FitnessUzależniona od zakupów

Uzależniona od zakupów

Idę wzdłuż półek, na których są bluzki i sweterki. Wszystko puszyste, miękkie. Dotykam materiałów, gładzę, przytulam. A potem z wózkiem wypchanym po brzegi ciuchami uciekam ze sklepu. Wtedy się budzę. Spocona.

16.03.2006 | aktual.: 16.03.2006 15:33

Idę wzdłuż półek, na których są bluzki i sweterki. Wszystko puszyste, miękkie. Dotykam materiałów, gładzę, przytulam. A potem z wózkiem wypchanym po brzegi ciuchami uciekam ze sklepu. Wtedy się budzę. Spocona.

Naprawdę źle zaczęło być dopiero wtedy, gdy dostałam kartę kredytową. Już nie czułam, że wydaję pieniądze, bo izycznie nie miałam ich w ręku. Niemal codziennie jeździłam do jakiegoś sklepu pod pretekstem, że koniecznie trzeba coś kupić do domu. Soboty całe spędzałam na zakupach. Kiedy zauważyłam, że mam problem? Gdy zaczęłam z firmy męża podbierać pieniądze. Chociaż nie, wtedy jeszcze nie. Mówiłam sobie, że przecież oddam. Tyle, że pensja zawsze była mniejsza od długów.

Jak w transie
Czasami nawet parę dni po wypłacie nie miałam już ani grosza. Wiele rodzin za takie pieniądze żyje cały miesiąc, a ja nie wiedziałam nawet, na co wydaję. Potrafiłam wykupywać już całe półki. Wszystko jedno z czym. Byłam jak w transie. Jeśli przy kasie okazywało się, że brakuje mi pieniędzy i musiałam z czegoś zrezygnować - cierpiałam jakby ktoś mi zabierał najważniejszą w życiu rzecz. Dzwoniłam do męża, by natychmiast przywiózł mi pieniądze. Był zły, ale przywoził. W końcu zorientował się, że coś jest nie tak. Zaczął robić mi awantury. Twierdził, że niszczę i jego, i firmę. Ja nie pozostawałam mu dłużna - wypłakałam całą swoją złość i samotność. Krzyczałam, że te wydatki są konieczne, że staram się, by nikomu niczego nie zabrakło. I rzeczywiście - nie brakowało. Problem stanowiło raczej to, że wszystkiego było za dużo.

Już nie muszę
Kiedy poszłam do terapeuty? Kiedy mąż powiedział, że nie da mi już ani grosza. Nie będzie tyrał na moje zachcianki. Przeraziłam się. Byłam przekonana, że ma kochankę i jej będzie dawał wszystkie pieniądze. Poszłam do psychologa. Czułam się nieszczęśliwa, szukałam pomocy. A tu nagle - jak grom z jasnego nieba - dowiaduję się, że jestem uzależniona! Jak to - myślałam - od zakupów? Chciałam wyjść i trzasnąć drzwiami - poczułam się oszukana. Przyszłam do terapeuty. Powiedziałam, że wali się moje małżeństwo, a on mi mówi, że jestem chora! Że to ja nad sobą muszę pracować! Po kilku godzinach rozmowy powiedziałam, że spróbuję coś ze sobą zrobić.

Na początku ciągle się buntowałam. Jak to? Znowu mam sobie wszystkiego odmawiać? Dopiero po kilku tygodniach terapeuta zdołał mi wytłumaczyć, że większość z tych rzeczy nie jest mi wcale potrzebna. Przynoszę je do domu, chowam do szaf i natychmiast o nich zapominam. Dostałam pierwsze zadanie: zrobić porządki. Wyniosłam do PCK osiem ogromnych pudeł z ciuchami i sprzętem AGD. Okazało się to potwornie trudne. Zaczęłam też przed wyjściem z domu robić listę zakupów. Na początku konsultowałam się z terapeutą, a on skreślał z listy połowę, choć mnie wydawało się, że już i tak zrezygnowałam ze wszystkiego, co zbędne! Na zakupy chodziłam z wyliczonymi niemal do grosza pieniędzmi, bez karty kredytowej, bez czeków.

Co było najtrudniejsze?
Chyba przełamanie się i uzmysłowienie sobie, że jest się osobą uzależnioną. A potem praca nad sobą. Przecież do sklepów trzeba chodzić. Teraz już po prostu wiem, że robienie zakupów zastępowało mi relacje z innymi ludźmi. Nie potrafiłam rozmawiać z mężem, to ja sprowadzałam nasze kontakty do rozmów o firmie i codziennych potrzebach. Terapeuta twierdzi, że przyczyna tego stanu leży we mnie, w moim braku akceptacji siebie.

Wysłuchała: Joanna Piotrowska

Zdaniem psychoterapeutów
Iza Smoczyńska, psychoterapeutka, mówi, że nałogi - choć może to zabrzmieć paradoksalnie - biorą się z chęci zapanowania nad uczuciami. Wielu ludzi woli nie odczuwać emocji, tłumią też swoje potrzeby uczuciowe. Ale niezaspokojone, upchnięte w kąt podświadomości uczucia tworzą trudne do zniesienia napięcie. A napięcie może zredukować: papieros, alkohol, narkotyk, seks czy upragniony zakup. To jest istota uzależnienia. Nie ma znaczenia, którą z tych możliwości pacjent wybiera. Istotne jest, że musi. Psychologowie nazywają to czynnościami przymusowymi. Człowiek, który nie ma kontaktu z własnymi uczuciami boi się emocji cudzych. W jego rodzinie praktycznie brak jest więzi. Wyprawa do sklepu często ma dać poczucie - złudne - że one istnieją. Ciągniemy więc na wielkie zakupy, aby uzyskać namiastkę tego, czego nie mamy.

Szaleństwo kupowania to nałóg uprawiany w samotności. W krajach zachodnich normalne jest, że w supermarkecie kobieta wrzuca do wielkiego metalowego wózka suknie, bluzki, spodnie, żakiety - bo ładne, bo tanie, bo promocja... W tych samych supermarketach, gdzieś z boku ulokowana jest lada z napisem customer desk, gdzie te nieopatrznie nabyte przedmioty można zwrócić. Rzeczywiście łatwiej wydawać pieniądze w przekonaniu, że nie jest to decyzja ostateczna.

Syndrom Al Raszyda
Pacjenci, którzy zgłaszają się do psychoterapeutów z kłopotami związanymi z nadużywaniem karty płatniczej, to częściej mężczyźni. Dla mężczyzny - mówi Iza Smoczyńska - karta bankowa jest symbolem statusu, potencji (podobnie jak telefon komórkowy czy samochód), więc korzysta z niej, często nadmiernie. Aż w końcu zjawia się u nas. Okazuje się, że wydaje bajońskie sumy i powinien być Al Raszydem, by mógł sobie na to pozwalać. No i wtedy zaczyna się praca, która powinna mu uświadomić, że trzeba leczyć przyczynę, a nie objawy, że nie pieniędzy ma za mało, tylko czegoś zupełnie innego.

Uzależniony, uzależniona
Terapia składa się z dwóch faz: po pierwsze, trzeba nauczyć pacjenta, że nie musi iść do bankomatu, nie musi rzucać się w wir zakupów, i w tym postanowieniu go wspierać. Druga faza - często wieloletnia - to budowanie poczucia tożsamości i poczucia wartości człowieka, tak aby nie musiał się on już chować za materialnym pozorem sukcesu. Niestety, z dziesięciu zgłaszających się pacjentów, terapię kończy jeden. Większość rezygnuje w pierwszej fazy, wierząc zbyt wcześnie, że teraz już sami sobie dadzą radę.

Krytycznym wiekiem, z punktu widzenia uzależnień zakupowych, dla mężczyzn jest 27-45 lat, a dla kobiet - około 50 lat, gdy pojawia się syndrom opuszczonego gniazda oraz zbliża się starość. Współczesny człowiek, wychowany w zracjonalizowanym świecie i atakowany nachalną reklamą uzależnia się od rzeczy - namacalnych, konkretnych, mających określone konotacje społeczne. Uzależnić może każda niemal rzecz, każda czynność: telewizja, telefon komórkowy, komputer, gry, Internet. Wśród pacjentów psychoterapeutów są też dzieci. - Dojrzewanie to szczególnie silny i dramatycznie przebiegający kryzys tożsamości w życiu dziecka. Typowe dla niego uzależnienia dziś to heroina, Internet i gry komputerowe. Z nałogowym wydawaniem pieniędzy przez dzieci jeszcze nie mamy do czynienia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)