Blisko ludzi"Wkurzona żona" o przemocy ekonomicznej. "Ojciec nie dał nastolatce na podpaski, powiedział, aby wzięła od matki watę"

"Wkurzona żona" o przemocy ekonomicznej. "Ojciec nie dał nastolatce na podpaski, powiedział, aby wzięła od matki watę"

Autorka bloga "Wkurzona Żona"
Autorka bloga "Wkurzona Żona"
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Anna Podlaska
05.08.2020 13:20

Paula Rżysko założyła bloga, który z przymrużeniem oka miał traktować o relacjach damsko-męskich. Z czasem zaczęła otrzymywać, w prywatnych wiadomościach, historie od kobiet – ofiar przemocy domowej. – One się posypały, a ja zaczęłam je anonimowo udostępniać – mówi blogerka redakcji WP Kobieta.

Paula Rżysko, znana jako Paula Er. i "Wkurzona Żona", założyła bloga, żeby rozweselać kobiety i w zabawny sposób opisywać związki damsko-męskie. Było lekko i rozrywkowo. Do chwili kiedy na skrzynkę mailową nie spłynęła pierwsza historia kobiety, mierzącej się z przemocą domową.

Anna Podlaska, WP Kobieta: Co zrobiłaś po otrzymaniu takiej wiadomości i skąd w kobietach potrzeba opisania, nawet anonimowo, swojej historii?

Paula Rżysko, autorka bloga "Wkurzona Żona" oraz książek "Tam, gdzie milczą róże" i "Wolność jaskółki": Uważam, że samo spisanie swoich doświadczeń dużo daje. Pozwala spojrzeć z boku na własną sytuację, daje oczyszczenie.

Na początku prowadzenia bloga chciałam dzielić się z kobietami zabawnymi historiami z życia codziennego. Z czasem dostałam pierwszą historię kobiety, która miała problem w związku, chciała się nim podzielić i usłyszeć, co mają jej do powiedzenia inne matki, żony. Po jakimś czasie zaczęłam otrzymywać wiadomości z historiami o przemocy domowej. One się posypały, a ja zaczęłam je anonimowo udostępniać na blogu. Temat mnie zainteresował. To przyszło do mnie przypadkiem, a ja zaczęłam to rozwijać, bo szkoda mi było tych kobiet często mierzących się z przemocą bez wsparcia przyjaciół, rodziny, bo rady "weź to olej", "daj mu czas", "przecież macie dzieci", nie rozwiązują problemów.

Czy z historii, które otrzymałaś wyłania się jakiś schemat?

Kobiety, będąc w toksycznej relacji, nie zauważają, że coś jest nie tak. To tak zwany syndrom gotującej się żaby – kiedy pojawiają się wyzwiska, drobne przepychanki – ofiara przyzwyczaja się do tego. Stopniowo takie złe emocje, negatywne zachowania nasilają się i trudno jest je rozpoznać, będąc w środku związku, a tym bardziej coś z nimi zrobić. Ofiary przemocy często nie mają wsparcia, boją się mówić o swoich doświadczeniach w obawie, że nikt im nie uwierzy. U kobiet dominują też myśli, że przecież same wybrały takich partnerów, dlaczego więc teraz miałyby szukać pomocy, opowiadać o trudnościach – to najczęstsze przypadki.

Które z otrzymanych historii najbardziej utkwiły w twojej pamięci?

Zwykle zapadają mi w pamięć historie, w których cierpią dzieci. Trudno też zapomnieć o smutku i bezradności, które wyłaniają się z wielu wiadomości. Kobieta czuje się jak w klatce, nie ma dokąd uciec, jest odcięta od rodziny i przyjaciół. Często pojawiają się historie, w które uwikłane są DDA, czyli dorosłe dzieci alkoholików, które nie otrzymały pomocy i mają trudności z wejściem w zdrowy związek. W "Wolności jaskółki" opisałam postać dziewczynki, która z boku obserwowała przemoc w rodzinie, nie rozumiała co się wokół niej dzieje. W książce "Tam, gdzie milczą róże" napisałam o przemocy ekonomicznej. Zauważyłam, że o tym się bardzo mało mówi. Moim zdaniem należy uświadamiać, co może się złego stać w związku, że istnieją różne rodzaje przemocy domowej.

Jakieś przykłady takich zachowań?

Często powtarza się schemat romantycznej miłości. Mężczyzna kreśli przed swoją partnerką świetlaną przyszłość, mówi, że teraz ona nie musi się o nic martwić, że on zadba o finanse. Z czasem okazuje się, że kobieta ma wyliczane pieniądze na opłaty, jedzenie, środki czystości, a jeżeli coś zostanie z tej puli, to musi rozliczać się z każdego grosza. Nie ma nowych ubrań, bo nie ma dostępu do konta. Musi prosić o zgodę. Taka kobieta słyszy później, że jest nic nie warta, że wydaje ciężko zarobione pieniądze swojego partnera, że tylko siedzi w domu, że jest leniem.

