Blisko ludziZawadzka komentuje wpis "obrażonej" przez dziecko blogerki. Już nie chodzi o raka, a formę

Zawadzka komentuje wpis "obrażonej" przez dziecko blogerki. Już nie chodzi o raka, a formę

Zawadzka komentuje wpis "obrażonej" przez dziecko blogerki. Już nie chodzi o raka, a formę
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
06.09.2017 12:19, aktualizacja: 06.09.2017 13:29

Ta historii budzi wiele kontrowersji. Blogerka, która przeszła chemioterapię, napisała na swoim profilu na facebooku, że podczas zakupów zaczepiło ją dziecko. Niespełna 5-letnia dziewczynka zwróciła uwagę na brak włosów chorej kobiety. Jej zachowanie i reakcja rodzica nie były dla blogerki przyjemne.

Dziewczynka powiedziała: "ONA nie ma włosów?" – kobieta opisuje zdarzenie, jakie miało miejsce w Pepco. I dalej: "Jej mama nic. Dziewczynka powtórzyła, a matka dalej udaje, że nie słyszy. Wobec tego dziewczynka kontynuuje: - Ale to nieładnie wygląda, prawda? Siląc się na uśmiech, odpowiedziałam jej tylko, że owszem, nie mam włosów, że to nie był mój wybór, ale dziecko jakby nie słyszało. Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić, bo mnie zatkało" – pisze o swoich uczuciach kobieta. Dalej wyjaśnia, że zrobiło jej się przykro, że rodzic w ogóle nie zareagował: "Nie, nie liczyłam na żadne przeprosiny, nic w ten deseń, bo to tylko dziecko, chociaż oczywiście byłoby miło.(…) mogła chociaż zwrócić młodej uwagę, że nie "ONA", tylko "PANI". Bo to "ona" było tak wyraźne, że aż rażące... Nie wiem, może za dużo wymagam" – podsumowała we wpisie.

Z pewnością osobie chorej, która boryka się na co dzień z dużo większymi problemami, niż tylko brak włosów, nie jest miło, gdy widzi brak interwencji w takiej sytuacji. Oczywiście, idealnie by było, gdyby mama dziewczynki wyjaśniła, że chociaż nie wie, jaki jest powód braku włosów u tej pani, to istnieje prawdopodobieństwo, że ich brak jest wynikiem choroby, leczenia albo jest to jej świadomy wybór, bo każdemu ma prawo podobać się co innego i nie wszyscy lubią mieć długie włosy, co powinniśmy szanować.

Wspaniale by było, gdyby blogerka włączyła się do rozmowy i otwarcie powiedziała dziecku, że w wyniku przyjmowania leków, by zwalczyć ciężką chorobę, czasami są skutki uboczne, jak np. utrata włosów. Mama mogłaby dodać, że są rzeczy ważniejsze w życiu niż falujące kosmyki opadające na ramiona. Tak, tyle w teorii. A jak pokazuje życie, nie zawsze jesteśmy przygotowani, by natychmiast udzielić idealnej odpowiedzi, co nie znaczy, że kilka godzin później, wieczorem, w domowym zaciszu rodzic nie wróci do trudnego tematu. Dlaczego tak myślę? Bo mi też jako mamie zdarzyło się nie zareagować w porę, ale potem do kłopotliwego tematu wracaliśmy wielokrotnie chociażby w formie zabawy, czy oglądając książeczki.

Wpis blogerki "Grunt to dezorganizacja" wywołał wiele emocji wśród internautów. Na swoim profilu w tej sprawie wypowiedziała się również psycholog Dorota Zawadzka: "Dwie rzeczy mnie zdziwiły i zaniepokoiły. Po pierwsze nie uważam, że dziecko "obraziło" kogokolwiek. Po drugie nie rozumiem, za co matka miałaby przepraszać "za dziecko". Rozumiem, że bohaterka artykułu niekomfortowo się poczuła, a matka po prostu schowała głowę w piasek. Sytuacja niezręczna i pewnie powinna inaczej się skończyć, ale winy dziecka nie widzę tu żadnej..." – skomentowała sytuacje.

Część internautów w opozycji do opinii psycholog uznało, że zachowanie dziecka jest efektem bezstresowego wychowywania: "Pewnie sama tego nie wymyśliła, tylko usłyszała jak mamusia w domu patrząc w tv, komentuje wygląd innych i ich obraża... I stąd wychodzą takie teksty małych dziewczynek", " Co do choroby, mogła poczuć się zakłopotana, ale żeby dziecko mówiła "ONA"? - widzimy w komentarzach. Jednak znaczna większość podpisuje się pod słowami Zawadzkiej.

Obraz
© Facebook.com

Psycholog, jak i spora rzesza jej fanek, uważa również, że nie ma nic złego w formie wypowiadania się 5-latki. Cały świat wyraża się i zwraca do ludzi w sposób bardziej swobodny. Sformułowanie "pani" wręcz nie istnieje w komunikacji i wielu nie widzi w tym nic nagannego.

Pewne jest jedno, warto rozmawiać z dzieckiem o tych mniej przyjemnych i kolorowych aspektach życia, zanim przyjdzie rodzicom i dziecku się z nimi skonfrontować. Jednak zawsze znajdzie się coś, z czym dziecko jeszcze się nie spotkało, co budzi jego ogromne zainteresowanie, a nas może wprawić w zakłopotanie. Wychowując dziecko, codziennie wyciągamy jakieś wnioski i staramy się naprawiać błędy. Na niektóre sprawy musi przyjść odpowiedni czas, np. kiedy wypadałoby zwrócić się do osoby "pani". Choćby rodzić notorycznie korygował w tej kwestii 5-latkę, nie sądzę, żeby każde dziecko w tym wieku to zrozumiało na tyle, by tego zawsze przestrzegało.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (23)
Zobacz także