"Wszystko zostaje w rodzinie". Teść nie miał oporów, żeby położyć jej rękę na udzie
Marta usłyszała, że na jej dekolt "można się nadziać". Klaudia poczuła swoją rękę na jego udzie. Ewę pocałował w szyję. Co łączy historie tych dziewczyn? W każdej z nich główną rolę odgrywał teść.
Niewybredne żarty na temat długości sukienki czy głębokości dekoltu to standard. Marta nigdy nie czuła się komfortowo w towarzystwie teścia, Klaudia przed wyjściem za mąż usłyszała "ach, gdybyś ty tylko nie była synową!" wypowiedziane ze spojrzeniem, o którym sama mówi, że "ją rozbierało". W wielu przypadkach na nieodpowiednich żartach z podtekstem się nie kończyło.
Dekolt z ćwiekami
Marta i Adrian są zaręczeni od czterech lat. W związku są już od ponad siedmiu. Rodziców Adriana poznała po kilku miesiącach znajomości.
– Lubiliśmy się na początku, ta relacja była poprawna. Tylko gdy widywaliśmy się na spotkaniach rodzinnych - imieninach, w święta - on zawsze dużo pił. A ja nienawidzę pijanych ludzi, więc od razu się od niego odsuwałam.
Pierwszy i ostatni raz teść przekroczył jej granicę na rodzinnym weselu. Żenił się kuzyn Adriana. Wyjątkowo dużo wtedy wypił. Zagadywał do Marty przez cały wieczór.
– W pewnym momencie mnie objął i skomentował dekolt mojej sukienki – opowiada Marta, która tamtej nocy miała na sobie sukienkę, która na górze była wyszywana ćwiekami. – Powiedział, że "można się nadziać" i złapał mnie za biust.
Dziewczyna zaznacza, że żadna ilość alkoholu nie jest w stanie wytłumaczyć jego zachowania. Adrian był świadkiem zachowania swojego ojca. Nie zareagował.
– Narzeczony po wszystkim zaczął mnie przepraszać i obiecał, że porozmawia z ojcem – mówi Marta. – Ale zamiast to zrobić, przemilczał sprawę. Nic się nie zmieniło. Choć ta sytuacja więcej się nie powtórzyła, ja byłam już bardzo negatywnie nastawiona.
Marta kontakt z teściami ograniczyła do minimum. Do dzisiaj unika spotkań rodzinnych, a ojca narzeczonego nie chce widzieć na oczy.
Ojciec i mąż
Klaudia z Marcinem znają się od 4 lat. W zeszłym roku powiedzieli sobie "tak" i postanowili, że spędzą ze sobą resztę życia. Tego samego dnia przekonali się również, kto na pewno nie będzie im towarzyszył.
– Wszystko było okej do momentu, w którym wjechała wódka na stół. Teść cały czas się do mnie przymilał, podawał mi alkohol. Za każdym razem odmawiałam, musiałam zająć się gośćmi.
Klaudia podkreśla, że teść jest ojcem i mężem, a cała jego rodzina była tam przecież obecna.
– W pewnym momencie zaczął przesuwać swoją dłonią po mojej ręce i zjechał na udo. Na początku mnie zamurowało, nie potrafiłam na to zareagować. Nikt tego nie zauważył.
Świeżo upieczona panna młoda wstała od stołu i już do niego nie wróciła. Resztę wieczoru spędziła kręcąc się między gośćmi, próbując unikać teścia. Podczas podróży poślubnej wyznała mężowi, co się wydarzyło na weselu. Od tamtej pory utrzymują z teściem jedynie kontakt telefoniczny.
– Marcin miał z nim porozmawiać o tej sytuacji, ale nigdy tego nie zrobił – opowiada Klaudia. – Uznał, że lepiej będzie to przemilczeć. Powiedział, że "i tak wszystko zostaje w rodzinie".
"Najwyżej zrobisz mi krzywdę"
Ewa i Kamil są parą od półtora roku. Poznali się w barze, na imprezie studenckiej. Pewnego popołudnia dziewczyna przyszła do domu swojego chłopaka na przedmieściach Warszawy, żeby przygotować sałatkę na grilla ze znajomymi. Jej chłopak musiał wyjść po szybkie zakupy, bo zabrakło im jednego ze składników. Oprócz niej był tam też przybrany ojciec Kamila, który niedawno związał się na stałe z jego matką.
– Stałam w kuchni, kiedy do mnie przyszedł – opowiada dziewczyna. – Wszystko było dobrze do czasu, gdy podeszłam do lodówki... On wtedy zaszedł mnie od tyłu. Rzucił do mnie tekstem, że mu się podobam... Potem pocałował mnie w szyję, a swoją ręką przyciągnął moją talię. Powiedział, że najwyżej zrobię mu krzywdę. Zaczęłam krzyczeć, że jest chory, odepchnęłam go od siebie i uciekłam z tej kuchni.
Ewa próbowała później rozmawiać z chłopakiem, ale nie uwierzył w to, że facet jego matki mógłby zrobić coś takiego. Powiedział dziewczynie, że "nie było go w domu" i "nie może oceniać takiej sytuacji". Teraz teść za każdym razem, gdy ją widzi, uśmiecha się pod nosem.
Konfrontacja
O tym, jak należy zachować się w takiej sytuacji i dlaczego nie wolno takich sytuacji zamiatać pod dywan, opowiada psycholog Adam Lewanowicz.
- Zło trzeba niszczyć w zarodku - wyjaśnia Lewanowicz. - Jeżeli nie ustalimy bardzo wyraźnych granic, nie powiemy "stop", to te granice będą przesuwane coraz dalej. Czasem takie zachowanie może być także próbą kontroli drugiej osoby. W tym przypadku, ile przestrzeni komuś damy, tyle ta osoba jej weźmie. Niektórzy ludzie się także uginają ze strachu przed konsekwencjami, które musieliby ponieść w przypadku konfrontacji. A nie wolno zapominać, że za teściem stoi w wielu przypadkach cała rodzina - dodaje.
Psycholog przyznaje że jest szansa na naprawę relacji, ale pod pewnymi warunkami.
- Jest szansa na normalne kontakty, jeśli zostanie to odpowiednio przepracowane przez obie strony. Mówimy tutaj jednak o sytuacji jednorazowej, bo w przypadku, gdy zdarza się to regularnie, to jest to problem nie tylko relacji między teściem a partnerką syna, ale samego teścia.
Lewanowicz komentuje także to, że wszyscy partnerzy zbagatelizowali sprawę.
- Zazwyczaj wypieramy pewne rzeczy, bo boimy się ocenić swoich rodziców. Czasem boimy się ich reakcji, a czasem uważamy, że to z szacunku do nich. Z drugiej strony, ten pozorny szacunek do rodziny powoduje, że zapominamy o tym, że mamy także nową, obecną rodzinę, której ten szacunek także się należy. Unikamy konfliktów, ale jakim kosztem - dodaje psycholog.
Masz newsa, filmik lub zdjęcie? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl