Ważna decyzja Grażyny Błęckiej-Kolskiej. Aktorka powoli podnosi się po tragedii
Grażyna Błęcka-Kolska po tragicznym wypadku z 2014 roku, w którym zginęła jej jedyna córka, bardzo długo nie mogła się otrząsnąć. Aktorka spowodowała wypadek samochodowy i przez dłuższy czas obwiniała się o śmierć Zuzanny. Na szczęście Błęcka-Kolska zaczęła podnosić się po wypadku i wróciła do aktorstwa.
Aktorka jakiś czas po tragicznej śmierci 23-letniej córki postanowiła uczcić jej pamięć. Razem z przyjaciółką założyła fundację "Fabryka Sensu", której celem jest zbieranie funduszy na stypendia dla utalentowanej młodzieży.
Aktorka zaczyna nowe życie
Grażyna Błęcka-Kolska razem z córką miały wypadek pod koniec lipca 2014 roku. Niestety kilka dni po wypadku w wyniku rozległych obrażeń jedyna córka aktorki zmarła w szpitalu. Od tamtego czasu gwiazda "Kogla-Mogla" przestała publicznie się pokazywać. Kobieta przyznała się do stawianych jej zarzutów – nie dostosowała prędkości do panujących warunków atmosferycznych. Aktorkę skazano na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata.
O Błęckiej-Kolskiej przypomnieli sobie twórcy kultowego "Kogla-Mogla" i zaprosili aktorkę do współpracy przy trzeciej części. Dzięki temu po kilku latach nieobecności wróciła do grania na dużym ekranie. Cały czas mogła także liczyć także na pomoc byłego męża Jana Jakuba Kolskiego, który wielokrotnie czuwał przy aktorce.
Od pewnego czasu Grażyna Błęcka-Kolska prowadzi oficjalną stronę na Facebooku, gdzie zamieszcza kadry ze swoich filmów. Fani mogą cieszyć się fotkami ze znanych produkcji, które do tej pory mają sporo wiernych wielbicieli. Jednak to niejedyna zmiana w życiu aktorki. Według "Dobrego tygodnia" Błęcka-Kolska zamierza niedługo przełamać swój strach, aby ponownie zasiąść za kierownicą.
W życiu aktorki ważne miejsce zajmuje jej ukochany pies Shane, który jest jej oczkiem w głowie. Przyznała w wywiadzie z tygodnikiem: "Kocham go i chcę, żeby mu było dobrze. Niczego nie wiem na pewno, ale zawsze jest nadzieja i tego się trzymam. Każdy chce kochać i być kochany".