Wyrzuty sumienia Kuby Wojewódzkiego. "Najbardziej boję się samotności"
Kuba Wojewódzki rzadko udziela wywiadów. Zwłaszcza na temat swojego życia miłosnego. Tym razem zrobił wyjątek. Opowiedział m.in. o relacji z rodzicami, młodości i miłości. "Zbyt późno zdawałem sobie sprawę, że ktoś mógł doznać krzywdy, upokorzenia" - wyznaje prezenter.
55-letni showman stroni od wywiadów. Tym razem zrobił wyjątek, w związku z publikacją swojej książki, nad którą pracował 6 lat. W rozmowie dla "Wysokich Obcasów Extra" wyjaśnił, że biografie pisze się z niekontrolowanej potrzeby narcyzmu. "A jak ktoś przeżył połowę życia, to chciałby zostawić coś po sobie. Jeśli nie masz syna, w miarę bystrego, przytomnego i niezaćpanego, który mógłby zaświadczyć, kim był jego ojciec, to może niech ojciec sam to zrobi? Też w miarę niezaćpany" - tłumaczy.
Gwiazda TVN-u szczerze opowiada o swojej ironii, która stanowi odgrodzenie się od świata, ale jest również sposobem kontaktowania się z nim. Prezenter chowa się za szklaną szybą. Tłumaczy, że dlatego pracuje w mediach, bo można w nich się "Okopać, tworzyć wizerunki. Nakładać mentalne ochraniacze". "Ale co, teraz będziemy szukali drugiego dna, żeby na końcu pod warstwą śmiechu odnaleźć mnie jako małego przestraszonego człowieka?" - dopytuje Wojewódzki. Ironicznie stwierdza, że dziennikarstwo jest tubą jego rozpaczy.
"Urodził się jako nikt w Koszalinie, a umrze jako pan z telewizji w Warszawie" - mówi o sobie dziennikarz. Następnie zdobywa się na wyznanie. Kiedy niedawno zmarła jego matka to była ostatnia próba w byciu mężczyzną. Tym samym prezenter powraca wspomnieniami do młodości. W liceum dwa razy nie zdał do kolejnej klasy, ponieważ rodzice za bardzo mu zaufali. "Cudowne było to, że mimo iż wielokrotnie ich zawodziłem, trwali w takim zachowaniu konsekwentnie". Po czym dodaje: "Dawali mi wolność i zaufanie, a ja ich zawsze nadużywałem, zbliżałem się do granic. Naprawdę, za dużo miałem luzu, za wiele mogłem próbować".
Powyższy sposób wychowania dziennikarza przełożył się na dorosłość. Tłumaczy: "Próbuję sobie przedłużyć ten luz na dorosłość. Żyję instynktownie, podążam za tym, co sprawia mi przyjemność. Moje życie to ucieczka przed odpowiedzialnością". W pewien sposób przeczy sobie, ponieważ przyznaje, że choć żył w dostatnim domu, to jako dziecko postanowił być niezależny finansowo. "W niedzielę jechałem na tak zwany Wolumen, czyli pchli targ, rozkładałem gazety i plakaty i sprzedawałem, ale oddzielnie, dużo drożej. Ojciec kolegi przywiózł z Holandii Playboya. Kolega mi go sprzedawał, a ja znowu puszczałem drożej". Jednak na prasie się nie skończyło. Wojewódzki zajął się również bronią. "Z Pragi z kolei ściągałem pneumatyczne rewolwery i rozpocząłem karierę handlarza bronią".
Okazuje się, że pod tą twardą skorupą Wojewódzkiego są również wyrzuty sumienia. Wyznaje, że sumienie gryzie go, ale z opóźnieniem. "Zbyt późno zdawałem sobie sprawę, że ktoś mógł doznać krzywdy, upokorzenia" - kwituje. Przywołuje historię jednego chłopca. "Wykonywał ruchy taneczne, które mogły świadczyć o tym, że świńska grypa dotarła już do Polski. Śpiewał okropnie. Powiedziałem mu: Nie da się zmusić wypchanego ptaka do latania". Po czym okazało się, że chłopak został pobity w rodzimej miejscowości, bo fatalnie zaprezentował swój region. "Dotarło to do mnie po czasie" - dodaje Wojewódzki.
Wojewódzki odważył się również odpowiedzieć na pytania związane z miłością. Jego życie uczuciowe raczej jest owiane tajemnicą. W udzielonym wywiadzie powiedział, że najbardziej boi się samotności i żałuje, iż nie ma rodziny oraz stałej partnerki. "Kiedy jestem z kimś blisko, to stanowimy dla siebie duet idealny. Z moimi partnerkami potrafiłem wyjeżdżać na wielotygodniowe wakacje we dwoje. Ta radość, doświadczenie i wystarczalność były dla mnie najlepszym testem relacji. Bliskość to więc także wspólna ucieczka przed światem" - stwierdza showman.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl