Wedding plannerka o kulisach pracy. "Najważniejsze to mieć chłodną głowę"

Organizacja wesela to dla pary młodej niemałe wyzwanie, które wymaga maksymalnego zaangażowania. Niejednokrotnie łączy się z ogromnym stresem. Dlatego coraz więcej osób decyduje się na zrzucenie tego "ciężaru" na barki kogoś innego. O zaskakujących kulisach swojej pracy opowiedziała wedding plannerka Adrianna Machalica.

Wedding plannerka mówi o bieżących trendach
Wedding plannerka mówi o bieżących trendach
Źródło zdjęć: © Getty Images

03.09.2024 | aktual.: 03.09.2024 17:27

– Jednej mojej pannie młodej podarła się suknia, bo ktoś na nią nadepnął. Musiałyśmy ten kawałek odciąć. Innym razem łuk stojący za stołem pary młodej obluzował się i zaczął spadać na stół. Trzeba było dzwonić do dekoratorki, żeby szybko przyjechała i naprawiła całość – opowiada Adrianna Machalica, która pracuje we Wrocławiu jako wedding plannerka i jej zadaniem jest rozwiązanie każdej takiej sytuacji kryzysowej.

Żałują, że nie zatrudnili wedding plannerki

Biorąc pod uwagę standardy zagraniczne, korzystanie z usług wedding plannerek nadal nie jest w Polsce popularne, choć Machalica zauważa, że zainteresowanie stale rośnie. Jednak liczne pary narzeczeńskie zwracają uwagę na wysoki koszt, z którym wiąże się profesjonalna pomoc i decyduje się zrobić wszystko na własną rękę.

– Wiele par, z którymi rozmawiałam, a które nie zatrudniały wedding plannerki mówią, że żałują, bo organizacja ich przytłoczyła i była ogromnym stresem. Z moich usług najczęściej korzystają pary mieszkające za granicą, które nie są w stanie być na miejscu cały czas i faktycznie poza granicami naszego kraju ta usługa jest o wiele bardziej popularna – mówi ślubna ekspertka.

Adrianna Machalica, wedding plannerka
Adrianna Machalica, wedding plannerka© Archiwum prywatne | Adrianna Wiśniewska

Dlaczego warto? Wedding plannerka najpierw zapoznaje się z preferencjami pary, ich planami i marzeniami, a potem zajmuje się wszystkim, od a do z. Zaczyna się od szukania podwykonawców (m.in. sala, catering, oprawa muzyczna, ekipa foto-wideo), sprawdzania i negocjowania umów, a kończy na dniu wesela i pilnowaniu, by wszystko poszło zgodnie z planem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zasada numer jeden: nie panikować

Zadaniem wedding plannerki jest odciążenie pary młodej w każdej możliwej kwestii, koordynowanie i gaszenie ewentualnych "pożarów". A te zdarzają się stosunkowo często. Podarte suknie i wadliwe dekoracje to dopiero początek.

– Moja panna młoda oblała się szampanem w trakcie przygotowań i trzeba było interweniować. Na innym weselu barmanom zepsuło się auto i dojechali do nas z opóźnieniem, ale zdążyli się przygotować. Takie sytuacje się zdarzają i trzeba być na to przygotowanym. Najważniejsze to mieć chłodną głowę i nie panikować, tylko szukać rozwiązania, a zawsze jakieś jest – radzi Machalica.

Czy jest to zawód opłacalny? Wszystko zależy od sezonu. Jeden może być pracowity, a kolejny dużo słabszy. Trzeba też zaznaczyć, że zostanie wedding plannerką być może nie jest trudne, ale wyrobienie sobie nazwiska w branży stanowi już duże wyzwanie.

Marzysz o takiej pracy? Zacznij od kursu i pomocy przy organizacji wesela znajomych. Regularnie pojawiaj się na targach ślubnych, nawiązują znajomości z wykonawcami, promuj się w social mediach. Grunt, to zostać zauważonym.

Realizacja Adrianny Machalicy w Pałacu Psary
Realizacja Adrianny Machalicy w Pałacu Psary © Archiwum prywatne | Klaudia Kłodnicka

Nowoczesne wesela. "Nie róbmy z nich jarmarku"

Dzisiejsze wesela znacznie różnią się od tych organizowanych trzydzieści czy nawet piętnaście lat temu. Pary młode coraz częściej rezygnują z weselnych zabaw czy przyśpiewek, ale nawet odchodzą od takich tradycji, jak powitanie chlebem i solą.

– Dzisiejsze wesela są bardzo eleganckie, pary bardzo dużą uwagę przywiązują do dekoracji i jakości jedzenia. Nie ma już miejsca na pijanych wujków, wulgarne zabawy czy byle jakie dekoracje – zaznacza wedding plannerka.

Ale bez obaw. Atrakcji nie brakuje. Niektóre z nich są nawet bardzo wymyślne. I nie chodzi tu tylko o różnego rodzaju fotobudki. Adrianna Machalica wymienia też prosecco vany, stoiska z lodami lub sushi, pokazy fajerwerków czy pokazy taneczne, a nawet występy magików.

– Zawsze zachęcam, by podejść do tego na spokojnie i nie robić z wesela jarmarku, bo to odwraca uwagę od najważniejszego, czyli pary młodej – dodaje bez ogródek organizatorka wesel.

W kwestii nowych trendów weselnych warto też wspomnieć o modzie. Zdobne suknie "bezy", które rządziły w PRL-u, teraz uważamy za kiczowate. Jak zaznacza Machalica, aktualnie wiele kobiet stawia na minimalizm, czyli całkowicie gładkie suknie podkreślające sylwetkę lub bieliźniane, satynowe kreacje. Pojawia się też mnóstwo sukni ślubnych w kształcie literki "A", trochę koronki, w stylu romantycznym.

– Jeśli chodzi o dodatki to rękawiczki i rękawki, które można odczepić, robią absolutną furorę. Dużą popularnością cieszą się też kokardy i perły na sukniach lub przy welonie. Obserwując atelier, w przyszłym sezonie hitem będą suknie z obniżoną talią i z kwiatami 3D – podpowiada wedding plannerka.

Wesele bez dzieci. Temat, który wzbudza kontrowersje

Ale jak to nie ma na stołach wódki? O co chodzi z tym busem, którego kierowca częstuje szampanem? Zdaje się, że niemalże każda decyzja pary młodej może wzbudzać skrajne emocje. A te sięgają zenitu w przypadku dzieci. Zapraszać czy nie zapraszać? Pod każdym poruszającym tę kwestię filmikiem, który trafia do sieci, mamy do czynienia z prawdziwą burzą w komentarzach.

A gdyby tak zostawić decyzję parze młodej i zostawić swoją opinię dla siebie? Niektórzy nie wyobrażają sobie wesela bez roześmianych dzieci, a inni wolą imprezę dla dorosłych, bez malców biegających pod nogami ludzi pod wpływem alkoholu.

– Zawsze powtarzam, że najważniejsza jest para młoda. Oni organizują i płacą za wszystko, więc mają prawo zrobić to, na co mają ochotę. Jeśli komuś się to nie podoba, to niech przemyśli, czy faktycznie chce wziąć udział w uroczystości. Głosy krytyki pojawiają się zawsze, nawet, jeśli młodzi robią wszystko pod gości, więc nie należy się tym przejmować – twierdzi Machalica.

Ile do koperty w 2024?

Każda para młoda chce cieszyć się tym wyjątkowym dniem, ale jednocześnie zapewnić gościom dobrą zabawę, bo dla nich wesele również jest niemałym przeżyciem, a także wydatkiem. Przed każdym weselem ślubnym pojawia się pytanie: ile dać do koperty?

– Najchętniej odpowiedziałabym, że tyle, na ile cię stać, ale teoretycznie mówi się, że goście powinni dać tyle, ile kosztuje talerzyk plus nocleg, jeśli jest zapewniony. Aktualnie średnia cena za talerzyk waha się mniej więcej w przedziale 400-600 zł za osobę, Oczywiście wszystko zależy od miejsca i miasta – informuje Adrianna Machalica, zaznaczając jednocześnie, by pary młode nie liczyły na to, że wesele się zwróci.

Oliwia Rybiałek, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy do dołączenia do grupy na FB - #Samodbałość. Tam na bieżąco informujemy o wywiadach i nowych historiach. Dołącz do nas i zaproś znajomych. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij je przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
wedding plannerślubwesele
Zobacz także
Komentarze (15)