GwiazdyWalentynki – komercja, moda, czy święto miłości?

Walentynki – komercja, moda, czy święto miłości?

Walentynki – komercja, moda, czy święto miłości?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

11.02.2009 12:51, aktual.: 25.05.2010 23:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Komercjalizacja zawitała do świata uczuć. W sklepach prawdziwy szał walentynkowych promocji, prezentów, dekoracji, zapachów itd. Świąteczny nastrój zakochanych zawojował sklepy, Internet, gazety, radia i telewizje.

Komercjalizacja zawitała do świata uczuć. W sklepach prawdziwy szał walentynkowych promocji, prezentów, dekoracji, zapachów itd. Świąteczny nastrój zakochanych zawojował sklepy, Internet, gazety, radia i telewizje.

Handlowcy stanęli do boju, by wykorzystać serca zakochanych do uszczuplenia ich portfela. Liczne oferty typu: hotele na walentynki, kolacja we dwoje tylko za 199zł, walentynki w SPA – specjalne zabiegi, koszulki walentynkowe, kartki, misie, kubeczki, poduszeczki, mydełka, kadzidełka itd. Nawet na ulicach pojawili się sprzedawcy z ulotkami o walentynkowych promocjach w centach handlowych, kinach i pubach. Czy nie mamy już tego dość?!

Owszem część z nas nabierze się na te „specjalne promocje”, bo jak tu zaoszczędzić na ukochanej osobie? Jak odmówić komuś kogo się kocha? I właśnie te zasady, sprytnie wykorzystują ludzie od marketingu. Chcemy, by nasza druga połówka poczuła się wyjątkowa i kochana, stąd tak łatwo i chętnie wydajemy pieniądze na kolejne, jak co roku: maskotki, kubeczki, czekoladki lub na te droższe jak: biżuterię, ekskluzywne perfumy itd. Okazje mówiące: „Kup wyjątkowy prezent dla ukochanej osoby”, „Spraw radość swojej walentynce”, „Spraw, by poczuł się kochany” dodatkowo zachęcają nas do kupowania.

Czy to źle?... Chyba zapomnieliśmy co to znaczy miłość, bo chociaż mówimy, że „Miłość nie miarą pieniędzy się liczy” to jednak w dzisiejszych czasach, wydajemy na nią spore pieniądze. I nie chodzi o to, że wyjedziemy na weekend z ukochanym, czy kupimy mu kolejnego misia, tylko chodzi, o to, po co to robimy? Czy wyjazd raz na rok, akurat 14 lutego, ma być wyrazem naszej miłości? A co z resztą roku? Czy raz na rok wydanie pieniędzy na romantyczny wyjazd, sprawi, że bardziej będziemy się kochać? Czy miarą naszej miłość do partnera są kolejne pluszowe serduszka? Czy przypadkiem Walentynki nie dekorują w sztuczność naszej miłości? Czy kolejny misio, lub flakonik perfum jest niezbędnym rekwizytem bez którego, nie możemy się obyć, w dniu święta zakochanych?

Jak pokazują badania Gemius z 2006 roku, Polacy obchodzą Walentynki i większość z nas z tej okazji kupuje prezent ukochanej osobie. Z badań wynika, że właśnie obdarowywanie się prezentami jest głównym sposobem na celebrowanie Walentynek. Komercja, to nie jedyny aspekt święta zakochanych, kolejnym jest traktowanie tego dnia jako recepty na udany związek. Niektórzy wykorzystują Walentynki, jako okazję do wzniecenia ognia namiętności w związku. I tak planują np.: wspólny weekend Walentynkowy z którym łączą, wielkie oczekiwania typu: „Będzie tak wspaniale jak na początku naszego związku”, „Będziemy do siebie szczebiotać i patrzeć sobie w oczy jak za czasów pierwszej randki”, „Będziemy namiętnie się kochać” itd.

Fajne marzenia, ale niestety nierealne, albowiem miłość po jakimś czasie zmienia się, z żaru pożądania w intymność, bliskość i przyjaźń. Żaden wyjazd nie przywróci fali pożądania z pierwszych dni naszego związku. Jeśli jedziemy z takim przekonaniem, lepiej od razu zrezygnujmy z wyjazdu. Inni traktują wyjazd Walentynkowy jako świetną, okazję na polepszenie sytuacji w związku. I tak na silę chcemy wierzyć, że podczas weekendowego wypadu, naprawimy w naszej relacji z partnerem to, czego nie udaje się nam w ciągu całego roku. Te marzenia nie są złe, ale naiwnością jest przekonanie, że osiągniemy to podczas weekendowego urlopu. Nie łudźmy się, że spędzimy wspaniale Walentynki, jeśli w ciągu roku myślimy tylko o pracy i nie mamy czasu na wzajemne rozmowy, oraz wspólne spędzanie czasu. Takie zachowania oddają partnerów od siebie i niemożliwie jest naprawienie tego w dwa dni. Jeśli zatem naszym celem jest naprawa zawiązku, to zamiast wspólnego urlopu zafundujmy sobie terapię małżeńską. Walentynki jako pomysł na
nadrabianie zaległości w relacjach partnerskich to zdecydowanie nietrafiony pomysł.

A może magia świąt zakochanych, to przede wszystkim radość z bycia z drugą osobą, bez względu na to gdzie i za ile? Może Walentynki to okazja, to pobycia sam na sam z ukochaną osobą i przeglądania wspólnych zdjęć z 5, 10, 15 czy 25 lat spędzonych razem? Żaden prezent, super wyjazd czy wystawna kolacja nie stworzy wymarzonej atmosfery miłości. Owszem może być miłym dodatkiem, ale niech nie stanie się celem samym w sobie. A zatem to, czy spędzimy te Walentynki szczęśliwie, nie zależy od ilości kwiatów, serduszek i amorków, ale zależy przede wszystkim od tego, czy damy bliskiej osobie, więcej siebie, swojej serdeczności, czułości, ciepła i przyjaźni na co dzień, a nie tylko 14 lutego.

Źródło artykułu:WP Kobieta
zdrowiemiłośćpsychologia
Komentarze (1)