Weekendowa przerwa od diety nie szkodzi figurze!?
Najnowsze badanie pokazuje, że odstąpienie od diety na 1-2 dni w tygodniu nie powoduje cofania się uzyskanych wcześniej rezultatów.
14.02.2014 | aktual.: 01.04.2014 10:56
Dla wielu kobiet najmniej motywujący w diecie jest fakt, że przejście na nią oznacza koniec ze smakołykami. Na zawsze. Pozostaje więc wybór: albo znosimy dodatkowe kilogramy, albo decydujemy się na trwałe zmiany w menu. Jest jednak światełko w tunelu dla wszystkich pań, które szamoczą się między jedną a drugą opcją.
Najnowsze badanie pokazuje, że odstąpienie od diety na 1-2 dni w tygodniu nie powoduje cofania się uzyskanych wcześniej rezultatów.
Naukowcy z Centrum Badań Technicznych VTT w Finlandii przeanalizowali rytm, w jakim waha się ludzka waga w ciągu tygodnia. Aby to ustalić, przez co najmniej 15 dni dokonywali pomiaru masy ciała 80 uczestników eksperymentu, którzy od poniedziałku do piątku przestrzegali określonego reżimu żywieniowego, a w weekend mogli jeść to, na co mieli ochotę.
Porównując wyniki całej grupy, badacze stwierdzili, że nie było ogólnej tendencji do tego, by waga dorosłych wzrastała w niedziele czy poniedziałki. Natomiast osoby, którym pomiędzy wtorkiem a weekendem udało się schudnąć, utrzymywały swoje rezultaty również w dni wolne od pracy, kiedy mogły sobie pozwolić na skosztowanie różnych smakołyków.
„Przybieranie na wadze po weekendzie często uważa się za swego rodzaju normę” - mówi Anna-Leena Orsama z Centrum Badań Technicznych VTT. Tymczasem, jak pokazały wyniki eksperymentu, dogadzanie sobie w weekend nie spisuje na straty tego wszystkiego, co udało się osiągnąć w dni robocze. Kluczowe w przestrzeganiu diety wydaje się więc ustalenie określonego reżimu, którego będziemy się trzymać przez większą część tygodnia.
Takie podejście do odżywiania wydaje się więc nie tylko nie szkodzić sylwetce, ale może mieć również korzystny wpływ na psychikę. Poczucie, że nie musimy wszystkiego sobie odmawiać, a przynajmniej nie codziennie, czyni odchudzanie znacznie mniej uciążliwym wyzwaniem.
Diety, które zakładają utrzymywanie określonej dyscypliny przez 5 dni w tygodniu, a w pozostałe 2 pozwalają na drobne odstępstwa, cieszą się coraz większą popularnością. Panie powoli przestają stać na stanowisku, że jedyna droga do wymarzonej sylwetki wiedzie przez niekończącą się mękę.
We wspomniany wyżej sposób odżywiają się chociażby Francuzki, które twierdzą, że aby utrzymać ładną figurę, należy „uważać” na to, co się je, ale jednocześnie wcale nie trzeba sobie odmawiać przyjemności. Mireille Guiliano w swojej książce „Francuzki nie tyją” przedstawia mało skomplikowaną receptę na to, by uniknąć problemów z wagą.
Jej rodaczki od dzieciństwa uczą się po prostu panować nad własnym apetytem. Nie tylko jedzą regularne posiłki i nie podjadają pomiędzy nimi, ale również - bez liczenia kalorii - potrafią zachować równowagę w diecie. Jeśli jednego wieczoru pozwolą sobie na obfity deser, następnego dnia na śniadanie pewnie zjedzą tylko jogurt naturalny z dodatkiem owoców, a na lunch lekką sałatkę.
Takie sterowanie własnym apetytem można z łatwością odnieść do tego, o czym mówi badanie przeprowadzone przez naukowców z Finlandii. Oczywiście, warto przy tym pamiętać, by w soboty i niedziele nie oddawać się bezmyślnemu obżarstwu (bo to na pewno nikomu nie posłuży), ale na pewno można zapomnieć o liczeniu kalorii czy wyrzutach sumienia z powodu dodatkowej porcji musu czekoladowego.
Tekst na podst. Foxnews.com Izabela O'Sullivan/(IOS)/(kg), kobieta.wp.pl