Wychowanie do życia w rodzinie w polskiej szkole. "Antykoncepcja to zabicie dziecka"
Aborcja to morderstwo dziecka, podobnie jak antykoncepcja. Oburzona maturzystka opowiada, w jaki sposób nauczycielka poprowadziła w jej szkole zajęcia z wychowania do życia w rodzinie.
02.02.2018 | aktual.: 02.02.2018 20:16
Od dawna toczy się dyskusja na temat tego, jak powinny wyglądać lekcje wychowania do życia w rodzinie. Z pewnością powinny być poparte wiedzą naukową, a nie stać się wykładnią jakichkolwiek przekonań religijnych. Okazuje się jednak, że w przynajmniej jednej szkole lekcjom tym wiele brakuje.
– Poruszyliśmy temat aborcji – pisze na Facebooku nastolatka. – Według nauczycielki aborcja to zabicie dziecka. Tak, zabicie dziecka. Że ponoć w 21. dniu od zapłodnienia jest już dziecko, które jest wykształcone i bije mu serce – kontynuuje sfrustrowana. Maturzystka zwraca uwagę na to, że książki medyczne operują terminem płodu. – I niby każda kobieta po aborcji potrzebuje psychiatry lub czuje się winna, że zabiła dziecko… – dodaje, wyraźnie sfrustrowana lekcją.
Jak się okazuje, na zajęciach w podobnym tonie wypowiadano się na temat antykoncepcji. – Antykoncepcja to, uwaga, również zabicie dziecka. Spirala to poronienie – relacjonuje poglądy nauczycielki. – I jeszcze jedno. Kobieta, która bierze antykoncepcję, nie ma prawa nazywać się w tym momencie kobietą – dodaje zszokowana. – Czyli oznacza to, że jest wtedy obojniakiem? – dopytuje.
Zobacz także
Dziewczyna pisze, że poczuła się urażona, ponieważ sama będzie musiała przyjmować środki antykoncepcyjne z uwagi na problemy zdrowotne. Pyta: czy to znaczy, że nie ma prawa nazywać się kobietą?
– Jestem przerażona poziomem wiedzy osób, które tą wiedzę powinny szerzyć. Klapki na oczach – komentują internauci. Jedna z osób podzieliła się nawet zdjęciem płodu w 21. tygodniu ciąży, by zilustrować fakt, że nauczycielka dziewczyny wykazała się rażącą nieznajomością podstawowych zagadnień z dziedziny biologii.
– W szkole wygadywanie takich bredni powinno być zabronione. Równie dobrze do nauczania geografii mogli zatrudnić płaskoziemcę, a do chemii homeopatę – zauważa ktoś inny.