Urszula miała depresję poporodową. Pomogła jej wtedy szczególnie jedna osoba
Starszy syn Urszuli ma już 35 lat. Gdy go urodziła, od razu wiedziała, że dzieje się z nią coś niedobrego. Wtedy jeszcze nie mówiło się o depresji poporodowej, lecz dziś piosenkarka wie, że to właśnie z nią przyszło jej się zmierzyć. Jedna osoba szczególnie pomogła jej w tym trudnym czasie. Nie był to jednak jej mąż ani żaden inny członek rodziny.
18.07.2022 | aktual.: 18.07.2022 16:43
W 1985 roku Urszula związała się z muzykiem Stanisławem Zybowskim. Dwa lata później na świat przyszedł ich syn Piotr. Jednak czas, który piosenkarka spędzała z niemowlęciem, nie był dla niej sielanką. O swoich doświadczeniach opowiedziała w najnowszym wywiadzie udzielonym magazynowi "Claudia".
Urszula o depresji poporodowej i niespodziewanej pomocy
"Tuż po porodzie wróciłam z Lublina do Warszawy z maleńkim Guciem do naszego wynajmowanego mieszkania. Staszek Zybowski, mój mąż (wtedy jeszcze nie mąż), wyjeżdżał na koncerty, a ja zostawałam z Guciem. Leciały mi łzy, snułam się z wózkiem po parku albo patrzyłam przez okno. Wtedy nie mówiło się depresji poporodowej. Ale ze mną coś się działo" – wyznała.
Przy okazji Urszula wspomniała kobietę, która była dla niej wielkim oparciem w tamtym trudnym czasie.
"Bardzo ważną osobą była dla mnie Lila, moja sąsiadka z bloku na Ochocie. Minęło wiele lat, ale myślę o niej z ogromną wdzięcznością. Nie wiem, co by się stało, gdyby nie ona. Ona mnie uratowała. Przede mną samą, przed czarnymi myślami. (…) Mama i siostra wpadały z Lublina, ale tak naprawdę ratowała mnie Lila, która też często była sama ze swoim synem. Nikt nie zrozumie kobiety tak jak druga kobieta w podobnej sytuacji" – stwierdziła piosenkarka.
Mąż Urszuli zmarł, gdy ich syn miał 14 lat
Oczywiście Urszula mogła również liczyć na pomoc swojego ukochanego, lecz jego często nie było w domu. Gdy ich syn miał trzy lata, przeprowadzili się do Stanów Zjednoczonych. Potem wzięli ślub. Po powrocie do Polski zamieszkali w Józefowie. Niestety w 2001 roku Stanisław Zybowski zmarł.
"Kiedy on był przy mnie, od razu było dobrze. Przy nim niczego się nie bałam. Wnosił też spokój w nasze rodzicielstwo. Gucio był moim pierwszym dzieckiem, wszystko było nowe i nieznane. Dla Staszka to nie był debiut, bo miał dwójkę dzieci z pierwszego małżeństwa, a więc wiedział, jak postępować z niemowlakiem, że płacz dziecka, nieprzespana noc to nie koniec świata. Przeprowadziliśmy się do Józefowa niecały rok przed jego śmiercią. (…) On do końca wierzył, że pokona nowotwór (…). Pracował, przyjeżdżał do studia ze szpitala. Gdy zmarł, wszystko się zawaliło" – dodała Urszula w wywiadzie dla "Claudii".
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.