Zdarzają się też takie historie gdzie zarówno kobieta, jak i mężczyzna zarabiają, ale kobieta godzi się na to, aby jej partner trzymał pieczę nad rachunkami, pieniędzmi. Później okazuje się, że on kupuje nowy samochód, nie pytając jej o zdanie, planuje wakacje i też nie uwzględnia zdania drugiej strony. Przykładem, który zapamiętam do końca życia, jest historia nastolatki, której ojciec nie dał pieniędzy na podpaski, kiedy ta dostała pierwszej miesiączki. Powiedział, żeby sobie radziła, wzięła watę od matki. To było najgorsze, że tej przemocy ekonomicznej doświadczyło dziecko.

Kobietom ciężko jest się wyrwać z takich toksycznych relacji. Często słyszą, że same sobie zgotowały taki los.

Najgorszym problemem jest brak wsparcia ze strony znajomych, czy nawet sąsiadów. Nikt nie reaguje na krzyki, wyzwiska sądząc, że to, co się dzieje za ścianą to sprawa rodzinna. Dlatego ja wykorzystuję swój portal społecznościowy do promowania miejsc, w których można otrzymać wsparcie. Chciałabym również, aby ofiary przemocy domowej nie wstydziły się prosić o pomoc. Aby wiedziały, że ich przypadek nie jest odosobniony i co najważniejsze, że to sprawca jest winny. Nie ofiara! Mam również nadzieję, że osoby postronne zaczną zauważać problemy wśród swoich bliskich i sąsiadów. Pamiętajmy, że gdy nie reagujemy, sprawca czuje się bezkarny.

Dostaję również sygnały od kobiet, że mało jest realnej pomocy. Przepisy są, ale ciężko je egzekwować. Przemoc psychiczna i ekonomiczna to rak, który zjada ofiarę od środka. Na zewnątrz trudno taką przemoc zauważyć, w przeciwieństwie do przemocy fizycznej. Dlatego trzeba o tym głośniej mówić.

"Przemoc ekonomiczna to też brak karty do wspólnego konta bankowego"

– Przemoc ekonomiczna to jest wszystko od ograniczania wspólnych pieniędzy przez wydzielanie i niełożenie na rodzinę, to również brak karty do bankomatu, konieczność tłumaczenia się z wydatków i uporczywe niepłacenie alimentów – mówi Joanna Piotrowska, założycielka Fundacji Feminoteka. W rozmowie z nami tłumaczy, że zgłaszają się do organizacji kobiety, które muszą się prosić o pieniądze na środki higieniczne. – Bez względu na to kto zarabia, czy jest to mąż, czy żona, jeżeli mamy wspólne gospodarstwo domowe to każdy powinien mieć równy dostęp do pieniędzy. Nie dotyczy to sytuacji, w której jest uzależnienie od hazardu czy alkoholu – mówi Piotrowska.

Na pytanie o źródło problemów w relacji, związanych z finansami tłumaczy, że tradycyjne podejście do roli żony i męża związku bywa polem do nadużyć. – Kobieta zajmuje się domem, nie zarabia, a za prace domowe nie dostaje wynagrodzenia. Jeżeli w związku jest dobrze, to nie ma problemu, ale jeżeli zaczynają się konflikty, to płaszczyzna ekonomiczna może być obszarem do stosowania przemocy – ocenia.

– To, co jeszcze pokutuje, to to, że kobiety wierzą w taką romantyczną miłość i przed ślubem rzadko podpisują intercyzy i omawiają, jak będą wyglądały kwestie finansowe, a warto zadbać o swój majątek. Dzieją się różne rzeczy, związek to nie tylko sielanka, dochodzi do konfliktów, różnych sytuacji. Dzięki zabezpieczeniu się, będziemy się czuć bezpieczniej – podsumowuje.

Prezeska Fundacji Feminoteka tłumaczy, że trudno jest powiedzieć, jak w Polsce wygląda przemoc ekonomiczna w liczbach, ponieważ nie oddziela się jej od tej psychicznej. – Nie ma w polskim prawie definicji przemocy ekonomicznej, nie zbiera się zatem statystyk z tego obszaru. Warto podkreślić, że rzadko taka przemoc występuje w czystej postaci. Razem z nią idą przemoc psychiczna, seksualna, fizyczna. Najbliżej przemocy ekonomicznej jest psychiczna. To mogą być szantaże, groźby, rozliczanie – zauważa.

Fundacja Feminoteka udziela bezpłatnej pomocy ofiarom przemocy. Jeżeli jej potrzebujesz, zadzwoń pod numer 888 88 33 88. Telefon czynny jest od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00-20.00.

Możesz też skorzystać z aplikacji AvonAlert.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (122)
Zobacz także