Polka w trakcie lotu zaliczyła "wpadkę życia". Miała ochotę zapaść się pod ziemię
Ten lot zapowiadał się iście bajecznie. Jedenaście godzin siedzenia i popijania prosecco u boku zajętych filmami dzieci i śpiącego męża. Gdyby nie to, co zdarzyło się w toalecie, Joanna zaliczyłaby go do najbardziej udanych. Stało się jednak zupełnie inaczej, a ona myślała, że dosłownie spali się ze wstydu.
01.09.2021 17:19
Wpadka, o której mowa, przydarzyła się Joannie dwa lata temu podczas podróży do Panamy i Kostaryki. Razem z mężem i dziećmi postanowili, że wybiorą się tam samolotem, a niestraszny był im nawet jedenastogodzinny lot. W końcu polegał on tylko na siedzeniu, jedzeniu, spaniu, piciu prosecco, oglądaniu filmów czy wspólnej zabawie.
Miało być bajkowo
- Ogólnie bardzo lubię latać. Jest to jeden z niewielu momentów w życiu kobiety, kiedy w zasadzie nic nie trzeba robić. Nie wstawiam pralki, nie myję podłogi, nie pichcę obiadu - napisała Joanna w swojej książce "Matka siedzi z tyłu. Opowieści z d**y wzięte".
Jak przyznała, nerwowo było tylko przed samym startem samolotu. Dzieci zaczęły być niecierpliwe, chciały, żeby już odpalono ekrany, tysiąc razy sprawdzały siedzenia i stoliki. To oczywiście przykuło uwagę "sąsiadów", którzy nie byli z tego powodu zadowoleni.
Gdy samolot ruszył, wszystko wróciło do swojego porządku. Przystojny steward podszedł do Joanny i zapytał się "czy życzy sobie czegoś do picia?". Bez zastanowienia poprosiła o prosecco, które, fakt faktem, przynoszono jej potem jeszcze kilka razy, aż "w głowie zaszumiało". Nic w sumie dziwnego, skoro bąbelki popijała nie wodą, a winem.
Wstyd do końca życia
W pewnym momencie poczuła, że natychmiast musi iść do toalety, choć zawsze wytrzymywała do samego końca. Jednak nie tym razem. - Poczułam na sobie wzrok pasażerów, więc wyprostowałam się jak struna - napisała Joanna w swojej książce.
Droga do toalety nie była łatwa, a jej finał jeszcze gorszy. Kiedy dotarła na miejsce i zamknęła drzwi, już chwilę później poczuła ulgę. Ta nie trwała jednak zbyt długo, bo zaraz potem zauważyła, że "złoty deszcz zaczął tryskać na boki".
Najpierw oburzona pomyślała, że toaleta jest zepsuta, ale - jak się okazało - w pośpiechu nie otworzyła klapy od sedesu. Wszystko było więc "obsikane". Razem ze spodniami.
Szybko pobiegła po pomoc do personelu, ponieważ sama chciała umyć toaletę (skłamała, że wylała wodę), ale stewardessa jej nie uwierzyła, uśmiechnęła się i poinformowała, że "nie ma problemu i ona to posprząta".
W tle pani Joanna usłyszała jednak rozmowę stewardów, którzy zobaczyli, na czym polegała jej wpadka i "niemiło" ją skomentowali.
*Powyższa historia pochodzi z książki Joanny Mokosy-Rykalskiej "Matka siedzi z tyłu. Opowieści z d**y wzięte".
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.