Wakacje z przyjaciółmi. O sztuce kompromisu podczas urlopu
Ekscytujące wyprawy, salwy śmiechu, wieczory przy winie. Tak wyobrażamy sobie wakacje ze znajomymi. Dla Eweliny i Justyny okazały się stratą pieniędzy i powrotem bez przyjaciół.
29.07.2019 | aktual.: 29.07.2019 18:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Scenariusz zazwyczaj wygląda tak: ktoś przy okazji spotkania rzuca pomysł – pojedźmy w tym roku razem na wakacje. Zapakujemy się w samochód, wynajmiemy dom - będzie taniej i weselej. No i ruszamy do Chałup, Chorwacji czy Czarnogóry. A na miejscu zamiast salw śmiechu, nauka kompromisu.
Niektórzy dowcipkują, że jak chcemy mieć z głowy na kilka miesięcy swoich przyjaciół, to po prostu wybierzmy się z nimi na urlop. — I coś w tym jest, że ludzie na wakacjach z przyjaciółmi faktycznie bardziej się stresują i wchodzą w konflikty. Chodzi tu przede wszystkim o nasze deficyty komunikacyjne, które sprawiają, że nie potrafimy być asertywni, nie rozwiązujemy konfliktów bez złości, a tym bardziej nie odpuszczamy. A im więcej jedzie z nami przyjaciół, tym ważniejsza staje się umiejętność opanowania irytacji i sztuka kompromisu — tłumaczy psycholożka Katarzyna Kucewicz.
"Wróciłyśmy do mieszkania i jej walizek już tam nie było"
29-letnia Justyna, dziennikarka z Warszawy, w zeszłym roku wybrała się do Barcelony z Eweliną, przyjaciółką po fachu. Postanowiła im towarzyszyć Monika, która pracuje z Eweliną. — Na początku było bardzo fajnie - zwiedzałyśmy miasto, smakowałyśmy hiszpańskich potraw. Pomimo że nie znałam Moniki, wyjazd zapowiadał się arcyciekawie. Ale czwartego dnia, kiedy włóczyłyśmy się po uroczych uliczkach, ona nagle odłączyła się od nas i zaczęła zachowywać się tak, jakby była sama na wyjeździe – opowiada 29-latka.
Justyna pomyślała wówczas, że po prostu muszą się zgrać, dogadać, w jaki sposób każda z nich chce spędzać czas, żeby te wakacje były jednak wspólne, a nie oddzielne. Okazało się, że Monika nie potrafi pójść na kompromis. — Powiedziała, że chce spędzać z nami czas, a wszystko robiła na swoją modłę. Ewelina sądziła, że skoro chciała z nami jechać, to będą miały taką samą wizję wyjazdu. My chciałyśmy wolniej, po kolei wszystko zwiedzać. Natomiast Monice zależało, by jak najszybciej odhaczyć jak najwięcej atrakcji – tłumaczy.
Aby rozluźnić napiętą atmosferę, kobiety wybrały się na kolację. Monika zaproponowała, żeby poszły potańczyć. — Powiedziałyśmy, że jesteśmy już zmęczone i może jutro. Obraziła się i przestała do nas odzywać. Następnego dnia chodziła wszędzie sama. Punktem kulminacyjnym było zwiedzanie Sagrady Familii. Poszłam tylko z Eweliną, ale na miejscu spotkałyśmy Monikę. Udała, że nas nie zna. Poszła dalej. Poczułam się jak w podstawówce. Przecież tak nie zachowują się ludzie po trzydziestce. Wróciłyśmy do mieszkania i okazało się, że jej walizek już tam nie było - wspomina dziennikarka.
Monika i Ewelina obraziły się na siebie. — Przez wiele miesięcy spotykając się na korytarzu nie mówiły sobie "cześć". Nie dotyczył mnie ten konflikt, a i tak zepsuł mi wakacje. Czułam się między młotem a kowadłem. Dziewczyny bardzo się przyjaźniły, ale zabawa zabawą, a życie życiem — kwituje Justyna.
"W przyszłym roku na urlop jedziemy sami"
34-letnia Sylwia, asystentka z Torunia, od 5 lat podróżuje do Włoch. Mówi wprost, że zakochała się w tym kraju i na starość pragnie tam osiąść. Swojego męża również zaraziła miłością do słonecznej Italii. W czerwcu postanowili zabrać ze sobą przyjaciół Kasię i Tomka. — Spędzamy razem dużo czasu, nadajemy na tych samych falach, a nawet dzielimy wspólne zainteresowania, dlatego nie mieliśmy obaw – mówi Sylwia.
Wreszcie nadszedł ten wielki dzień. Podróż zleciała im szybko, było miło i bardzo obiecująco. Pierwsze dni w wynajętym domu upłynęły w sielskiej atmosferze. — Czwartego dnia naszemu przyjacielowi odbiło. Tomek poczuł smak wakacji, zaczął pić – tak bowiem wyobrażał sobie idealny urlop. Swój plan dzielnie realizował, nie rozstając się z lokalnym winem. Szwendał się po winiarniach i barach. Plażowałyśmy z Kaśką same, bowiem mój mąż wiernie mu towarzyszył . Podczas tego urlopu rzadko się widywaliśmy. Tomek schrzanił nam cały wyjazd. Nie wiedziałam, czy bardziej jestem wściekła czy żal mi przyjaciółki – kontynuuje 34-latka.
Po wyjeździe stwierdziła, że zdecydowanie woli emerycki rytm. Za bardzo ceni sobie spokój i za długo czeka na dni, w czasie których naładowuje akumulatory na kolejnych kilka miesięcy. – W przyszłym roku na urlop jedziemy sami. Nigdy więcej żadnych znajomych – kwituje Sylwia.
Złota rada na wakacje z przyjaciółmi
Katarzyna Kucewicz tłumaczy, że bez względu na to, jak bardzo lubimy się ze znajomymi i jak w naszym mniemaniu jesteśmy do siebie podobni, wspólny wyjazd musi być dokładnie zaplanowany, by uniknąć rozczarowań. Dodaje, że każdy uczestnik inaczej wyobraża sobie wymarzony urlop i często to, co dla nas jest fantastyczną wycieczką fakultatywną, dla innych może być stratą czasu.
– Dobrze jest też poznać urlopowe zwyczaje naszych przyjaciół. Mogą być one bowiem znacznie odbiegające od ich wizerunku w pozostałych miesiącach roku. Nie wstydźcie się także dopytać o to, co jest dla nich kluczowe i sprawdźcie, czy macie podobne preferencje. Często mimo wzajemnej sympatii okazuje się, że presja, aby wakacje były wyjątkowe jest tak silna, że nikt nie chce odpuścić, więc dochodzi do awantur albo od razu, albo po kilku dniach – radzi psycholożka.
Przy okazji zdradziła, że sama także jeździ na wakacje z przyjaciółmi. Kiedy jest w rodzinnym gronie, często przygotowuje plan wycieczki, natomiast z przyjaciółmi ogląda miejsca, które średnio ją ciekawią. – Na takich wakacjach kluczowa jest równowaga. Rozplanowanie części dnia i oddanie przyjaciołom reszty do zagospodarowania. Skoro jesteśmy tu razem, to otwieramy się wzajemnie na siebie. To może wręcz wzmocnić przyjacielską więź – kwituje specjalistka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl