Miała raka. Mówi, jak traktowali ją w TVP
Joanna Górska kilka lat temu zachorowała na raka. "Widzowie pisali do mnie: 'Ładna fryzura', 'Ładnie pani włosy obcięła', a ja miałam ochotę odpisać: 'Do cholery, to jest peruka. Mam raka i mam już tego wszystkiego dosyć" - wspomina w najnowszym wywiadzie.
21.07.2024 | aktual.: 21.07.2024 10:52
O raku piersi dowiedziała się w lipcu 2017 roku. Podjęła walkę z chorobą, która nie była łatwa. Dzielnie jednak stawiła jej czoła. "Ja walczyłam. Byłam na wojnie. Wygrywałam za każdym razem, kiedy uśmiechałam się do syna i kiedy udało mi się z nim powygłupiać" - mówiła przed laty w wywiadzie dla wprost.
Joanna Górska była jedną z pierwszych dziennikarek, która i na wizji, i w mediach społecznościowych pokazała głowę bez włosów i publicznie ujawniła, że zmaga się z rakiem. Teraz na łamach portalu zyciegwiazd.dziennik.pl opowiedziała o tym, jakie emocje jej wtedy towarzyszyły.
Pokazała się bez peruki
Aktorka zaczęła publicznie mówić o swojej chorobie. Zrobiła to po to, aby żyć w zgodzie z samą sobą i nie musieć ukrywać się przed światem. Dzięki temu otrzymała masę wsparcia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jak się ujawniłam, że mam raka, miałam bardzo dużą falę wsparcia i bardzo dużo dziewczyn pisało, że doceniają, przeżywają to samo, że ten temat chorowania się normalizuje i też to jest dla nich ważne i istotne. Dla mnie to było przełomowe" - wyznała aktorka.
Szczerość pomogła jej również uniknąć nieporozumień i trudnych sytuacji.
"Zrzuciłam z siebie balast udawania, kombinowania, ściemniania, co się ze mną dzieje. Widzowie pisali do mnie: 'Ładna fryzura', 'Ładnie pani włosy obcięła', a ja miałam ochotę odpisać: Do cholery, to jest peruka. Mam raka i mam już tego wszystkiego dosyć".
Po latach ocenia, że publiczne mówienie o swojej chorobie było najlepszą decyzją. Dzięki temu zrzuciła z siebie wstyd i dopuściła do siebie innych ludzi, którzy gotowi byli jej pomóc.
"Gdy się ujawniłam to poczułam ulgę, a potem miałam już niesamowite wsparcie od przyjaciół, rodziny, kolegów i koleżanek z pracy też. Za każdym razem, jak dziewczyny do mnie piszą, że się ukrywają, że nie pokazują się mężowi bez peruki, bo przecież są różne sytuacje, różne mamy schematy w głowach, to mówię im wtedy, żeby zobaczyły, jakie to jest ciężkie dla nich samych, ile jest w związku z tym niepotrzebnych nerwów i sytuacji. Kiedy zrobisz ten 'coming out' może okazać się, że otrzymasz pomoc od kogoś, od kogo w ogóle byś się jej nie spodziewała" - mówi na łamach zyciegwiazd.dziennik.pl.
Tak zareagowano w TVP
Aktorka nie uważa, aby czas choroby był czasem straconym. Jest pewna, że nie stało się to bez przyczyny.
"Ja byłam bardzo otwarta, nie miałam problemu z tym, by powiedzieć, że choruję. Każdemu się to zdarza. To jest bardzo demokratyczna choroba. Dalej szukam w niej sensu, bo wszystko jest po coś" - wyznała w najnowszym wywiadzie.
Powiedziała również, jak zareagowali na to jej szefowie z TVP. Na szczęśnie nikt nie kazał jej zejść z anteny. Wykazano się bardzo dużą empatią.
"Szefostwo mówiło, że jeśli tylko będę w stanie, to mam pracować. Wiedzieli, że ta praca to pewna forma terapii dla mnie i zachowanie normalności, o które bardzo dbaliśmy w czasie mojego leczenia i zdrowienia. W pracy było tak, że jak mówiłam, że jest mi źle po wlewie i tym razem potrzebuję więcej czasu na regenerację, to tylko dzwoniłam i mówiłam, że jednak pojawię się nie w piątek, a na przykład we wtorek. To było respektowane, szanowane i zauważane".
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!