Wynajął detektywa. Gdy poznał prawdę, natychmiast odwołał ślub
25.05.2023 06:00, aktual.: 25.05.2023 07:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Przed ślubem u mężczyzny pojawiły się wątpliwości co do lojalności partnerki. Wynajął nas i okazało się, że narzeczona mieszka z innym. Nasz klient utrzymywał swoją partnerkę i jej kochanka - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Katarzyna Bracław, detektyw.
Agnieszka (imię zmienione – przypis red.) - lepiej sprawdzić, nawet jak się komuś ufa; ja straciłam kilkanaście lat życia przez kłamcę - zaczyna opowiadać swoją historię. - Zakochałam się na zabój. Szybko się do niego wprowadziłam. Po trzech miesiącach ciąża. Przed ciążą chłopak ideał. Ktoś mnie przed nim ostrzegał, ale kto by tam wierzył... Szczególnie ktoś, kto jest zakochany – przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Później przyznał się, że jest alkoholikiem, sięga też po narkotyki. Do tego doszły ciągłe problemy z pracą. Myślałam: kochamy się, poradzimy sobie. Niestety problemy narastały. On przepuszczał pieniądze, oszukiwał. Zaczął znikać najpierw na jedną noc, potem nawet na dwie, trzy. Wariowałam, dzwoniłam na policję, po szpitalach - dodaje.
Kochaj, ale kontroluj?
Nie posłuchała ostrzeżeń bliskich. Ufała przyszłemu mężowi. Nie ona jedna. Historii takich, jak Agnieszki, jest mnóstwo. Być może z uwagi na nie coraz więcej osób decyduje się, zgodnie z zasadą "kontrola najwyższą formą zaufania", wynająć detektywa, który zweryfikuje prawdomówność przyszłego małżonka. W niektórych przypadkach przypuszczenia okazują się mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Pamiętam klienta, który pracował za granicą. Jego partnerka mieszkała w Polsce, mężczyzna ją utrzymywał i rzadko przyjeżdżał do kraju – opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Katarzyna Bracław, detektyw, autorka profilu @detektyw_jest_kobieta.
- Na kilka miesięcy przed ślubem u mężczyzny pojawiły się wątpliwości co do lojalności partnerki. Wynajął nas i okazało się, że narzeczona mieszka z innym partnerem. Nasz klient utrzymywał swoją partnerkę i jej kochanka. Oczywiście ślub odwołał - dodaje.
Jak przyznaje Bracław, takich zleceń jest coraz więcej - nawet kilka w miesiącu. Jej zdaniem może to wynikać z obaw przed oszustwami matrymonialnymi, rosnącą liczbą rozwodów, a także zwykłych ludzkich wątpliwości. - Biorąc pod uwagę sprawy osób prywatnych, to najwięcej jest spraw rozwodowych, alimentacyjnych, a na trzecim miejscu sprawdzania osób przed ślubem. W tym ostatnim przypadku zwykle w grę wchodzi weryfikowanie dwóch kwestii: wierności i statusu materialnego - wyjaśnia.
Detektyw weryfikuje wierność przyszłego małżonka/małżonki np. na wieczorze kawalerskim/panieńskim. Towarzyszy obserwowanej osobie, sprawdza, czy pójdzie na imprezę tam, gdzie mówi, że pójdzie, z tymi osobami, z którymi mówi, że pójdzie. Jak bawi się na imprezie, czy nie wychodzi z obcą osobą z klubu.
- Drugi typ zleceń to zlecenia sprawdzenia przeszłości, stanu materialnego kandydata na męża/kandydatki na żonę - mówi detektyw. - Tutaj zlecającymi są zazwyczaj rodzice, tzn. przyszli teściowie takiej osoby, którą sprawdzamy. Czyli np. przyszła teściowa chce sprawdzić narzeczonego swojej córki: czy nie ma długów, czy pracuje tam, gdzie mówi, jaki jest jego status majątkowy, czy nie ma dzieci, innej partnerki – precyzuje Bracław.
Cena prawdy
Za sprawdzenie prawdomówności przyszłego małżonka/małżonki trzeba słono zapłacić. - Jeśli np. mamy wykonać jednorazową obserwację w trakcie wieczoru panieńskiego/kawalerskiego to koszt wyniesie 2,5-3 tys. złotych. Jeśli to popularny w ostatnim czasie wyjazd np. na weekend, to kwota może sięgnąć już 10-12 tys. złotych. Wywiad o osobie to koszt 5-7 tys. złotych - wylicza detektyw, przekonując przy tym, że sprawdzać warto, bo "rozwód będzie droższy".
Skorzystanie z usługi wydaje się uzasadnione, jeśli rzeczywiście istnieją ku temu przesłanki. - Jeśli partner notorycznie kłamie, dopuścił się wobec nas nadużycia zaufania, a my potrzebujemy mieć potwierdzenie jego zdrad w postaci dowodów - tłumaczy Katarzyna Kucewicz, psycholożka. - Czasami ktoś intuicyjnie czuje, że w relacji coś jest nie tak. Intuicja to inaczej dostrzeganie subtelnych różnic w zachowaniu, zauważanie zmienionych mikrogestów, takich jak np. niepatrzenie w oczy, odpowiadanie półsłówkami, zbywanie niewyraźnym uśmiechem, nerwowe chowanie telefonu - wyjaśnia.
Jak twierdzi, takie podejrzenia to jeszcze nie powód, by wynająć detektywa, ale raczej punkt wyjścia do szczerej rozmowy, by poukładać relację jeszcze przed ślubem. Gorzej, jeśli nie ma przesłanek, by przypuszczać, że ktoś jest nam niewierny, a mimo tego decydujemy się, by go sprawdzić. - To niekorzystny prognostyk dla relacji. Oznacza to, że osoba, która wynajmuje detektywa, ma trudności z zaufaniem i potrzebuje potwierdzenia, ponieważ samo dane słowo to dla niej za mało. Mając takie myślenie, należałoby zadać sobie pytanie, czy jesteśmy gotowi do wejścia w poważny związek - radzi Kucewicz.
Ślub mimo wszystko
Jak twierdzi detektyw, mało kto, nawet mając w dłoni ewidentne dowody nieuczciwości partnera, decyduje się, by ślub odwołać. - Pamiętam może dwie lub trzy takie sytuacje - przyznaje detektyw. Powodem do podania w wątpliwość decyzji o ślubie bywa również odkrycie przez partnera, że był inwigilowany przez ukochaną osobę. - Kiedyś klientka nie schowała umowy, którą z nami podpisała. Jak jej narzeczony zobaczył, że wynajęła detektywa do sprawdzenia go podczas wieczoru kawalerskiego, chciał odwołać ślub, mówiąc o braku zaufania. Ostatecznie do ślubu doszło.
- Tutaj w grę wchodzi rachunek zysków i strat. Czasami ktoś, dowiedziawszy się o zdradzie, chce zostać, bo to bardziej mu się kalkuluje w jego świecie wartości - czyli czuje, że więcej by stracił, jakby odszedł, niż został, np. finansowo - tłumaczy psycholożka.
- Inna sprawa, że naprawdę wiele osób wybacza zdradę i decyduje się na kontynuowanie relacji. Oczywiście wymaga to sporej pracy obojga partnerów - zarówno osoby, która zdradziła, jak i tej, która została zdradzona - przekonuje Kucewicz. - Wiele zależy od postawy osoby zdradzonej (i jej otwartości na pracę nad związkiem), ale przede wszystkim zdradzającej. Jeśli jest ona pełna skruchy, poczucia odpowiedzialności za sytuację i autorefleksji, to jest szansa, żeby taki związek wypalił. Gorzej, jeśli ktoś zdradzający nie czuje się odpowiedzialny za zdradę albo zrzuca winę na drugą stronę.
"Zdążyłam już kilku amantów prześwietlić"
Agnieszka w końcu zdecydowała się złożyć pozew o rozwód. Sprawa toczyła się 1,5 roku. Zasądzono rozwód z winy męża. - Orzeczono alimenty, które dostałam z funduszu. Były mąż nie zapłacił nawet złotówki na dwoje naszych dzieci. Przypłaciłam to nerwicą - opowiada. - Żałuję, że nie sprawdziłam męża przed ślubem. Teraz pewnie wynajęłabym detektywa, choć przez te wszystkie lata nabrałam takiej wprawy w szukaniu informacji, że zdążyłam już kilku amantów w ten sposób prześwietlić. Wstyd się przyznać, ale zaglądam już do cudzego telefonu bez skrupułów. A jeśli kiedyś będę chciała wziąć drugi ślub, to następny kandydat na pewno będzie prześwietlony - dodaje.
Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski