Wnuczka Edwarda Gierka wspomina dzieciństwo. Potwierdziła pogłoski o dziadkach
Stanisława Gierek-Ciaciura jest wnuczką I Sekretarza PZPR – Edwarda Gierka. Gdy dziadek objął najważniejszy wówczas urząd w Polsce, miała 6 lat. Okres jego rządów (10 lat) przypada więc dokładnie na jej świadome dzieciństwo. Na łamach "Faktu” postanowiła opowiedzieć o tamtych latach i życiu w nietypowej, nienawidzonej przez jednych i kochanej przez drugich, rodzinie.
05.02.2021 14:57
Pani Stanisława jest z wykształcenia okulistką. Dyplom lekarski zdobyła na niemieckim uniwersytecie (Uniwersytet w Greifswaldzie), ale od 1989 roku pracowała na katowickich uczelniach. W 2009 roku nadano jej tytuł naukowy profesora nauk medycznych, dziś ma 56 lat i jest profesorem zwyczajnym.
Dzieciństwo na szczególnych zasadach
Ojcem pani Stanisławy był Adam Gierek – syn Edwarda i Stanisławy, z wykształcenia inżynier. Jej mamą, a jego pierwszą żoną była Ariadna Zankowicz – lekarka (zmarła pod koniec 2020 roku). Jak wspomina na łamach "Faktu”, gdy dziadek pełnił funkcję I Sekretarza, wraz z całą rodziną żyła pod kloszem: musiała zapomnieć o wyjazdach na kolonie czy obozy, wakacje spędzała ze "starszyzną” w rządowych ośrodkach. Rodzice i dziadkowie bali się bowiem o jej bezpieczeństwo, głównie z powodów związanych z polityką.
Gierkowie mieszkali w Katowicach – najpierw przy ul. Drozdów, następnie przy ul. Różyckiego, a po zmianie ustroju przenieśli się do Ustronia, z czego, zdaniem wnuczki, była bardzo zadowolona żona I Sekretarza.
- Teraz, z perspektywy czasu, na domy dziadków patrzę zupełnie inaczej. To nie były aż takie luksusy, owszem na lata 70. był to wysoki standard. Ale nie było tam marmurów czy złotych klamek, o czym opowiadano w latach 80. na użytek antygierkowskiej propagandy – opowiada "Faktowi” pani Stanisława. Dodaje także, że drzwi przy Drozdów zawsze były otwarte dla członków rodziny, a jej kompanem do zabawy był o pięć lat młodszy kuzyn Aleksander, syn Jerzego (młodszego brata ojca) i cioci Tatiany (siostry mamy).
Uwielbienie dla luksusu
Pani Stanisława zdradza również w tym samym wywiadzie, że babcia Stanisława była bardzo ciepłą osobą, ale niemal obsesyjnie dbała o wygląd. Misterną fryzurę układała jej fryzjerka, która przychodziła do domu. By nie zepsuć dzieła, pani Gierek… spała podobno na siedząco. Luksus i piękne stroje kochała także Ariadna Gierek, dzieląc to zamiłowanie z teściową. Panie uwielbiały przeglądać niemiecką "Burdę”, czyli pismo z wykrojami, a kreacje szyły u krawcowej w domu mody Elegancja.
Co istotne z dzisiejszej perspektywy, wnuczka Gierka potwierdza, że dziadkowie byli oderwani od rzeczywistości. - Moi dziadkowie Stanisława i Edward Gierkowie żyli trochę jak w szklanej kuli. Chociaż byli skromnymi ludźmi i twardo stąpali po ziemi, życie na świeczniku sprawiło, że jednak oderwali się od rzeczywistości. Nie do końca zdawali sobie sprawę z tego, jak żyje się przeciętnemu Polakowi, że są kolejki w sklepach, że czegoś brakuje. Rodzice często sprowadzali ich na ziemię, zwłaszcza mama i ciocia Tatiana, siostra mamy – przyznała na łamach "Faktu”.
Pani Stanisława na 18. urodziny dostała od dziadków prezent, który przechowuje do dziś – złote kolczyki z małymi brylancikami. Od 1983 roku, kiedy to jej rodzice się rozwiedli, relacje z dziadkami uległy zmianie. - Po rozwodzie ojciec ograniczył moje kontakty z babcią Stasią i dziadkiem Edwardem, twierdząc, że sobie ich nie życzą. To było kłamstwo, które odkryłam w trakcie pogrzebu dziadka w 2001 roku – mówi.
Przyznaje także, że Edward Gierek miał złych politycznych doradców. - W nowej Polsce dziadek stracił państwową emeryturę. Był rozżalony, że tak został potraktowany, uważał, że robił, co mógł dla naszego kraju. Z babcią żyli z emerytury górniczej, którą dziadek wypracował w Belgii. Cierpiał na pylicę. Podupadał na zdrowiu. Zmarł w 2001 roku. Żegnało go 10 tys. ludzi na sosnowieckim cmentarzu. Babcia Stasia odeszła w 2007 roku. Nie doczekała 90. urodzin – opowiada "Faktowi”.
Zobacz również: Masz taką złotówkę? Możesz na niej zarobić tysiące