Używane prezenty pod choinką. "Teściowa w ten sposób porządkowała szafę"
W Polsce używane prezenty to całkiem nowy, ale coraz bardziej popularny trend. Miłośników rzeczy z drugiej ręki przybywa, a w czasach rosnącej inflacji taki pomysł może okazać się strzałem w dziesiątkę. Pod warunkiem, że będziemy przestrzegać kilku zasad. – Nie było sytuacji, żebym z takiego prezentu nie była zadowolona. A z nowych, prosto ze sklepu, wiele razy – uważa Kasia Wągrowska, która w sieci znana jest jako Kasia "Ograniczam się". Z kolei 36-letnia Patrycja uważa, że w ten sposób jej teściowa robiła sobie miejsce w szafie, a jej oddawała stare, zniszczone rzeczy.
Jak mówi nam Agata Gołębiowska, która prowadzi profil na Instagramie Królowa Lumpeksów, ostatnie badania dotyczące prezentów z drugiej ręki pochodzą sprzed dwóch lat, ale już wtedy 35 proc. badanych zamierzało kupić używany podarunek pod choinkę, a 13 proc. rozważało taką możliwość. Kilka dni temu zapytała swoich obserwatorów, czy kupują prezenty z drugiej ręki. 20 proc. odpowiedziało, że ma taki plan.
Agata sama jest fanką rzeczy z drugiej ręki pod choinką. - Kupuję zarówno używane, jak i nowe. Jest to zwykle mieszane. Najczęściej są to dobrej jakości ubrania. Np. kurtka z naturalnym wypełnieniem, wełniany płaszcz, jedwabna koszula, kaszmirowy sweter, skórzane dodatki. W lumpeksie lub na portalach sprzedażowych kupimy dobrej jakości przedmiot za ułamek jego ceny – zauważa.
Dodaje, że nie zdarzyła się sytuacja, żeby była niezadowolona z prezentu z drugiej ręki. - Komunikuję moje potrzeby, do czego zachęcam. Komunikacja to klucz, szczególnie jeśli za dobrze nie znamy osoby, którą chcemy obdarować – mówi.
Agata Gołębiowska na podstawie ankiety, którą przeprowadziła, uważa, że najchętniej kupujemy dobrej jakości ubrania z drugiej ręki (wełniane i kaszmirowe swetry), dodatki (wełniane szaliki, jedwabne krawaty), używane książki (szczególnie takie, które trudno dostać w księgarni) drobiazgi typu ramki na zdjęcia, puzzle, płyty, zabawki (certyfikowane, drewniane, klocki, maskotki, ale i większe, jak konie na biegunach czy domki dla lalek).
"Sprzątanie szafy"
Z prezentów z drugiej ręki nigdy nie była zadowolona Paulina. Szczególnie że takie dostawała na każde święta. Obdarowywała ją teściowa.
- Na początku myślałam, że to kwestia pieniędzy. Wiecznie narzekała na ich brak. OK, prezent to prezent, ważna jest pamięć - tłumaczyłam sobie. Jednak okazało się, że pieniądze są, tylko nie na prezent dla synowej. Dawałam torebki, buty, portfele, sztuczną biżuterię. Do jednej z torebek, którą podarowała mi na święta, wrzucona była biżuteria – byle jak, splątana, brudna. Bardzo się wtedy zdziwiłam – opowiada w rozmowie z WP Kobieta 36-latka.
Kobieta wiele razy w delikatny sposób sygnalizowała teściowej, że nie nosi takich torebek czy biżuterii. - Dawała nadal i w kółko to samo. I niestety, wyglądało to jak porządkowanie szafy dwa razy do roku. To były po prostu jej rzeczy. Nie to, że oddane z dobrego serca, a żeby zrobić miejsce na nowe. Zdarzało się, że tego prezentu nie doniosłam nawet do domu. Nie chomikuję rzeczy, których nie używam. Powiem szczerze, że torebka czy bransoletka to jeszcze nic. Potrafiła dać blender, który nie działał, czy mocno zdarte buty, które nie były w moim rozmiarze – opowiada.
Paulina w rozmowie z nami przyznaje, że takie prezenty sprawiają jej przykrość. Po 10 latach i setkach takich podarunków odbiera je jako okazanie szczególnej niechęci. Jak podkreśla, sama korzysta z second handów, kupuje coś swojej mamie lub mężowi, jednak nie robi prezentów na siłę i wbrew upodobaniom obdarowanej osoby.
- Nie mam nic przeciwko takim prezentom ogólnie. Przerażająca jest ilość śmieci na świecie. Ale naprawdę, trzeba zwracać uwagę, co się komu daje – podsumowuje.
Czytaj też: Gadżet erotyczny jako prezent pod choinkę? "Święta to idealny czas na podkręcenie miłosnych manewrów"
"Prezenty z drugiej ręki to żaden wstyd"
Kasia Wągrowska, która w sieci znana jest jako Kasia "Ograniczam się" uważa, że prezent z drugiej ręki jest świetnym pomysłem nie tylko na święta. – Ja bardzo chętnie otrzymywałabym prezenty z drugiej ręki, ale widzę, że większość osób ma pewne obawy. W gronie aktywistów zero waste jest to zupełnie normalne, że takie podarunki się daje. Z używanych prezentów cieszymy się najbardziej. To są często upolowane, wysmakowane rzeczy. Mają większą duszę niż te ze sklepu – opowiada nam blogerka.
Jak podkreśla Wągrowska, pod choinkę można dawać przede wszystkim książki z drugiego obiegu, puzzle, gry, ale ważne jest, żeby były one kompletne. - Ja swoim dzieciom dam na święta właśnie i puzzle i książki, ale też ubrania. Przeglądając serwisy aukcyjne, widzę bardzo dużo fajnych zabawek dla dzieci, które można kupić za pół ceny. Domki dla lalek, ale nawet te popularne zabawki. Czasem nie mają opakowań, ale uważam, że to też jest plus. Można zdezynfekować rzeczy i opakować je w kreatywny sposób. A to, że nie mają opakowania, pozwoli nam jeszcze zaoszczędzić na odpadach – podpowiada Kasia Wągrowska.
Blogerka zawraca uwagę na ważny aspekt. Finansowy. - W tym roku przychylniej niż w poprzednich latach patrzymy na prezenty z drugiej ręki właśnie przez wszechobecną drożyznę. Życie codzienne sporo kosztuje i niewiele już zostaje nam na ekstra wydatki – mówi.
Czego nigdy nie dawać na prezent, jeśli pochodzi on z drugiego obiegu? – Bielizna na pewno jest dyskusyjna. Ja nikomu bym nie podarowała używanej, choć sama dla siebie chętnie bym wzięła. Wybierajmy rzeczy, które mogą długo posłużyć obdarowanej osobie: ceramika, której w sklepie już nie dostaniemy, a jest sporo warta, sprzęt kuchenny, oczywiście sprawny. W moim domu będzie w tym roku miks prezentów: i używane, i nowe, ale też podaruję przeżycia: kupon na wspólny spacer, wycieczka na narty, planszówki. Podarujmy też sobie wspólny czas, bo to jest przecież najważniejsze – doradza Kasia Wągrowska. I dodaje: prezenty z drugiej ręki to żaden wstyd, powinno wejść nam takie obdarowywanie w krew i być elementem nowego savoir-vivre’u.
– Nie było sytuacji, żebym z takiego prezentu nie była zadowolona. A z nowych, prosto ze sklepu, wiele razy. A jeśli możemy jeszcze zadbać o planetę i zmniejszyć liczbę kupowanych rzeczy, widzę same plusy – uważa.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.