Ostrzykuje intymne miejsca. Zgłaszają się kobiety z całej Polski

Polki są coraz bardziej świadome możliwości, jakie daje ginekologia estetyczna - zdjęcie ilustracyjne
Polki są coraz bardziej świadome możliwości, jakie daje ginekologia estetyczna - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | DanielBendjy

31.05.2024 16:00, aktual.: 04.06.2024 09:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Coraz więcej Polek decyduje się na intymne zabiegi, które mają poprawić jakość ich życia seksualnego. Nie zawsze jednak rozwiązują one problem. – Ostrzyknięciem miejsc intymnych nie naprawimy życia osobistego pacjentki czy jej relacji z partnerem – podkreśla dr n. med. Tomasz Basta.

Ewa Podsiadły-Natorska, Wirtualna Polska: Przychodzi do pana gabinetu kobieta i mówi: "Panie doktorze, mam niesatysfakcjonujące życie seksualne. Czy są zabiegi, które mogłyby mi pomóc?". Co pan na to?

Dr n. med. Tomasz Basta, specjalista ginekologii plastycznej, estetycznej, regeneracyjnej i uroginekologii z krakowskiej Intima Clinic: Zaczynam od dokładnego wywiadu obejmującego również kwestie psychologiczne. Muszę wiedzieć, czy zawsze tak było, a jeżeli nie, to od kiedy. Co wydarzyło się w życiu tej kobiety, że przestała przeżywać orgazm? Czy to skutek zmian poporodowych? A może w życiu osobistym? Czy jest zadowolona ze swojego życia, pracy, czy znajduje czas na swoje przyjemności? Wszystko ma znaczenie, bo u kobiet orgazm to nie jest magiczny guzik, który działa albo nie. To pojazd, w którym liczy się każda część – niektóre z nich związane są z mózgiem. Dopiero gdy znam odpowiedzi, mogę zaproponować zabieg intymny albo wytłumaczyć, że nie ma sensu go robić, bo źródło problemu leży gdzie indziej. Ostrzyknięciem miejsc intymnych nie naprawimy życia osobistego pacjentki czy jej relacji z partnerem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zdarzają się kobiety, które przychodzą do pana z konkretem: "Chcę mieć zrobiony G-shot"?

Zdarzają się, ale nawet, gdy kobieta naczytała się o jakimś zabiegu w internecie, to nie zmienia niczego, jeśli chodzi o przebieg wizyty. Zdarza się, że czasem pomagają zalecane przeze mnie "ćwiczenia domowe" np. z użyciem bezdotykowego masażera łechtaczki. Ale oczywiście sytuacje bywają bardzo różne. Są pacjentki, które mówią, że nigdy nie miały orgazmu – nigdy – a zapewniają, że ich życie prywatne jest idealne. Jeśli po przeprowadzeniu wywiadu podejrzewam blokadę psychiczną, sugeruję pacjentce wizytę u dobrego seksuologa albo psychologa.

A jeśli to nie to?

Wówczas może się okazać, że istnieje problem z unerwieniem między łechtaczką a mózgiem. To się zdarza rzadko, jednak się zdarza.

Co pan może zaproponować takiej pacjentce?

W zwiększeniu unerwienia okolic intymnych może pomóc zabieg G-shot. To pierwszy zabieg wykonywany w ginekologii estetycznej, który polega na ostrzyknięciu przedniej powierzchni pochwy przez niektórych nazywanej punktem G. Jego istnienie jest kwestią sporną – chodzi o miejsce znajdujące się mniej więcej 3–4 cm od ujścia cewki moczowej, od strony brzusznej. To część, która jest, a przynajmniej powinna być, najmocniej unerwiona. Później powstał zabieg O-shot, tzw. zastrzyk orgazmu, czyli zabieg ostrzykiwania łechtaczki i przedsionka pochwy.

Czym wykonuje się ostrzyknięcia?

Wcześniej osoczem bogatopłytkowym, które powoduje regenerację tkanki, jej lepsze ukrwienie i przez to większą wrażliwość na bodźce. W mojej klinice zabiegi te obecnie wykonuje się z użyciem fibryny bogatopłytkowej. Otrzymuje się ją w taki sam sposób, co osocze bogatopłytkowe, tzn. z krwi pacjentki. Różnica polega na tym, że fibryna to materiał bardziej skoncentrowany, znajduje się w niej większa ilość substancji czynnych oraz niewielka ilość komórek macierzystych. To jak gdyby "koncentrat osocza bogatopłytkowego". Ilość uzyskanego materiału jest mniejsza, jednak fibryna z racji na większe zagęszczenie składników ma mocniejsze działanie. Zresztą ja nie wykonuję zabiegów O-shot i G-shot osobno.

Dlaczego?

Uważam to za uczciwe wobec pacjentki, bo pobranego preparatu mam tyle, żeby mogę ostrzyknąć wszystkie newralgiczne miejsca – dlatego łączę O-shot i G-shot w jeden zabieg. Dzięki temu pacjentka ma lepsze doznania. Nowoczesnym zabiegiem intymnym jest też ostrzyknięcie preparatem kolagenowym z gastrodyną, który powoduje przebudowę tkanki i zwiększa przewodnictwo nerwowe. Czasami, dla najlepszych efektów, łączymy fibrynę bogatopłytkową z kolagenem.

Słyszałam też o augumentacji.

Tak, jest to wypełnienie warg sromowych i łechtaczki kwasem hialuronowym. Jednak przed augumentacją muszę zadać pacjentce pytanie: czy potrzebuje zwiększenia wrażliwości na dotyk, czy też wzmocnienia stymulacji. To dwie różne rzeczy.

Pacjentki potrafią odpowiedzieć?

Najczęściej tak. Czasem miejsca intymne słabo reagują na dotyk, czasem natomiast wrażliwość na dotyk jest bardzo dobra, jednak podczas penetracji stymulacja okazuje się taka sobie. Może się zdarzyć, że miejsce intymne jest odpowiednio wrażliwe – co kobieta może sprawdzić sama, dotykając się – ale powierzchnia przedniej ściany pochwy jest jakby ukryta, załamuje się za spojeniem łonowym i podczas współżycia ta struktura nie jest stymulowana. Wtedy możemy wykonać zabieg, który to miejsce uwypukli. Pacjentka może też mieć przerost napletka łechtaczki, co sprawia, że masowanie łechtaczki nie powoduje właściwej stymulacji. Musimy wtedy zrobić hoodoplastykę, żeby usunąć nadmiar tego napletka.

Wymienione przez pana zabiegi mogą pomóc kobietom skarżącym się na słabe doznania intymne po ciąży?

Nie do końca. Aby rozpoznać problem, pacjentka powinna wrócić do prawidłowych wartości hormonalnych, co jest możliwe dopiero po zakończeniu karmienia i powrocie miesiączek. Jeśli rozpoznam zespół rozluźnienia pochwy, trzeba ją najpierw obkurczyć, a do tego służą takie zabiegi jak HIFU czy radiofrekwencja mikrogiłowa. Dopiero potem można np. wykonać ostrzyknięcie fibryną bogatopłytkową lub kwasem hialuronowym.

Z jakimi ewentualnymi powikłaniami w przypadku zabiegów intymnych trzeba się liczyć?

Każdy zabieg obarczony jest pewnym ryzykiem, mogę jednak z pełną świadomością powiedzieć, że są to zabiegi bezpieczne. Jeśli chodzi o G-shot czy O-shot, to tutaj w zasadzie nie ma żadnego ryzyka, ponieważ ostrzykiwanie odbywa się preparatem autologicznym, czyli uzyskanym z krwi pacjentki. Ewentualne ryzyko jest takie, że w miejscu wkłucia może rozwinąć się infekcja jak po każdym innym ukłuciu. Prawdę mówiąc, nigdy nie spotkałem się z problemem powikłań po tych zabiegach. No może raz, choć to akurat dość ciekawa historia.

Co się stało?

Przyszła do mnie pacjentka bardzo zadowolona, a jednocześnie z pretensjami. Wchodzi do gabinetu i mówi: "Panie doktorze, jest źle". Pytam, co się dzieje. Pacjentka jest ok. półtora miesiąca po zabiegu zwiększającym doznania intymne. Odpowiada: "Sytuacja jest taka, że pierwszy orgazm mam w zasadzie po minucie. Drugi po kolejnych dwóch minutach, co już powoduje u mnie pewien dyskomfort. Czasami błyskawicznie mam też trzeci orgazm. Całkowicie bolesny".

Co wtedy?

Nic. To może się zdarzyć w niedługim czasie po zabiegu. Najczęściej po ok. dwóch miesiącach wszystko się normalizuje.

Raz wykonany zabieg działa dożywotnio?

Nie. Zabiegi powinno się powtórzyć. Na początku nigdy nie mówię, że konieczne są do wykonania np. trzy zabiegi – jeśli po pierwszym efekt jest niewystarczający, to dopiero wtedy robimy drugi, a następnie ewentualnie trzeci. Efekty jednak słabną z czasem. O-shot i G-shot wymagają powtórzenia po 1–2 latach. Kwas hialuronowy rozpuszcza się w ciągu 6–12 miesięcy. Po obkurczeniu pochwy z wykorzystaniem HIFU czy RF mikroigłowej powtórkę trzeba zrobić po 3–4 latach, czasami nawet później. To nie są zabiegi dożywotnie, bo ciało każdego z nas się starzeje, wiotczeje, w ciągu roku tracimy ok. 1 proc. kolagenu. To samo tyczy się pochwy.

Czy te zabiegi cieszą się popularnością?

Tak, coraz większą, mam pacjentki z całej Polski. Jako prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologii Estetycznej i Rekonstrukcyjnej otworzyłem centrum kształcenia ginekologów "Intima Edu", gdzie z zespołem szkolimy lekarzy z tej tematyki, żeby pacjentki wszędzie miały do tych zabiegów dostęp. Polki są coraz lepiej wyedukowane. Wiedzą, że mogą coś poprawić w swoim życiu.

Dla Wirtualnej Polski rozmawiała Ewa Podsiadły-Natorska

© Materiały WP
Źródło artykułu:WP Kobieta
seksginekologwizyta u ginekologa