Wielka Brytania: Mężczyzna wtargnął do szpitala, aby zabrać umierającego przyjaciela
Tobe Hayden Leigh to brytyjski teoretyk spiskowy, który neguje istnienie pandemii koronawirusa. 21 stycznia wtargnął bez maseczki do pobliskiego szpitala, aby zabrać swojego umierającego przyjaciela wbrew zaleceniom lekarzy. Mężczyzna przy okazji nagrał całe zajście, na którym widać, jak personel dzielnie walczy o życie pacjenta.
26.01.2021 09:35
Leigh na nagraniu ostro kłóci się z medykami, którzy próbują mu wytłumaczyć ciężki stan jego przyjaciela – odłączenie go od tlenu byłoby dla niego śmiertelne. Intruz nie odpuszczał i próbował siłą zabrać umierającego przyjaciela. Dopiero interwencja ochrony szpitalnej powstrzymała niebezpieczną sytuację.
Niecodzienna sytuacja w szpitalu
Tobe Hayden Leigh wkroczył do szpitala w towarzystwie krewnych swojego przyjaciela. Wewnątrz placówki natrafił na opór ze strony personelu, który nie pozwolił na odłączenie pacjenta od tlenu, tłumacząc, że mężczyzna udusi się bez dodatkowego wspomagania oddechu. Leigh był bez maseczki i cały czas obrażał lekarzy pracujących w East Surrey w Redhill. Prowokacyjnie pytał personel czy rzeczywiście udowodniono istnienie koronawirusa.
Leigh wykrzykiwał do lekarzy, że ci kłamią i nie mówią całej prawdy o stanie zdrowia jego przyjaciela. Lekarz spokojnie odpowiedział na zarzuty: "Moim głównym zmartwieniem jest jego bezpieczeństwo, a przez ciebie jest zagrożony. Jeśli go nie podłączymy do tlenu, umrze".
Sprawdź: Porzucona i zdradzona. Brytyjka ujawniła szczegóły romansu z młodszym Egipcjaninem
Po dłuższej utarczce słownej do akcji wkroczyli wezwani ochroniarze, którzy błyskawicznie zareagowali i siłą zabrali agresywnego mężczyznę. Na nagraniu słychać, jak Leigh przez cały czas krzyczy, że jego przyjaciel jest przetrzymywany jako "zakładnik". Lekarz nie wytrzymuje i prosi ochroniarzy o wyrzucenie fana teorii spiskowych ze szpitala.
Jak można się dowiedzieć z późniejszych ustaleń "Daily Mail", wszczęto postępowanie przeciwko intruzom. Funkcjonariusze nałożyli karę grzywny na dwie osoby uczestniczące w targnięciu do szpitala - zarzucono im złamanie nałożonych ograniczeń. Jak przyznał inspektor Kimball Edey:
"Eskalacja incydentu i obraźliwe komentarze kierowane do pracowników szpitala są niepokojącym zjawiskiem. Dalsze dochodzenie w tej sprawie jest w toku. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby osoby odpowiedzialne za ten czyn zostały pociągnięte do pełnej odpowiedzialności" - czytamy w "Daily Mail".
Na koniec Edey dodał, że na szczęście większość lokalnego społeczeństwa przestrzega wprowadzonych zasad. Każde złamanie prawa i narażenie zdrowia oraz życia innych będzie surowo karane.