#Wszechmocne. Omenaa Mensah dostrzega najbardziej potrzebujących. "Dopiero się rozkręcam"
Zawsze w służbie potrzebującym. Swoją popularność, którą zyskała podczas pracy w TVN, postanowiła wykorzystywać w słusznych sprawach. Omenaa Mensah w 2014 roku założyła fundację Omenaa Foundation, której jest prezeską. Inspiruje, wspiera i nie przestaje działać. W plebiscycie WP #Wszechmocne jest nominowana w kategorii #Wszechmocne wśród kobiet.
08.11.2022 | aktual.: 08.11.2022 12:35
Przez lata działalności pomogła wielu osobom, a jej flagowy projekt, czyli budowa szkoły w Ghanie, wciąż jest rozwijany. Kiedy w lutym w Ukrainie wybuchła wojna, a do Polski uciekało wielu obywateli Ukrainy, uruchomiła dzienny ośrodek edukacji RiO EDU CENTRUM dla uchodźczyń i ich dzieci. Wraz z mężem Rafałem Brzoską zorganizowała dwa Konwoje Polskich Serc z pomocą humanitarną do Ukrainy. W tym największy jak dotychczas prywatny konwój składający się z 34 wagonów, który dostarczył ponad 500 ton darów do Charkowa, regionu najcięższych walk. Omenaa Mensah podkreśla, że najważniejsza jest edukacja.
Anna Korytowska, dziennikarka WP Kobieta: Kiedy pierwszy raz poczuła pani, że jest sprawcza?
Omenaa Mensah: Świetnego słowa pani użyła. W ostatnim czasie tym słowem kluczem zaczęłam komunikować się z moim zespołem. Bo w pomaganiu nie chodzi o to, żeby emocje brały górę nad czynami, tylko żeby wrażliwość przekuć na sprawczość. W pomaganiu powinno się być sprawczym. Czyli to, co robimy, powinno docierać do miejsca, gdzie jest problem. Powinno rozwiązywać sprawę i wywoływać uśmiech na twarzy. Pierwszy raz poczułam sprawczość podczas pracy nad budową szkoły w Ghanie. Chociaż kiedy podjęłam decyzję, nie do końca zdawałam sobie sprawę z jej konsekwencji.
To była spontaniczna decyzja?
Widząc problemy, jakie mają dzieci w Ghanie powiedziałam: "ja wam tę szkołę wybuduję". Wiedziałam, że to nie będzie łatwe. Budowanie szkoły oddalonej ponad 8 tysięcy kilometrów od Polski jest niełatwe. Ale to, że komuś coś obiecałam, jest cenniejsze i ważniejsze od wszystkiego na świecie. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jak będą problemy, to będę je musiała na bieżąco rozwiązywać i tak też się stało. Czasami entuzjazm na pierwszym etapie jest najważniejszy, bo to on napędza. Obiecane słowo było pieczęcią przyzwoitości. Wtedy zaczęła się walka, ale z każdym kolejnym projektem stawałam się coraz bardziej pewna swoich działań.
A czy pieczęcią przyzwoitości była też pomoc Ukrainie, w którą tak aktywnie się pani zaangażowała?
Największą pieczęcią przyzwoitości była budowa szkoły w Ghanie. Musiałam walczyć z różnymi przeciwnościami i przekonywać, że warto mi zaufać. Ale kiedy już pieczęć została wbita, nagle wszyscy zaczęli zupełnie inaczej podchodzić do mnie i moich projektów. Na szkołę w Ghanie potrzebowałam czterech lat, żeby projekt zorganizować, a RiO EDU CENTRUM zorganizowałam w trzy tygodnie. Od samego początku chciałam stworzyć miejsce pomocy długofalowej, systemowej. Miejsce godne tych ludzi. Przy każdym projekcie zastanawiam się, czy to jest miejsce, do którego chciałabym przyjść? Czy moje dziecko bym tam zostawiła? Staram się nie robić byle jakich projektów i to jest klucz.
Pomoc to nie ma być minimum?
Nie. Stworzyliśmy ośrodek mądry, edukacyjny. Pomagamy dziewczynom znaleźć pracę, poznać język polski. Otworzyliśmy przy centrum miejsce rozwoju psychologicznego – dla dzieci i matek, żeby pomóc im zadbać o zdrowie psychiczne. Stworzyliśmy piękne, kolorowe sale. Na początku dziewczyny z Ukrainy pytały, czy muszą za to płacić. Były zaskoczone, że to wszystko jest dla nich, za darmo, tak ładnie przygotowane. Ostatnio szeroko dyskutowane są różnice między filantropią a pomaganiem. Filantropia to jest wyższy poziom pomagania. Nie można nazwać filantropem tego, kto od czasu do czasu udostępni jakąś zbiórkę. Filantrop to osoba, dla której pomaganie jest częścią życia, nawet pracy zawodowej. I u mnie tak jest.
Zobacz także
Zadała sobie pani kiedykolwiek pytanie: "dlaczego pomagam"?
Bo lubię. Bo mi to sprawia przyjemność. Stało się to częścią mojego życia. Kiedy widzę, że komuś sprawiam radość, jestem szczęśliwa. Ale też nie we wszystkich miejscach mogłabym pomagać. Na przykład na oddziale onkologicznym. Wiem, że moje emocje przeważyłyby nad działaniami. Psychicznie nie dałabym rady, dlatego też ułożyłam sobie kategorie, w których działam. Pomagam dzieciom, daję im wędkę, żeby miały dobre dorosłe życie i edukację, która jest tak szalenie ważna w rozwoju każdego młodego człowieka. Wiem, że za każdym człowiekiem stoi historia, często bardzo traumatyczna, ale nie zawsze chcę te historie poznawać, bo wiem, że jakbym za bardzo w nie weszła, to nie będę mogła skupiać się na czynieniu dobra i wyciągania ich z osobistych dramatów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak jak w przypadku dzieci z domów dziecka i dzieci, które uciekają z Ukrainy.
Dokładnie. Wiem, że większość z tych dzieci przeżyła dramatyczne sytuacje. Pamiętam chłopca z Ukrainy, który cały czas wyglądał za okno i wydawało mu się, że widział żołnierzy. Cały czas przeżywał traumę. Wszędzie widział żołnierzy, którzy będą walczyć, widział wojnę. Pamiętam, że to było dla mnie szokujące.
Zderzenie z żywą traumą. Ale oprócz tego, że pani pomaga, to motywuje także do pomocy. Zastanawiam się, czy do pomocy można zmotywować? Czy ta pomoc nie leży w naturze człowieka? Albo się ma do niej chęci i predyspozycje, albo nie.
Myślę, że to jest tak, że trzeba pomoc poczuć. A żeby poczuć, to pewne rzeczy trzeba zobaczyć. Na początku nie miałam w sobie takiego zapału. W wieku 25 lat o pomocy w ogóle nie myślałam. Skupiałam się na pracy i rozwoju. Ale jak przekroczyłam trzydziestkę, to pomyślałam - po co mi te wszystkie reklamy, chciałabym swoją popularność wykorzystać w słusznej sprawie. Wtedy pojawiła się szansa wyjazdu do Ghany. Zobaczyłam, jak ogromne potrzeby mają Ghanijczycy, i w jak dobrych warunkach edukacyjnych żyjemy tu. To był moment, w którym założyłam fundację. To przyszło, ale to nie przychodzi od razu, dlatego podziwiam młode osoby, które mają w sobie tyle zapału. Ja w ich wieku nie miałam.
Dlatego tak otwarcie mówi pani o swojej działalności? Żeby inspirować?
Jestem zwolenniczką tego, że trzeba pokazywać projekty, które się realizuje. Trzeba pokazywać to, jakie uśmiechy sprawia się ludziom. Jak się jest skutecznym i sprawczym. Jak ludzie widzą, że za dobrą energią idą czyny, to automatycznie chcą bardziej wspierać projekty.
A jak pani patrzy na wszystkie swoje, zrealizowane projekty, to o czym pani myśli?
Że dopiero się rozkręcam. Założyliśmy właśnie nową fundację mojego męża - Rafał Brzoska Foundation, której jestem wiceprezeską. Byłam wielkim orędownikiem tego projektu. Fundacja pomaga młodym utalentowanym osobom w ich rozwoju i edukacji. Najczęściej to dzieci i młodzież z biednych rodzin i terenów wiejskich, podobnie jak mój mąż. Chcemy im dać szansę na edukację na najwyższym, światowym poziomie.
W pierwszym naborze do funduszu stypendialnego zgłosiło się 1500 kandydatów, wielu z nich dostanie stypendium i będzie mogło spełniać swoje marzenia, studiować na uczelniach na całym świecie. Dzięki naszemu wsparciu. Wolę inwestować w edukację, bo to jest mądre pomaganie. Wierzę, że wśród naszych podopiecznych będzie ktoś, kto wynajdzie rewolucyjny lek, czy niezwykły sposób architektoniczny do budowy budynków. Najważniejszą wartością w życiu, która długofalowo może zmieniać ludzki los, jest edukacja.
Żeby każdy miał równą szansę.
I żeby każdy mógł wykorzystać swoje możliwości, o ile chce.
W planach, jak się domyślam, kolejne projekty?
Ponad 60 proc. mojego czasu, to działania fundacji, które bardzo mnie absorbują. W planach mam rozwinięcie Omenaa Foundation tak, żeby móc angażować się w dodatkowe działania filantropijne. Chcę rozwijać mój zespół fundacyjny, na który bardzo mogę liczyć, żeby mógł efektywniej realizować projekty. Tutaj cały czas się coś dzieje. Aktualnie mamy około 40 projektów, które realizujemy. W naszym RiO EDU CENTRUM dziennie pomagamy około 100 osobom, obok stworzyliśmy centrum terapii i pomocy psychologicznej dla matek z dziećmi z Ukrainy, mamy ośrodek w Ghanie dla dzieci ulicy, który rozbudowujemy.
Mamy w planie otworzyć piekarnię, w której nasi podopieczni będą mogli uczyć się zawodu. Chcemy rozwijać centrum sportowe. Mamy wspaniałe projekty ekologiczne. Jest ich tak dużo, że nie sposób wszystkich wymienić. Zależy mi bardzo na tym, żeby maksymalnie usprawnić działania Omenaa Foundation, tak aby sama mogła więcej swojego czasu poświęcać na aktywny rozwój moich biznesów, które nierozerwalnie łączę z projektami filantropijnymi. Od wielu lat mam zasadę, że część dochodu z moich prywatnych przedsięwzięć przekazuję na działania charytatywne fundacji.
Anna Korytowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl