Sprytna metoda złodziei. Wchodzą nawet, gdy w środku są domownicy
- Nie krępują się, wchodzą i kradną, nawet jeśli właściciele domu są na miejscu - wyjawił "Newsweekowi" Przemysław Siemiński, który jest prezesem firmy zajmującej się zabezpieczeniami i ochroną. Złodzieje mają coraz nowsze sposoby kradzieży.
27.05.2024 | aktual.: 27.05.2024 12:25
Co dwie minuty. Według "Newsweeka" w takim czasowym odstępie w Polsce dochodzi do kradzieży w sklepie. Co siedem minut włamywacz dostaje się do domu. Walka z tego rodzaju przestępcami jest walką z wiatrakami.
Dawniej złodzieje typowali i obserwowali mieszkania, aby dobrze się przygotować, zanim przystąpią "do ataku". Dziś sprawa wygląda jednak inaczej. - Zanim okradzeni zorientują się, że zostali okradzeni, po złodzieju nie ma już śladu - dodaje Przemysław Siemiński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiedzą, które pomieszczenia są "wolną strefą"
Włamywacze bardzo dokładnie analizują rozkłady naszych domów. Dzięki temu są w stanie ustalić, które pomieszczenia nie są objęte strefą z włączonym alarmem. Jak przyznało "Newsweekowi" pewne małżeństwo, do ich domu włamywacze dostali się przez okno w sypialni. Czujki alarmu włączyły się, dopiero kiedy złodzieje znaleźli się w salonie.
Obecnie włamywacze często w jedną noc potrafią obrabować kilka domów. Co więcej, potrafią zaatakować mieszkańców. Z tego względu prezes firmy zajmującej się ochroną i zabezpieczeniami radzi, aby nie dopuszczać do konfrontacji z intruzem, a zamknąć się w pokoju i natychmiast wezwać policję.
Metody złodziei. Tak obrabiają auta
W mieszkaniach sytuacja z włamywaczami wcale nie jest lepsza. Złodzieje potrafią chodzić od drzwi do drzwi, aby natrafić na te niezamknięte. Następnie kradną z korytarza torebki, kurtki, w których mogą znajdować się telefony, portfele czy gotówka.
Nie są już też bezpieczne nasze samochody. Jak zauważa Mateusz Wilczyński z firmy zajmującej się montażem wideorejestratorów i systemów opartych na monitoringu GPS, kiedyś, aby włamać się do pojazdu, potrzebne był pewne umiejętności. Dziś są one zbędne.
- Wystarczy dwóch, nawet niespecjalnie lotnych złodziei. Jeden staje z "walizką" przy samochodzie i łapie za klamkę, czyli wzbudza samochód do tego, żeby wykrył kluczyk. Drugi, z nadajnikiem, odszukuje właściciela z kluczykiem, staje gdzieś w pobliżu niego. "Walizka", czyli urządzenie, które działa jak przedłużacz, powoduje, że auto zachowuje się, jakby to właściciel przy nim stał, a nie złodziej - wyjaśnił "Newsweekowi" Wilczyński.
"Przez przypadek"
Swoje własne metody mają też przestępcy kradnący w sklepach. Jak podały "Wiadomości Handlowe" coraz częściej złodzieje stawiają na metodę "przez przypadek". Sposób ten to prawdziwa plaga w sklepach samoobsługowych, gdzie nie występują bramki elektroniczne. Jak wygląda taki rabunek? Przestępca płaci jedynie za część produktów, trzymając kartę w prawej ręce, a pozostałe towary kradnie z pomocą lewej ręki.
Coraz częściej oszuści wykorzystują też metodę "na zwrot". Biorą towar ze sklepowej półki i ruszają z nim do punktu reklamacji, gdzie robią burzę wokół całej sytuacji.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl