W miejskich fontannach kąpią się dzieci. "Największa głupota tego lata"
18.06.2021 14:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kiedy tylko rozpoczynają się upały, miejskie fontanny zaczynają pełnić funkcję placów zabaw. Niestety, wieczorami w tej samej wodzie myją się bezdomni, ochłody szukają także ptaki, psy oraz pobudzeni procentami imprezowicze. Mamy, które były świadkami takich scenek, podzieliły się z WP Kobieta skłaniającymi do refleksji historiami.
- Widziałam jak matka trzylatka podeszła do fontanny przy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, nalała z niej wody do butelki i dała się napić dziecku. Kiedy zwróciłam jej uwagę, odpowiedziała, że jest gorąco, ona nie ma innej wody. Dodała, że przecież kiedyś dzieciaki spędzały na dworze całe dnie, jadły i piły to, co znalazły i nie poumierały. Nie dawałam za wygraną, ale wtedy obraziła się i zapytała, dlaczego żałuję dziecku wody – mówi Anna Krasnodębska – dyplomowana opiekunka dziecięca.
Dzieci nie są świadome zagrożenia
Nasza rozmówczyni – prywatnie mama trójki dzieci i dwójki wnucząt – często obserwuje podobne, choć nie tak drastyczne, obrazki. Wśród najpopularniejszych w Warszawie fontann wymienia te przy Arkadii oraz na Podzamczu. – Byłam świadkiem sytuacji, gdy matka zdjęła około czteroletniemu chłopczykowi buciki i wsadziła go do fontanny. Maluch był zachwycony, bo oczywiście nieświadomy zagrożenia. Obok, bo mowa o fontannie z wieloma, niewielkimi dyszami, starsza kobieta myła sobie nogi i podeszwy klapek. Bezmyślnych, rodziców naprawdę nie brakuje - stwierdza gorzko pani Anna.
Krasnodębska za każdym razem interweniuje i próbuje podejmować rozmowę, jednak opiekunowie zazwyczaj ignorują jej uwagi, tłumacząc, że przecież jest upał. Pani Anna ma dla nich jedną radę. - Skoro dzieciom jest gorąco, niech kupią dmuchany basenik, naleją do niego czystej wody i wsadzą tam malucha – proponuje.
Sprawdź także: Wiemy, co kryje się w fontannach miejskich. W wodzie mogą znajdować się odchody i mocz
O powadze sytuacji świadczyć może list od czytelniczki, który na blogu szczesliva.pl opublikowała Magda Kogut-Wałęcka. Jego autorka – za namową teściowej – przystała na, jak sama pisze, "największą głupotę tego lata". Pozwoliła trzyletniemu synkowi na zabawę w fontannie znajdującej się na jednym z krakowskich placów. Niestety, chłopiec zaraził się gronkowcem i paciorkowcem kałowym i w konsekwencji spędził ponad dwa tygodnie w szpitalu.
Lekarz przestrzega rodziców
- Polacy traktują fontanny miejskie jak kąpieliska, nie zaobserwowałam podobnego zjawiska za granicą. Tymczasem takie kąpiele są niebezpieczne z wielu różnych powodów – mówi Katarzyna Bukol-Krawczyk, lekarz medycyny rodzinnej, ekspert Lux Med.
Zdaniem lekarki największym problemem jest jakość wody – niebadanej i nienadzorowanej przez sanepid, a do tego krążącej w obiegu zamkniętym.
- Do takiej fontanny wpadają m.in. odchody zwierzęce, bardzo szybko namnażają się grzyby, którym sprzyja ciepłe i wilgotne środowisko oraz bakterie. Dlatego w wodzie mogą znajdować się pałeczki salmonelli, shigelli czy bakterie e-coli i gronkowca, a także lamblie – pasożyty odzwierzęce. Objawami zarażenia są m.in. biegunki, wymioty, bóle brzucha oraz gorączka, a także wysypki. Niektóre przypadki wymagają hospitalizacji – przestrzega Bukol-Krawczyk.
Jednocześnie uczula, że zachorować możemy również po zainhalowaniu aerozolu fontannowego do płuc. Wówczas rozwinąć może się zapalenie górnych dróg oddechowych, zapalenie płuc oraz zapalenie spojówek.
Głosy oburzonych matek
Gdy poruszamy temat dzieci pluskających się w fontannach na facebookowych grupach dla kobiet, pierwsze komentarze pojawiają się błyskawicznie. Dominują głosy, że taka kąpiel nie jest bezpieczna, bo w wodzie roi się od bakterii.
- Jak widzę rodziców, którzy pozwalają dzieciakom na takie kąpiele i jeszcze mają z tego frajdę, krew mnie zalewa – mówi pani Aleksandra ze Zgorzelca. Nie przemawiają do niej argumenty, że "dziecko musi wszystkiego spróbować, nawet zjeść piasek z błotem", albo że "brudne dziecko to szczęśliwe dziecko". - Wszystko ma swoje granice. W jednej fontannie widzę sikające psy, a później dzieci, które chlapią się tą samą wodą i - co gorsza - wkładają rączki prosto do buzi – oburza się kobieta.
- Siąść i zmoczyć nogi zapewne bym pozwoliła, bo sama robiłam tak, gdy byłam dzieckiem – twierdzi pani Katarzyna z Lublina. Jednak wchodzenie do fontanny i bieganie w wodzie to dla niej za dużo. - Nie mam zamiaru ryzykować zdrowia mojego dziecka ewentualnymi wysypkami, skaleczeniami od szkieł, które przecież mogą tam być i jednocześnie fundować innym ludziom zniesmaczenia. Centrum miasta nie jest miejscem do biegania w strojach kąpielowych czy bieliźnie – przekonuje w rozmowie z WP Kobieta.
Nagość w mieście? Wykluczone
Jednocześnie zwraca uwagę na dodatkowy wymiar kąpieli w miejskich fontannach – nagość dzieci. Aż 48 proc. respondentów panelu Ariadna, który przygotował badanie na zlecenie Wirtualnej Polski, zadeklarowało, że są przeciwni oglądaniu nagich dzieci na plażach. W mieście ten temat budzi dodatkowe emocje.
- Dwa lata temu, wychodząc z warszawskiej Arkadii, napotkałam taki oto widok: mnóstwo ludzi w knajpie, na ławkach, a w fontannie radośnie biegające, nagie dzieci. Toku myślenia rodziców, którzy wyrazili na to zgodę, nigdy nie zrozumiem. Jak można pozwolić swojemu dziecku chodzić bez ubrań gdziekolwiek poza domem? – pyta retorycznie pani Magdalena.
Zobacz także
Tymczasem doktor Katarzyna Bukol-Krawczyk zwraca uwagę na jeszcze jedno zagrożenie. - Pamiętajmy, że teren wokół fontanny nie jest bezpieczny i atestowany: łatwo się tam poślizgnąć, skaleczyć, rozciąć sobie nogę. Możemy trafić na szkło, wystające pręty czy inne, metalowe elementy – dodaje ekspertka i zachęca, by fontanny podziwiać wyłącznie z zachowaniem należytego dystansu.
Tym bardziej, że stracić możemy nie tylko zdrowie, ale także pieniądze – za kąpiel w miejscu zabronionym grozi bowiem mandat w wysokości do 500 złotych.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl