Blisko ludziUważaj na mężczyzn, których trzeba holować przez życie. Oni nigdy nic nie muszą

Uważaj na mężczyzn, których trzeba holować przez życie. Oni nigdy nic nie muszą

– Mężczyzna, który od początku był przyzwyczajony, że jego wszelkie potrzeby są zaspokojone, będzie w dorosłym życiu kierował się wygodą i oczekiwał tego również od otoczenia – mówi psycholog Paulina Mikołajczyk.

Uważaj na mężczyzn, których trzeba holować przez życie. Oni nigdy nic nie muszą
Źródło zdjęć: © 123RF

11.01.2020 | aktual.: 11.01.2020 20:59

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Najpierw mama, czasem babcia i siostra, potem partnerka, choć w tym związku o żadnym partnerstwie nie może być mowy. Zapewni mu wikt i opierunek. Nawet pieniądze do domu przyniesie. On nie musi od siebie dawać nic.

Mąż Joanny prowadzi dobrze prosperującą firmę – zajmuje się sprowadzaniem do Polski i dystrybucją wysokiej klasy odkurzaczy. Jego działalność opiera się na szerokiej siatce handlowców, więc często ludzie wypytują u niego o pracę. Jedną z takich osób jest Mariusz, chłopak ich wspólnej znajomej. – Przyszedł się dowiedzieć, czy by się dla niego nie znalazło jakieś zajęcie. Mój Arek zapytał, jakie ma kwalifikacje, czym się dotąd zajmował itp. Na co Mariusz, mężczyzna prawie czterdziestoletni, odparł, że w sumie to nie pracował za wiele. Nie miał nawet CV – wspomina Joanna.

Przyzwyczaił się do wygody

Mariusz ma dwie siostry. Ich ojciec zmarł przedwcześnie. Dzieci wychowała matka z pomocą swojej mamy. Nikt w tej rodzinie nie oczekiwał, że Mariusz stanie się głową rodziny. Przeciwnie. Od dziecka chuchano na niego i dmuchano, rozpieszczano go i odsuwano od wszelkich obowiązków. Inna rzecz, że był chorowitym malcem, więc matka i babka obchodziły się z nim jak z jajkiem. – W domu nic nie musiał robić, bo jak nie mama, to babcia albo siostry wszystko za niego zrobiły – mówi Joanna.

Prawdopodobnie to brak męskiego wzorca i przesada ze strony matki, która straciła już jednego mężczyznę, spowodowały, że Mariusz – w przeciwieństwie do większości swoich kolegów – nigdy nie dorósł.

Niedojrzałość i bierność prezentował w każdym swoim dotychczasowym związku, które prędzej czy później się rozpadały. W obecnym jest prawie od dwóch lat, ale w tej relacji nie układa się najlepiej. – Jego dziewczyna jest zmęczona tym, że musi robić praktycznie wszystko. W pracy harówka, w domu harówka, a on markuje robotę – zżyma się Joanna. – Przyzwyczaił się do wygody i w to mu graj. Taka jest prawda.

Nieco inaczej było w domu Karola, 35-latka. Jego rodzice są bardzo dobrze sytuowani, dysponują sporym majątkiem. W miejscowości, w której żyją, są znani. Długo starali się o dziecko, więc gdy Karol wreszcie pojawił się na świecie, matka stała się nadopiekuńcza.

Kiedy – jak to chłopiec – podglądał ojca i garnął się do tzw. męskich prac (wbijanie gwoździ, naprawa samochodu itp.), matka krzyczała, żeby nic nie robił, bo "ich syna zawsze będzie stać na to, żeby takie rzeczy robili za niego inni". Jeden z dziadków przestrzegał, że z Karola wyrosną dwie lewe ręce. I miał rację. Karola rodzice wykształcili, wychowali na porządnego człowieka, ale jednocześnie wyhodowali biernego, zapatrzonego w siebie narcyza.

Kasia zna Karola i jego dziewczynę Gosię. – Przyznam, że dziwny ten ich związek. Zaręczyli się szybko, ale od tego czasu cisza. Nawet razem nie mieszkają, dzieli ich 60 km. On popracuje trochę tu, trochę tam. Jest doskonałym odzwierciedleniem słów Ferdka Kiepskiego że "w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem”. Ciągle mieszka w domu rodzinnym. Dobrze mu tam, bo matka codziennie podsuwa mu pod nos jedzonko, ścieli mu łóżko, pierze gatki – opowiada Kasia. – Dziwi mnie tylko, że Gośce to odpowiada. Albo tylko udaje, że tak jest.

Emocjonalne wiązanie synów przez matki

Paulina Mikołajczyk, psycholog w Centrum Medycznym Damiana, przyznaje, że miłość, którą matka obdarza potomstwo ze względu na płeć, jest odmienna: od dziewczynek częściej wymaga się bycia grzeczną i posłuszną, natomiast wobec chłopców powszechniejsza jest pobłażliwość. – Żyjemy w świecie, w którym kobiety mają coraz więcej do powiedzenia. Rola mężczyzn, również przy wychowaniu dzieci, nadal spychana jest na boczny tor, chociaż oni sami w większym niż kiedyś stopniu chcieliby się w niej spełniać. I tak nadal mamy do czynienia z dominującym stylem wychowania charakteryzującym się emocjonalnym wiązaniem synów przez matki i brakiem zaangażowania ze strony ojca – tłumaczy psycholog.

Według Pauliny Mikołajczyk przedłużanie dzieciństwa syna związane jest z przerośniętą potrzebą kontroli u matki. – Matka traktuje syna jak swoją własność, nadaje sens swojemu życiu poprzez opiekę nad nim, nie przygotowując go do życia w świecie i tworzenia prawidłowych relacji – wyjaśnia ekspertka.

Problem w tym, że choć taki mężczyzna może być uroczy/dowcipny/inteligentny, to materiał na partnera jest z niego kiepski. Prof. Zbigniew Lew-Starowicz w książce "Lew-Starowicz o kobiecie" przyznaje, że coraz częściej spotyka beztroskich mężczyzn, przekonanych, że zadba o nich żona. "Zawsze dbała o niego mama, to teraz zadba partnerka. Są oczywiście mężczyźni w pełni niezależni, wychowani tradycyjnie, z przekonaniem, że radzą sobie sami. Na drugim biegunie są ci, którzy do 40. roku życia mieszkają z mamą. Ale narastająca jest dziś ta środkowa grupa mężczyzn, skoncentrowana na swojej pracy i rozrywkach, która odpowiedzialność za bezpieczeństwo rodziny chętnie przerzuca na partnerkę".

Prof. Lew-Starowicz jest zdania, że współcześni mężczyźni są coraz słabsi psychicznie, rosną bowiem w warunkach cieplarnianych, bez konieczności mierzenia się z przeszkodami.

Taki mężczyzna nauczył się, że to właśnie kobieta – najpierw matka, a później partnerka – będzie dbać o jego ogólny dobrostan. – Życie z taką osobą może być trudne – mówi wprost psycholog Paulina Mikołajczyk. – Dużo zależy od tego, jaką osobą jest jego wybranka, jakie wyznaje wartości i schematy działania przejawia. Na pewno do utworzenia trwałej i jakościowo dobrej relacji potrzebna jest wzajemna uważność na potrzeby obojga i chęć współpracy.

Zdaniem ekspertki jeżeli kobieta wytłumaczy partnerowi, że także ona potrzebuje wsparcia, a on będzie chciał i umiał to zrozumieć, a co za tym idzie, przejawi chęć zmiany, to jest szansa na powodzenie takiego związku.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (492)