Wynajęłam pokój online. Szybki kurs obsługi drzwi i piekarnika
Zmiana mieszkania w dobie pandemii koronawirusa wydawała się niemożliwa. A jednak! W ciągu 2 tygodni znalazłam swój wymarzony kąt, zdążyłam go "zwiedzić", podpisać umowę i poznać nowe współlokatorki. Wszystko bez wychodzenia z domu, a nawet z łóżka.
28.04.2020 | aktual.: 28.04.2020 20:15
Gdy koronawirus zaczął zbierać żniwo w Polsce, a rząd wprowadził pierwsze obostrzenia, spakowałam swój (nie)wielki dorobek życiowy, pożegnałam maleńką kawalerkę na warszawskim Mokotowie i wróciłam do rodzinnego miasta.
Jestem tą szczęściarą, która bez problemu może pracować z domu. Władze mojej uczelni również przeniosły zajęcia w tryb online, więc mogę wykonywać obowiązki z ogrodu moich rodziców. Jednak od początku pandemii zakładałam, że od czerwca wrócę do stolicy. Dlatego byłam na bieżąco z ofertami wynajmu mieszkań i pokoi. Po pewnym czasie zauważyłam powtarzające się w nagłówkach hasło: "wynajem online".
Zobacz także
Kiedy pierwszy raz powiedziałam mamie, że będę oglądać nowe "cztery ściany" przez internet, zaczęła żartować, żebym potem też nie musiała mieszkać "na odległość". Faktycznie, miałam wiele wątpliwości, szczególnie przy podpisywaniu właściwej umowy. Podawanie danych wrażliwych w internecie nie jest odpowiedzialne, ale właściciel mieszkania, na które się zdecydowałam, zadbał, by wszystko odbyło się za pośrednictwem szyfrowanych formularzy i odpowiednich programów. Jednak zanim znalazłam swój azyl, odbyłam kilka rozmów z potencjalnymi wynajmującymi. Z różnymi skutkami.
Zobacz także: SIŁACZKI – program Klaudii Stabach. Sezon 2 odc. 1. Historie inspirujących kobiet
Pokój na Mokotowie
Po pierwszym mieszkaniu "oprowadziła" mnie starsza właścicielka. Chociaż bardzo starała się pokazać mi każdy kąt, to jej bieganie z laptopem niestety nie przekonało mnie do wynajęcia. Od razu wiedziałam, że w budynku są problemy z internetem – co chwilę zrywane połączenie nie wróżyło szybkiej i sprawnej pracy z domu.
Właścicielka nie przemyślała również kwestii podpisania umowy i przekazania kluczy. Z uwagi na to, że sama znajdowała się w grupie wysokiego ryzyka, nie chciałam narażać ani jej, ani siebie na zachorowanie.
Zobacz także
Kawalerka na Śródmieściu
Do tej pory, gdy zmieniałam mieszkanie, zawsze zwracałam uwagę na to, jak bardzo zdjęcia z ogłoszenia różnią się od rzeczywistości. W tym przypadku miałam utrudnione zadanie, bo widziałam tylko to, co właściciel chciał mi pokazać. Podczas poszukiwań trafiłam na pana, który stwierdził, że obejrzenie pokoju zamiast całej kawalerki powinno mi wystarczyć.
Zdawałam sobie sprawę, że biorę kota w worku, ale jednak wolałam mieć chociaż minimum kontroli. Dlatego, gdy pan bardzo pobieżnie i w słabym świetle chciał zaprezentować łazienkę, zapaliła mi się czerwona lampka. Podziękowałam za poświęcony czas i zakończyłam połączenie.
Nowy dom
Do trzech razy sztuka. Pojawiło się ogłoszenie, więc wykonałam szybki telefon i umówiłam się na oprowadzanie online. Poszło sprawie. Od razu dostałam też wiele szczegółowych zdjęć pokoju i całego mieszkania. Udostępniono mi również link do filmu, który miał imitować "spacer" po mieszkaniu.
Kilka dni później po raz drugi "byłam" w wymarzonym domu, oczywiście za pośrednictwem aplikacji. Właściciel jeszcze raz dokładnie pokazał mi mieszkanie, łącznie z windą, klatką schodową, widokiem z okna czy schowkiem na odkurzacz. Miałam też okazję poznać jedną ze swoich nowych współlokatorek. Odpowiedziałam na zestaw pytań dotyczący mojej pracy, trybu życia, nałogów czy posiadanych zwierząt i... już.
Zaraz po rozmowie dostałam formularz do wynajmu online. Dokument musiałam uzupełnić o swoje dane. Zapisane były również informacje o najemcy, dlatego też czułam się nieco bezpieczniej. Odesłałam skan podpisanej umowy, wpłaciłam kaucję, a na zakończenie dostałam kolejny film z dokładnymi instrukcjami. Wiem, jak obsłużyć nową pralkę i piekarnik, gdzie włączyć światło i jakie jest hasło do internetu. Poszło sprawnie, szybko i bardzo wygodnie.
Pewnie gdyby nie obecna sytuacja na świecie, nie zdecydowałabym się na taką formę wynajmu. Jednak przyparta do muru, nie miałam innego wyjścia. Wiem, że przy takiej formie wynajmu należy dopytywać o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Prosić o zdjęcia czy filmy oraz zadbać, by skany umowy lub nasze dane personalne nie były wysłane za pomocą Facebooka czy komunikatorów.
Można prosić o kontakt do innych wynajmujących, którzy pomogą zweryfikować wiarygodność najemcy. I chociaż rozmawiamy przez internet, warto zadbać o swój wygląd. Niewygnieciona koszulka czy ładnie ułożone włosy dodadzą nam profesjonalizmu i pomogą nam zrobić odpowiednie pierwsze wrażenie – o czym sama się przekonałam, gdy zostałam pochwalona przez jedną z potencjalnych wynajmujących.
Wynajem online – o czym należy pamiętać?
Łukasz Lebensztejn, audytor działu sprzedaży nieruchomości z firmy "Maxon" zaznacza, że w tym trudnym czasie priorytetem powinno być dbanie o bezpieczeństwo klientów. – Z naszej strony uruchomiliśmy już bardzo szeroki profil usług, które umożliwiają np. wirtualny spacer online po nieruchomości bez konieczności bezpośredniego kontaktu. Taka forma może bardzo dokładnie odzwierciedlić wszystkie aspekty mieszkania. Jest to nowoczesne narzędzie, które cieszy się dużym zainteresowaniem wśród naszych klientów – zapewnia specjalista.
Agent nieruchomości zaznacza również, że podpisywanie umowy pośrednictwa oraz najmu, w tym wyjątkowo trudnym dla nas wszystkim okresie pandemii koronawirusa, może odbyć się w warunkach gwarantujących właścicielom i najemcom bezpieczeństwo – każdy dokument można podpisać za pomocą elektronicznego podpisu, nie wychodząc z domu, za pomocą na przykład telefonu czy komputera.
Lebensztejn przypomina, że wynajmując nieruchomość samodzielnie, bez pomocy biura nieruchomości, musimy pamiętać o kilku kluczowych zagadnieniach. – Przede wszystkim musimy zweryfikować, czy właściciel jest faktycznie właścicielem danej nieruchomości – pamiętajmy o wyciągu z księgi wieczystej. Ustalmy dokładnie wszelkie koszty związane z najmem. Nie zapominajmy o ustaleniu, po czyjej stronie są dodatkowe opłaty, np. za parking czy zaliczki za media – radzi.
Zdaniem Lebensztejna taki sposób wynajmowania – online, samodzielnie lub przy pomocy agenta – może utrzymać się nawet po pandemii. – Jeśli mamy wsparcie w profesjonalnej agencji nieruchomości, jest to bardzo wygodna i bezpieczna forma, przede wszystkim pozwalająca nam zaoszczędzić dużo czasu i zapewniająca bezpieczeństwo i wygodę – unikamy wielu niepotrzebnych spotkań, ponieważ agent zrobi to za nas – podkreśla specjalista.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl