Wybiła szybę, by dostać się do córki. Potem trafiła do szpitala
22.05.2024 10:32, aktual.: 22.05.2024 11:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Katarzyna Grochola i Dorota Szelągowska nie ukrywają, że w przeszłości ich relacja nie wyglądała najlepiej. Obecnie matka i córka dogadują się bez problemu i szczerze opowiadają, jak między nimi iskrzyło.
Relacja Doroty Szelągowskiej i Katarzyny Grocholi nie zawsze była idealna. Choć dziś są sobie bliskie, w przeszłości miały trudne momenty, o których dziś otwarcie mówią. W najnowszym wywiadzie dla "Vivy!" pisarka oraz jej córka wracają wspomnieniami do burzliwych czasów, gdy mieszkały razem. Okazuje się, że rodzinne kłótnie były na początku dziennym, a napięcia osiągnęły punkt kulminacyjny podczas jednej z Wigilii.
Katarzyna Grochola regularnie kłóciła się z córką
Dorota Szelągowska od lat projektuje wnętrza i pokazuje metamorfozy polskich mieszkań. Wcześniej jednak jako nastoletnia córka niechętnie pomagała w domu, a do sprzątania trzeba było ją poważnie przekonywać, o czym opowiedziała w wywiadzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się, że rodzinna kłótnia o porządek spowodowała, że jej mama wylądowała w szpitalu. Katarzyna Grochola i Dorota Szelągowska opowiedziały historię, która wydarzyła się blisko 30 lat temu.
- Mama kazała mi sprzątać, a ja nie miałam akurat ochoty. Zamknęłam się w pokoju, a ona postanowiła dostać się do środka, wybijając ręką szybę. Chyba potrzebowałyśmy mocnych wrażeń. Nasza relacja była trudna, ale była wynikiem tego, co wydarzyło się w przeszłości - wyznała Dorota Szelągowska.
Specjalistka od remontów dodała również, że najlepszym sposobem na ułożenie sobie wszystkiego w głowie była terapia, jednak zaznaczyła, że obydwie strony sporu powinny przez nią przejść, aby lepiej zrozumieć siebie i drugą osobę.
Okazuje się, że pisarka mocno zraniła się w rękę, dlatego też po całym zajściu zadzwoniła po sąsiada i poprosiła o pomoc.
- Przyszedł, zobaczył, co się dzieje, wypił setkę wódki i założył mi opatrunek. Gdy wróciłam ze szpitala, całe mieszkanie aż lśniło, bo moja córka postanowiła zatrzeć złe wrażenie. Upiekła nawet sernik - zdradziła Katarzyna Grochola.
"Raniłyśmy się mocno słowami"
- Miałam mnóstwo pretensji do siebie jako już dorosły człowiek o rzeczy, które powiedziałam mojej mamie jako nastolatka. "Nienawidzę cię" było chyba najsłodszym zdaniem, które powiedziałam mamie w gniewie - wyznała Szelągowska.
Specjalistka od remontów przyznała w "Vivie!", że nawzajem potrafiły zadać sobie z matką ból, jednak ich burzliwa relacja pokazała również ich prawdziwe uczucia i wzajemne wsparcie.
- Czasem dziecko potrzebuje wstrząsu, gdy granica przesuwa się zbyt daleko. Mama i ja raniłyśmy się mocno słowami. Dopiero teraz, gdy obserwuję naszą relację, widzę, że wtedy była w takim momencie życia, w takich emocjach i w depresji - tylko wtedy nie nazywało się tego po imieniu - że nie umiała inaczej. I na tamtą chwilę była najlepszą matką, jaką mogła być - dodała Szelągowska.
Obecnie panie uważają, że ich relacja jest na tyle dojrzała, że nie widzą sensu, aby się kłócić czy spierać. Dziś starają się być dla siebie najlepszym wsparciem.
Czytaj też: Podsumowała Polaków. Mówi, czego nienawidzą
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.