GwiazdyPatricia Kazadi: Usłyszałam od reżysera, że jestem "jakaś większa"

Patricia Kazadi: Usłyszałam od reżysera, że jestem "jakaś większa"

Patricia Kazadi wydała singiel "Natural"
Patricia Kazadi wydała singiel "Natural"
Źródło zdjęć: © Instagram

Ostatnio Patricia Kazadi podzieliła się w sieci nagraniem, w którym przyznała, że ciężko choruje, miała myśli samobójcze, a fala hejtu, która na nią spłynęła, mocno ją dotknęła. W rozmowie z WP Kobieta opowiedziała o trudnym czasie w swoim życiu i zmianach, jakie następują.

Patrycja Ceglińska-Włodarczyk: Jak się dzisiaj czujesz sama ze sobą?

Patricia Kazadi: Bardzo dobre pytanie, dziękuję ci za nie! Podczas mojego cyklu rozmów na Instagramie "Kazadi Talks Positive", mieliśmy właśnie dyskusję, aby każdą rozmowę zaczynać od pytania: "jak się czujesz?". Zdarza się, że zapominamy o to zapytać nawet swoich najbliższych, a to przecież jest takie ważne. Odpowiadając na twoje pytanie - czuję się dobrze, ale historia dotycząca samoakceptacji to jest proces. Cały czas rozwijam się, uczę i pracuję nad sobą. Jestem w dobrym punkcie, ale nie mogę powiedzieć, że wszystko mam już w pełni przepracowane.

W ostatnich miesiącach wyciszyłaś swoją działalność medialną. Niedawno wróciłaś do nas z mocnym nagraniem, w którym uzewnętrzniłaś się jak nigdy.

Nigdy nie ukrywałam, że choruję, że mieszkam w domu rodzinnym, że jestem pod opieką mamy. Jeśli ktoś obserwował mnie bacznie, to wiedział, że coś jest na rzeczy, bo odwoływałam po kolei wszystkie swoje projekty, spektakle. Kiedy źle się czułam, nic nie wrzucałam do sieci. Starałam się nie pokazywać tych momentów intymnych i przekraczać pewnej granicy. Uważam, że moje życie, hospitalizacja, przejście przez najgorszy etap choroby to nie były chwile, które chciałam na bieżąco relacjonować w sieci. Nie mam potrzeby pokazywania tam absolutnie wszystkiego.

I nagle pojawiło się wideo, w którym wyznałaś, co czujesz.

Tak, bo nastąpił mój sprzeciw na to, co mnie spotkało, gdy po długiej przerwie pokazałam się publicznie. Ta fala bodyshamingu przelała moją czarę goryczy. Usiadłam i nagrałam to, co czułam. Trwało to prawie 2 godziny, wybrałam z tego najważniejsze momenty. Było to dla mnie trudne, bo nigdy nie wpuszczałam ludzi tak blisko siebie. Zawsze kontrolowałam informacje na swój temat, a tutaj opowiedziałam - co się u mnie dzieje. Zrobiłam to dla siebie ale przede wszystkim dla innych, którzy mierzą się z czymś podobnym.

To wprowadziło wiele pozytywnych zmian również w moim życiu. Czuję się wolna. Nie muszę już ukrywać pewnych rzeczy i udawać, że niektóre aspekty mojego życia zawodowego mnie nie bolą, czy nie dotykają. Dało mi też siłę to, że na głos stawiłam czoła tym, co latami mnie atakowali i odebrałam im siłę kontroli nad moim samopoczuciem. Ten hejt udało się przekuć w coś pozytywnego.

Co stało się potem?

Nie spodziewałam się aż tak wielu pozytywnych reakcji. Otrzymałam dużo ciepła nawet od ludzi, których nie znam. Kiedy wrzuciłam te filmiki do sieci, zniknęłam na kilka dni, nie odbierałam telefonów, bo bałam się jak ludzie zareagują. A nie chciałam żeby reakcje innych wpłynęły na poczucie słuszności mojej decyzji. Bo wiedziałam, że robię coś ważnego. Dlatego z reakcjami zmierzyłam się dopiero po tym czasie. Jak odpaliłam telefon, byłam w szoku. Oniemiałam naprawdę. Ta ilość ciepła i miłości była onieśmielająca.

Wiele osób nie zdaje sobie chyba sprawy z tego, jak wiele złego może zrobić jeden hejterski komentarz…

Sporo osób nie wie jak wygląda życie na świeczniku i nie rozumie tej skali hejtu. Ktoś mi napisał: "Po co czytasz te komentarze? Po co się tym przejmujesz? ". Ale to nie jest tak, że ja mam wybór, jeśli pojawiają się one w tak dużym wymiarze. Poza tym są artykuły w sieci, w radiu, w telewizji… To natężenie jest nieporównywalne do tego, czego doświadczają ludzie spoza mediów. Mało tego, zwracam na to często uwagę, że cierpienie jest subiektywne, każdy ma inną wrażliwość, inaczej odczuwa. Powinniśmy zwracać na to uwagę i mieć empatię.

Od małego doświadczam hejtu, raz był mniejszy, raz większy, ale zawsze się pojawiał. Gdy do tego wszystkiego dochodzą twoje problemy osobiste, nie masz energii, aby z tym walczyć. Ciężko to wtedy wytrzymać. Jeśli nie masz właściwego systemu wsparcia, radzisz sobie z tym gorzej. Ja i tak mogę pójść po pomoc, mam takie możliwości, ale co z ludźmi, którzy nie wiedzą jak sobie poradzić, nie mają wsparcia czy odpowiedniego zaplecza finansowego? Kończy się to tragicznie.

Powiedziałaś też o tym, że miałaś myśli samobójcze. Zastanawiałaś się, czy poruszać ten temat? Czy może go jednak nie przemilczeć?

Nie zastanawiałam się. Usiadłam i powiedziałam to, co czułam. Wypłynęło ze mnie wszystko: ból, frustracje, żale, chęć pomocy. Bunt przeciwko temu, co mnie spotkało i niechęć do tego, żeby moje życie dalej było kontrolowane przez to, co ktoś powie czy myśli na mój temat. Ja nie chcę tak dalej żyć. Chciałam być szczera.

Już w dzieciństwie spotykałaś się z hejtem. Najpierw ze względu na kolor skóry, potem ze względu na swoje ciało.

To prawda. Jedna z dziewczyn nazwała mnie hipopotamem, więc pomyślałam, jeśli ja dla niej jestem hipopotamem, to to oznacza, że ta percepcja odbioru kobiecego ciała jest tak zaburzona, że coś trzeba z tym zrobić. Nigdy nie mówiłam, że jestem adwokatką pełniejszych czy szczupłych dziewczyn. Uważam, że powinna być pełna reprezentacja: od dziewczyn o bujnych kształtach, przez wysportowane, po bardzo chude… Zawsze tak wyglądało kobiece ciało. Każda z nas jest inna.

Ale jeśli kobiety piszą sobie tak obrzydliwe rzeczy, to znaczy, że presja jest tak ogromna, że same już zjadamy swój ogon, bo kreujemy wyidealizowane postaci, wykreowane standardy poprzez media i social media. A to miesza ludziom w głowach. Chcę z tym walczyć.

Czy kiedyś na żywo usłyszałaś komentarz na temat swojego ciała, który był nie na miejscu?

Tak.

W jakiej sytuacji?

Jeden z reżyserów, kiedy mnie zobaczył, zapytał, czy jestem w ciąży. Odpowiedziałam, że nie i zapytałam dlaczego tak myśli. "Bo taka jesteś większa" – usłyszałam. Zacznijmy od tego, że takie pytania ogólnie są nie na miejscu, a po drugie po co o coś takiego pytać i wywoływać dyskomfort.

Przez wygląd nie dostałaś jakiejś pracy?

Tego na szczęście nie doświadczyłam.

Singiel "Natural", który ostatnio wypuściłaś to efekt przemyśleń ostatnich miesięcy?

Nie. Singiel powstał prawie rok temu w najtrudniejszym dla mnie momencie. Nie miałam siły na nic, a już wtedy pojawiały się pierwsze hejterskie komentarze na temat mojego wyglądu. Było to dla mnie strasznie trudne, ponieważ wszyscy mierzyliśmy się z pandemią, dodatkowo chorowałam. Walczyłam ze swoimi frustracjami dotyczącymi zdrowia i bardzo powolnym powrotem do pełni sił. Unikałam pokazywania się w sieci, a jeśli już to robiłam, czytałam okropne komentarze na swój temat.

Miałam przemyślenia, że to jest straszne, że my kobiety musimy mierzyć się z takimi opiniami, dążyć do jakiś nierealnych standardów, "kanonów piękna". Facetów to nie spotyka w takim samym wymiarze. I żeby była jasność - nie mam nic przeciwko, żeby kobiety o siebie dbały, malowały się, robiły sobie operacje plastyczne. Niech każda robi to, co uważa dla siebie za słuszne i szanuje inne kobiety za ich wybory. Dlatego napisałam "Natural".

KAZADI - Natural [Official Music Video]

Używasz filtrów w sieci?

Miałam taką zabawną historię, bo nagrywałam filmik z nałożonym filtrem i on mi nagle zniknął. Pomyślałam "wow, nie, nie", kasuję to. Byłam bardzo do nich przyzwyczajona, nie lubiłam siebie już bez nich. Wtedy zrozumiałam, że moja granica zdrowego rozsądku też się trochę zatarła. Śpiewam w piosence o tym, żeby wyłączyć filtry i pokochać siebie. Cudowne było to, że w teledysku mogły się pojawić wszelkie reprezentantki kobiecego piękna bez względu na wygląd, wagę, kolor skóry czy wiek. Bo jest w nim moja 92-letnia babcia i wiele innych kobiet i gwiazd, które są mi bliskie, i które podziwiam. W czasie choroby wyżyłam się twórczo. Powstał materiał na płytę, to mi pomogło przetrwać ten trudny czas. Większość piosenek nagrałam w domu na kanapie, a jedną nawet na leżąco. Ten singiel niebawem.

W "Kazadi Talks Positive" poruszasz ważne tematy. Jedna z rozmów dotyczyła zaburzeń odżywiania. Temat ci znany?

Cierpię na kompulsywne odżywianie od czasów nastoletnich. To jest jak z innymi chorobami tego typu – może nawracać. Mam to przepracowane, co nie oznacza, że nie zdarza się. Wiem, że wiele osób wstydzi się poprosić o pomoc, dlatego chciałam o tym porozmawiać. Zaprosiłam świetną psycholog i w czasie emisji tego odcinka napisało do mnie wiele osób, ktore wysłałam do niej po wsparcie i pomoc. Cieszy mnie to, bo nieleczone zaburzenia odżywiania mogą być tragiczne w skutkach.

Zajadałaś w ten sposób stres?

Tak. W bardzo młodym wieku byłam narażona na ogrom stresu, na presję, duże wymagania. Przez większość swojej kariery nie miałam menadżera, więc sama negocjowałam kontrakty, czytałam umowy. W tym samym czasie nagrywałam płytę, prowadziłam programy i grałam w filmach. A poza tym dalej chodziłam do liceum czy studiowałam. Presja była ogromna, nie sypiałam… Nie chciałam nikogo rozczarować, zawieść. Nie myślałam o sobie i to wyszło.

Mery Spolsky ostatnio powiedziała mi, że bardziej przejmują ją komentarze na temat jej wyglądu niż twórczości. A jak jest u ciebie?

Myślę, że najbardziej dotyka nas to, z czym sami czujemy się najmniej pewnie. Mnie najbardziej bolą komentarze dotyczące muzyki, bo podczas jej powstawania bardzo otwieram się przed odbiorcą. W moich utworach jest dużo informacji z życia. Człowiek czuje się goły, bezbronny, otwiera swoje serce… Tego typu ataki były trudne.

Natomiast teraz, kiedy chorowałam, bardzo bolały mnie opinie dotyczące wyglądu. Czułam, że były nie fair i nie na miejscu. W ostatnim czasie nabrałam ogromnego szacunku do mojego ciała. Zobaczyłam jak pięknie potrafi się regenerować. Dzisiaj mogę chodzić, a rok temu to było nie do pomyślenia. Dla mnie moje ciało jest zajebiste. I nie chodzi o to, jak wygląda, ale o to jaką spełnia funkcję. Należy mu się wdzięczność i miłość.

Marzę o tym, żeby kobiety, które jeszcze nie odnalazły w sobie tej siły, by siebie pokochać, dzięki "Kazadi Talks Positive" ją poczują. To spotkania, do których zapraszam wspaniałych, inspirujących gości, psychologów, terapeutów, ekspertów z różnych dziedzin. W czasie rozmów poruszamy różne trudne tematy od samoakceptacji po bodyshaming, hejt, depresję poporodową, problemy z odżywianiem czy budowanie pewności siebie. Temu poświęcam się teraz w pełni.

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (145)
Zobacz także