Ula Chincz wspomina tatę. "Byłby załamany rozpadem Trójki i upadkiem programów informacyjnych w TVP"
Andrzej Turski zmarł 31 grudnia 2013 r. po długim pobycie w szpitalu. Zdaniem jego córki, dobrze, że nie musi oglądać tego, co dziś dzieje się w mediach publicznych.
10.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 19:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ula Chincz zaskarbiła sobie ogromną sympatię widzów. Poszła w ślady znanego ojca, który był legendą Telewizji Polski. Turski odszedł 7 lat temu, wcześniej zmarła jego ukochana żona Zofia. – Nie wiem, czy nie poczułam pewnego rodzaju ulgi, że oni są znowu razem... Tata przez miesiąc leżał w szpitalu na OIOM-ie, mógł odejść każdego dnia, bo jego stan był ciężki, choć stabilny. Kiedy w sylwestra prawie dwa lata temu dostałam telefon ze szpitala, to pomyślałam: to nie jest przypadek. Nigdy w to nie uwierzę! W 43. rocznicę ślubu? – mówiła swego czasu w rozmowie z "Pani" Chincz.
Chincz o Andrzeju Turskim
Dziś w rozmowie z Plejadą zaskakuje stwierdzeniem, że cieszy się, iż jej ojciec nie dożył dzisiejszych czasów. – A dziwisz mi się? (śmiech). Oczywiście, miałam na myśli względy profesjonalno-zawodowe – wyjaśnia dziennikarzowi. – Mój ojciec byłby załamany rozpadem Trójki i upadkiem programów informacyjnych w Telewizji Polskiej – zapewnia.
Gwiazda TVN dodaje, że Turski nigdy nie chciał odejść z TVP. Z rozmowy dowiadujemy się, że odmawiał za każdym razem, gdy ktoś proponował mu pracę gdzie indziej. – Polskie Radio i Telewizja Polska to były jego ukochane instytucje. Jestem przekonana, że nie udźwignąłby tego, co tam się teraz dzieje. Pewnie nawet nie sądził, że kiedyś mogą nadejść takie czasy – stwierdza Chincz.