Usunęli jej zdjęcie z Instagrama, bo miała cellulit
Administratorzy Instagrama tolerują, gdy na ich platformie miliony kobiet wrzucają swoje niemal erotyczne zdjęcia, na których prężą ciała w skąpych strojach albo samej bieliźnie. Jednak reagują jak byki na czerwoną płachtę, gdy któraś kobieta odważy się opublikować swoje zdjęcie, na którym widać na przykład cellulit. Takie nieprzyjemne restrykcje spotkały Mallory King, 25-letnią trenerkę fitness.
10.03.2017 | aktual.: 10.03.2017 18:19
Niedawno Amerykanka upubliczniła swoje zdjęcie, na którym widać cellulit. Administratorzy Instagrama nie ociągali się z reakcją i błyskawicznie usunęli ten post. - Ta decyzja zasmuciła mnie z dwóch powodów. Dlaczego nikt nie zajmuje się tysiącami zdjęć, które są wulgarne i widać na nich piersi czy pupy? To dlatego, że nie próbuję być seksowna za wszelką cenę? A może powodem jest to, że nie mam wymiarów, które prezentuje większość seksownych użytkowniczek Instagrama? - zastanawia się Mallory.
25-latka twierdzi, że ludzie boją się kobiet, które nie wstydzą się pokazywać swojego ciała, nawet mimo niedoskonałości. - Ludzie mają wyprane mózgi. Idealne ciało z pięknymi piersiami i jędrnymi pośladkami jest ok, ale ciało, które odbiega od norm z magazynów, jest niepożądane w sieci - tłumaczy Mallory. - Chrzanić to - dodaje wściekła.
I zapewnia, że nadal będzie publikować swoje zdjęcia. - Świat potrzebuje kobiet, które się nie wstydzą tego, jak wyglądają, i nie boją się o tym głośno mówić - uważa.
Jej przejścia skomentowały tysiące internautów. „Jesteś bardzo dzielna”, „Masz piękne ciało i równie piękną duszę”, „Cellulit to przecież normalna sprawa” - to tylko niektóre z komentarzy.
Dla przeciwwagi, po nagłośnieniu kwestii cenzury, pojawiło się też wiele opinii hejterów. „Ona nie ma ciała trenerki fitness” - to najczęściej pojawiająca się opinia. - Na początku pomyślałam o przejściu na dietę, ale później stwierdziłam, że nie będę się przejmować. Czuję się dobrze w swojej skórze - zapewnia.
To nie pierwszy przykład, gdy media społecznościowe cenzurują zdjęcia użytkowników. Hannah Moore pochwaliła się na Instagramie swoim zdjęciem po urodzeniu bliźniaczek (fot. poniżej). Na jej brzuchu widoczne są rozstępy. Napisała też, że nikt nie powinien być oceniany na podstawie tego, jak wygląda. Kilka minut po publikacji jej konto zostało zablokowane.
Wiele kobiet stanęło w jej obronie i zażądało przywrócenia jej konta. Ich apel poskutkował i administratorzy przywrócili ją do sieciowego świata żywych. Wydali też oświadczenie w tej sprawie. "Wiemy, że użytkownicy czasami chcą pochwalić się artystyczną fotografią, ale nie możemy tolerować żadnej nagości. Dozwolone są jednak zdjęcia, które przedstawiają blizny po zabiegu mastektomii czy fotografie kobiet, które karmią piersią" - czytamy w nim.
O "artystycznych zdjęciach" wie coś Madonna. Gdy opublikowała na Instagramie fotografie z urodzinowej imprezy, szybko zostały zablokowane. To dlatego, że na jednej z nich pojawiła się modelka topless. - Instagram może cenzurować sutki, ale nie ocenzuruje dobrej zabawy - skomentowała wokalistka.
W sieci zawrzało też, gdy polska blogerka Marta Lech-Maciejewska podzieliła się z internautami naturalistycznym zdjęciemwykonanym tuż po porodzie. Jest na nim ona i jej dziecko pokryte krwią. "Wiem, że to zdjęcie może nie jest najlepszym dodatkiem do śniadania, ale tak właśnie wygląda pierwsza sekunda nowego życia" - napisał jej mąż pod fotografią. Internauci zareagowali od razu, pod tym postem pojawiły się tysiące skrajnych opinii dotyczących granic intymności. Na szczęście w tym przypadku Facebook nie zareagował i nie ocenzurował posta.
Zobacz też: 6 rzeczy, których nie wiedzieliście o Kasi Tusk