nim nauczyć. Ale z jednym partnerem możemy też źle trafić i wtedy nowe relacje pokazują nam to, czego nie doświadczyliśmy w poprzednich związkach. Pozwalają na nowe przeżycia – wyjaśnia dr Loewe. – Doświadczenie seksualne jest czymś pozytywnym, dobrze wpływa na naszą seksualność.
Kłamanie na temat swojej seks-historii może być wręcz dla nas szkodliwe. Dlaczego? Przede wszystkim stwarza ryzyko niedopasowania seksualnego. – Niektórzy mężczyźni szukają kobiet mniej doświadczonych, a inni przeciwnie – cieszą się, gdy spotykają kobietę, która otwarcie mówi, że lubi seks. Bo pamiętajmy, że poziom zainteresowania seksem nie zmienia się, kiedy się zakochujemy. Problem pojawia się w momencie, kiedy jedna osoba ma wysokie libido, a druga niskie. Optymalna sytuacja to taka, gdy spotkają się osoby z podobnymi potrzebami seksualnymi. Najczęstszym problemem są dysproporcje, że jedno chce dużo, a drugie chce mało albo wcale – tłumaczy dr Loewe. – Kiedy w seksie coś udajemy, trudno ocenić, co potem przestaje działać.
Zdaniem terapeutki seksualnej mówienie prawdy o swoim doświadczeniu pozwoli takiej sytuacji uniknąć. Dlatego, zamiast kalkulować czy oszukiwać, warto po prostu cieszyć się seksem i nie robić z niego tabu. – Na szczęście tak jest coraz częściej – zapewnia specjalistka.