Zakaz picia alkoholu w sanatorium? "Jakoś nikt sobie z tego nic nie robi"
- Niektórzy mężczyźni przyjeżdżają do sanatorium tylko po to, aby pić alkohol. Są nawet tacy, którzy w ogóle nie uczestniczą w zabiegach - mówi Wirtualnej Polsce Weronika Żuchowska, kuracjuszka. Czy jednak wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu w tego typu miejscach coś zmieni?
Ministerstwo Zdrowia pracuje nad nowelizacją ustawy dotyczącej zakazu sprzedaży alkoholu w Polsce. Okazuje się, że już od 1 stycznia 2026 r. może ona dotknąć nie tylko stacje benzynowe, ale również placówki lecznicze, w tym sanatoria.
"Dotychczasowa, dodatkowa ochrona w postaci zakazów wprowadzanych przez gminy w drodze uchwał, które jeżeli są uchwalane to w odniesieniu do konkretnych obiektów np. szpitala, z pominięciem innych zakładów leczniczych, jest niewystarczająca i ma charakter uznaniowy" – brzmi fragment uzasadnienia projektu ustawy.
Czy rzeczywiście problem z piciem alkoholu w sanatoriach jest aż tak poważny? Porozmawialiśmy o tym z kuracjuszką, która ma za sobą kilka wyjazdów do sanatorium oraz osobę, która na co dzień tam pracuje. Głos zabrał też specjalista terapii uzależnień.
Nietypowa historia Zdzisława z Sanatorium miłości! Opowiedział o intrygach i braku wynagrodzenia za udział w programie
Była w sanatorium już 10 razy. Mówi wprost o piciu
Weronika Żuchowska zaliczyła 10 pobytów w sanatoriach. W rozmowie z Wirtualną Polską nie ukrywa, że miała do czynienia z różnymi kuracjuszami. - Niektórzy mężczyźni przyjeżdżają do sanatorium tylko po to, aby pić alkohol. Są nawet tacy, którzy w ogóle nie uczestniczą w zabiegach. Rano pojawiają się, aby podpisać listę obecności, udając, że brali udział w rehabilitacji czy fizjoterapii, a następnie opuszczają budynek. Osoby prowadzące zajęcia zazwyczaj nie zwracają na to uwagi - twierdzi.
Kobieta przyznaje, że zaglądający do kieliszka kuracjusze doskonale zdają sobie sprawę z konsekwencji związanych z przyłapaniem ich na spożywaniu napojów wyskokowych. - Mimo wszystko trochę się boją i piją w ukryciu, np. w pokojach, starając się nie zwracać na siebie uwagi.
Co myśli o planach Ministerstwa Zdrowia na temat wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu w sanatoriach i uzdrowiskach? - Jeśli ktoś będzie chciał się napić, to i tak się napije, a dodatkowe przepisy tego nie zmienią. Przecież już teraz teoretycznie nie można spożywać w sanatoriach alkoholu i jakoś nikt sobie z tego nic nie robi. Byłam w miejscach, gdzie pielęgniarki rzeczywiście sprawdzały obecność pacjentów, np. o godzinie 22, kontrolując, czy nikt nie opuścił pokoju. Jednak są też uzdrowiska, gdzie nikt tego nie nadzoruje - mówi kuracjuszka.
Zdaniem Weroniki Żuchowskiej dodatkowy zakaz w tym przypadku jest po prostu zbędny: - Nie bez powodu mówi się też, że sanatorium służy nie tylko ciału, ale również umysłowi. Rozmowa w miłym towarzystwie czy wyjście na lampkę wina nie jest niczym złym. Wtedy mamy okazję się zintegrować i lepiej poznać. Uważam, że wszystko jest dla ludzi.
A co dzieje się na zabawach organizowanych w sanatoriach? - Na tych wieczorkach jest naprawdę bardzo kulturalnie. Zwykle kończą się o 22, po czym każdy wraca do swojego pokoju - tłumaczy Żuchowska.
Pracuje w sanatorium. Tak zachowują się kuracjusze
Bożena (imię zmienione na prośbę rozmówczyni) od kilku lat pracuje jako sprzątaczka w sanatorium w Ciechocinku. - Najgorzej zachowują się panowie. Często już przyjeżdżają do nas wesolutcy - mówi Wirtualnej Polsce. - Zdarzało się, że wynosiliśmy z pokojów po kilka pustych butelek po wódce - wylicza. Kobieta nie ukrywa, że tego typu przypadki nie zawsze zgłasza przełożonemu: - To są dorośli ludzie, przecież nikt nie będzie za nimi biegał z alkomatem.
Pokojówka przyznaje, że największy problem z piciem jest wieczorami. - Od rana do południa mają mnóstwo zajęć, takich jak zabiegi czy rehabilitację, dlatego nie za bardzo mają czas na szaleństwa. Później jednak chcą się rozluźnić, szczególnie gdy znajdą sobie już grupę osób, z którymi trzymają się podczas pobytu.
- Jeśli chodzi o panie, to podczas wieczornych zabaw też nie odmawiają kieliszeczka wódki czy lampki wina. Pośmieją się, potańczą i tyle. Panowie po alkoholu czują się za to znacznie odważniejsi. Wygłupiają się i zaczepiają kuracjuszki. Jak patrzę na to z boku, to czasem jest bardzo zabawnie.
Okazuje się jednak, że nie zawsze było tak spokojnie. - Kilka lat temu, kiedy dopiero zaczynałam pracę, dochodziło do różnych nieprzyjemnych sytuacji, takich jak potłuczona szyba w prysznicu czy wymioty obok łóżka. Obecnie kuracjusze, którzy nieco przesadzą z drineczkami, po prostu zamykają się w swoich pokojach i idą spać.
Specjalista od uzależnień o piciu w sanatoriach
- Myślę, że zakaz sprzedaży alkoholu w takich miejscach to bardzo dobry krok. W końcu ludzie jeżdżą tam, aby poprawić swoje zdrowie, a nie pić - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Paweł Klimas, psycholog i specjalista terapii uzależnień, koordynator zespołu w Ślężańskim Centrum Terapii w Jordanowie Śląskim.
Specjalista twierdzi, że tego typu zakaz może utrudnić kuracjuszom dostęp do alkoholu, co z kolei może zmniejszyć jego sprzedaż oraz spożycie. - Osoby, które piją w sanatorium, powinny być obciążone kosztami leczenia, ponieważ każda jego ilość jest szkodliwa dla zdrowia.
Paweł Klimas podkreśla również, że alkoholizm jest w Polsce częstym problemem, na który warto zwrócić szczególną uwagę. - Wiele osób pije dość ryzykownie, często nie przyznając się do swojego uzależnienia.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.