Zaczęła sypiać z przyjacielem. 50‑latka szybko pożałowała
"Friends with benefits", czyli tzw. przyjaźń z korzyściami, to coraz popularniejszy rodzaj relacji. Niestety, bardzo często źle się kończy, przynajmniej dla jednej ze stron. Dlaczego coraz rzadziej decydujemy się na romantyczne związki?
Dzwonią do siebie, kiedy potrzebują się spotkać w jednym celu. Po wszystkim każdy idzie w swoją stronę, bez zobowiązań. Jak pokazują przykłady, czasem dla jednej ze stron "przyjaźń z korzyściami" (FwB z ang. friends with benfits) staje się związkiem, co jest powodem kłótni i poważnych nieporozumień.
Byli parą przyjaciół po rozwodach. Wylądowali w łóżku
"Newsweek" opisał historię 50-letniej Grażyny, która Piotra zna od czasów studiów. Przez lata byli przyjaciółmi. Po pewnej nocy spędzonej na sączeniu drinków i narzekaniu na byłych małżonków, starzy znajomi skończyli w łóżku. Później ustalili, że będą kontynuować układ "przyjaźni z korzyściami", ponieważ żadne z nich nie jest gotowe na związek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po roku Grażyna zauważyła, że Piotr chce spędzać z nią coraz więcej czasu. W końcu mężczyzna wyznał jej miłość, na co zupełnie nie była przygotowana. Nie widziała siebie w związku z Piotrem, choć on patrzył na sytuację zupełnie inaczej.
"Tęskniłam za bliskością z drugim człowiekiem, ale Piotra nie widziałam w roli partnera, tylko wciąż przyjaciela. Powiedziałam mu to" - wyjawiła w rozmowie z "Newsweekiem".
"Jeść ciastko i mieć ciastko"
Psycholog Stach Borawski zwrócił uwagę, że relacja typu "friends with benefits" wymaga bardzo dużej dojrzałości.
"Dwie zaprzyjaźnione osoby uprawiają seks, czerpiąc korzyści intymne, a równocześnie nie tworzą związku. Jest bliskość i seks, a to przywilej pary. Lecz jednocześnie nie ma zobowiązań, które występują w związku, jak choćby zasada wyłączności. Dla mnie jako psychologa jest to więc relacja typu jeść ciastko i mieć ciastko" - podkreśla w rozmowie z "Newsweekiem".
Wykładowca Uniwersytetu SWPS dodaje, że taki rodzaj relacji jest w zasadzie podwójnie trudna, a nawet zdecydowanie trudniejsza od "zwykłego" związku.
"Jako społeczeństwo mamy konkretnie ustalone modele kulturowe związków. Wiemy, przynajmniej w teorii, jak powinny wyglądać, z czego się składać. A w Polsce "friends with benefits" to wciąż pojęcie dość enigmatyczne. Nie znamy powszechnie takich relacji. Osoby w takich związkach raczej nie mówią o nich głośno, z obawy przed ostracyzmem. Każda z nich zresztą i tak jest inna" - wyjaśnia.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl