Zauważyła na nogach coś dziwnego. 23‑latka zmarła po 3 tygodniach
Kirsten Hawksey miała zaledwie 23 lata, kiedy zmarła pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia. Tuż przed śmiercią kobieta zwróciła się do internautów z dramatycznym apelem, by nie ignorować niepokojących symptomów. Sama kilka tygodni wcześniej zauważyła na swoich nogach coś bardzo dziwnego.
31.12.2017 | aktual.: 31.12.2017 10:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pochodząca z Liverpoolu 23-latka wszystkim wydawała się zdrowa i pełna życia. Kirsten Hawksey niedawno urodziła córeczkę – dziewczynka ma obecnie 15 miesięcy. Na 4 tygodnie przed śmiercią u Kirsten zdiagnozowano ostrą białaczkę promielocytową, chorobę szpiku kostnego, która częściej atakuje młode osoby. Kobieta zgłosiła się do lekarza, ponieważ zauważyła na swoich nogach coś dziwnego.
– We wtorek zdiagnozowano u mnie białaczkę (APL) i dziś zaczęłam chemioterapię. Nie chodzi mi o to, by wzbudzić współczucie, bo nie jestem taką osobą, jak się zorientujecie. Chciałabym ostrzec wszystkich, by nie ignorowali żadnych symptomów. Sama nigdy nie chodzę do lekarza, więc dzięki Bogu inni nakłonili mnie, bym zbadała moje tajemnicze siniaki – napisała Kirsten na Facebooku przed śmiercią.
Ojciec Kirsten, Neil, wspomina w rozmowie z "The Metro" , że dziewczyna na początku postanowiła zignorować siniaki, lecz te stawały się coraz gorsze. Kiedy po badaniu w szpitalu usłyszała, co jej dolega, starała się zachować spokój i optymizm. Ostra białaczka promielocytowa jest chorobą o wysokim stopniu wyleczalności, dlatego kobieta do samego końca miała nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. Była młoda, silna i miała dla kogo walczyć - chciała, by jej córeczka wychowywała się z mamą, pamiętała ją.
– Poza tymi siniakami, była w świetnej formie – mówi Neil. Mówiliśmy "idź do lekarza", lecz ona powtarzała, że wszystko z nią w porządku. Chyba myślała, że ma to przez urodzenie dziecka. Lecz pewnego dnia, gdy u nas była, pokazała nam swoje posiniaczone nogi. Staliśmy się nieugięci. Wyglądała, jakby dopiero co grała w paintball – wspomina ojciec Kiersten.
Lekarz zapytał Kirsten, czy czuje się zmęczona. Przyznała, że tak, jednak miała do tego prawo. Opiekowała się dzieckiem i pracowała na pełen etat. Rodzina sądziła, że dziewczyna ma anemię lub cierpi na jakąś inną, mniej groźną dolegliwość. Kiedy Kirsten zaczęła sprawdzać w internecie, na co wskazują jej objawy, wyszukiwarka podpowiedziała: białaczka. Rodzina się z tego śmiała, bo dziewczyna wyglądała na zdrową. Nikt się nie spodziewał, że to może być prawda.
Stan młodej mamy pogarszał się z każdym dniem. Kiedy w pierwszy dzień świąt u leżącej w szpitalu Kirsten stwierdzono wylew do mózgu, rodzina musiała podjąć dramatyczną decyzję o odłączeniu jej od aparatury podtrzymującej życie.
– Kiedy powiedziano nam, że to białaczka, pytałem "dlaczego Kirsten?". "Czy zrobiła coś nie tak?" – wspomina ojciec zmarłej. – Ale lekarze odpowiedzieli: "po prostu miała pecha".
Ostra białaczka promielocytowa, będąca rodzajem ostrej białaczki szpikowej, to choroba o bardzo gwałtownym przebiegu, dlatego decyzję o leczeniu chorego podejmuje się zwykle bardzo szybko. Jeśli pacjent jest dostatecznie silny, zwykle leczy się go za pomocą chemioterapii. W ponad 90. proc. przypadków przynosi ona dobre efekty. Ten typ białaczki dotyka osoby stosunkowo młode, zwykle między 20. a 50. rokiem życia.