Wynajął mieszkanie turystom. "Nigdy w życiu nie widziałem czegoś takiego"

Turyści potrafią być czasem utrapieniem
Turyści potrafią być czasem utrapieniem
Źródło zdjęć: © Getty Images, arch. prywatne
Agnieszka Woźniak

16.07.2024 06:00, aktual.: 16.07.2024 08:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Porozrzucane chrupki, przewrócony kwiatek, konfetti oraz puste butelki po alkoholu - tak wyglądało mieszkanie, które właściciel postanowił wynająć turystom. Ci dają w kość również kierowcom nocnych autobusów. - Widziałem już chyba wszystko - mówi jeden z nich.

Do Polski przyjechały tłumy turystów zza granicy. Niestety nie wszyscy umieją zachować się kulturalnie. Wiedzą o tym mieszkańcy popularnych miast, takich jak Kraków, Warszawa, Wrocław czy Gdańsk.

Latem strażnicy prowadzą wzmożone kontrole weekendowe w centrach miast. W samym Krakowie wystawiono już w tym sezonie kilkaset mandatów związanych z zakłócaniem porządku, spożywaniem alkoholu czy nieobyczajnymi wybrykami, takimi jak załatwianie się w miejscach publicznych - otrzymali je zarówno przyjezdni, jak i mieszkańcy.

Wynajął mieszkanie turystom

Marek postanowił wynająć turystom swoje mieszkanie w Krakowie. Przebywał wraz z rodziną poza miastem, dlatego stwierdził, że będzie to doskonały sposób na zdobycie dodatkowej gotówki. Szybko jednak pożałował swojej decyzji. Gdy wrócił do mieszkania, otworzył drzwi i zobaczył, co zostawiła po sobie grupa turystów, zaniemówił.

- Porozrzucane chrupki, przewrócony kwiatek, konfetti oraz puste butelki po alkoholu, które były wszędzie - na stole, podłodze, a nawet w łazience - mówi w rozmowie z WP Kobieta.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Nigdy w życiu nie widziałem czegoś takiego. To, co zastałem, to był istny koszmar. Mieszkanie wyglądało, jakby przeszło przez nie tornado - relacjonuje.

Taki ślad zostawiła po sobie grupa Brytyjczyków. - Mówi się, że to Polacy robią wstyd za granicą, ale wystarczy popatrzeć na niektórych odwiedzających z Wielkiej Brytanii czy Niemiec. Oczywiście generalizuję, bo wielu z nich to turyści na poziomie, którzy chcą zobaczyć miasto, ale tych, którzy z weekendowego wyjazdu nie pamiętają kompletnie nic, bo byli zbyt pijani, też nie brakuje - ocenia.

Turyści potrafią zostawić po sobie ogromny bałagan
Turyści potrafią zostawić po sobie ogromny bałagan© arch. prywatne

W łazience porozrzucane ręczniki, w sypialni pościel wyglądała, jakby przez nią przeszło tornado. Właściciel wszedł do mieszkania i odkrywał kolejne nieprzyjemne niespodzianki. - Pisząc do mnie, wydawali się bardzo w porządku. Przekonałem się, że nie zawsze można ufać ludziom. Chyba już nie zdecyduję się na wynajem w przyszłości. Sprzątanie bałaganu zajęło mi dwa dni, ale nie chcę już ryzykować, bo straty mogłyby być dużo większe - wyznaje właściciel.

Nocny kurs grozy

O tym, co potrafią wyprawiać turyści, dobrze wie kierowca miejskiego autobusu. Mówi, że sytuacja wygląda podobnie od lat, ale co roku zdarzają się rzeczy, które potrafią go zaskoczyć.

- Pamiętam, jak grupa turystów wracała z Rynku o czwartej nad ranem. Byli bardzo głośno, śpiewali, a nawet urządzali sobie konkurs w tym, kto skoczy wyżej. Jeden z nich nagle ściągnął koszulkę, zawiesił się na poręczy i zaczął obracać się wokół niej, wywijając się jak wąż - mówi jeden z kierowców krakowskiego MPK, który chce zachować anonimowość.

Przyznaje, że latem kursy niektórych nocnych linii autobusowych to udręka. - Wchodzą z piwem w ręce, krzyczą, przeszkadzają innym pasażerom. Kiedyś grupa turystów z Niemiec otworzyła okno i zaczęła krzyczeć do ludzi na ulicy, rzucając w nich popcornem. Mój kolega opowiadał mi, że na jego kursie jakiś kompletnie pijany mężczyzna ściągnął spodnie, prezentując wszystkim swoje pośladki. Klasyką jest to, że ktoś zaśnie w autobusie i obudzi się dopiero na ostatniej stacji. Jeden z takich pasażerów kiedyś poprosił mnie, żebym zamówił mu Ubera, bo nie miał karty, jego telefon się rozładował, a on smacznie spał całą drogę, budząc się dopiero na ostatniej stacji, kilkanaście kilometrów od swojego domu - wyznaje kierowca.

Sikanie w miejscach publicznych

- Wakacje nie są dla strażników miejskich czasem odpoczynku od pracy. Wręcz przeciwnie - Kraków jest popularnym celem dla wielu turystów, a tym samym rośnie również liczba osób naruszających przepisy. Podejmowane interwencje dotyczą najczęściej najbardziej uciążliwych dla mieszkańców czynów zabronionych: zakłócania porządku i odpoczynku nocnego, spożywania alkoholu w miejscach objętych zakazem, zaśmiecania i zanieczyszczania miejsc publicznych, wybryków chuligańskich i nieobyczajnych - mówi w rozmowie z WP Kobieta Marek Anioł, rzecznik prasowy Straży Miejskiej Miasta Krakowa. Dodaje, że strażnicy egzekwują również przepisy dot. ruchu hulajnóg elektrycznych.

Kilka osób zostało ukaranych mandatami karnymi w związku z dopuszczeniem się przez nie wybryków nieobyczajnych. - Są to np. osoby, które pod wpływem alkoholu załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne w miejscu publicznym - tłumaczy strażnik.

Impreza w kamienicy za ścianą

- Mieszkańcy narzekają przede wszystkim na hałas. Turyści potrafią dać się we znaki, zwłaszcza nocą. Na szczęście - od kiedy ponad rok temu wprowadzono w mieście uchwałę mówiącą o zakazie sprzedaży alkoholu w sklepach monopolowych w godzinach nocnych - ilość interwencji spadła aż o 40 proc. - mówi w rozmowie z WP Kobieta Tomasz Daros, radny miasta Krakowa.

Przyznaje, że problemem wciąż jednak jest najem krótkoterminowy. - W niektórych kamienicach dwa lub trzy mieszkania przeznaczone są dla turystów. Osoby, które tam przyjeżdżają, nie zważają uwagi na to, że ktoś mieszka obok. Często organizują głośne imprezy do białego rana. To jest bardzo uciążliwe dla pozostałych mieszkańców, którzy często nie mogą przez to w nocy zasnąć - mówi radny.

Zaznacza, że choć ostatnio wiele się zmieniło, Kraków nosi łatkę miasta weekendowego, gdzie jest dużo pubów i można stosunkowo tanio napić się alkoholu. - Właśnie tak przez lata reklamowano go za granicą i pokłosie tej formy promocji nadal jest widoczne. Stąd biorą się później takie sytuacje, jak na przykład przejażdżka nagich turystów dorożką po Rynku Głównym. Na szczęście mandat otrzymały wtedy obie strony, zarówno pasażerowie, jak i dorożkarz - ocenia Tomasz Daros.

Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

© Materiały WP
Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (195)
Zobacz także