Do pracy chciała dojeżdżać busem. "Człowiek nie wytrzyma"

Ciągle w biegu, bez czasu dla siebie i rodziny. Agnieszka dojeżdżała do pracy 100 km każdego dnia. Wytrzymała niecałe dwa lata. – W tym czasie właściwie nie miałam życia towarzyskiego. W weekendy robiłam to, na co nie miałam czasu na tygodniu. Albo odsypiałam – wyznaje.

Young woman using smart phone while traveling in subway train
Cavan Images
anxious, commuting, girl, mobile, pretty, railway carriage, train, urban, using, young femaleDługie dojazdy do pracy są wykańczające - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | Dmytro Betsenko

O tym, jak bardzo męczące mogą być codzienne dojazdy do pracy, przekonała się Agnieszka z Radomia, która zajmuje się projektowaniem wnętrz. – W Radomiu dla projektantów pracy właściwie nie ma. Co innego w Warszawie – mówi. Pracę w stolicy znalazła bardzo szybko. – Niezłe pieniądze, etat i pakiet benefitów. Teoretycznie praca-marzenie – opowiada.

Z jednym "ale". Nie było mowy o pracy zdalnej ani hybrydowej. Trzeba było od poniedziałku do piątku dojeżdżać do Warszawy na osiem godzin. – Nie miałam dzieci, a pracodawca dopłacał do biletów, więc się zdecydowałam – mówi Agnieszka.

Wytrzymała niecałe dwa lata. – Żeby zdążyć na 9, musiałam wstawać o 5. Dworzec w Radomiu jest po drugiej stronie miasta. Nie mam prawa jazdy, więc najpierw autobus, a potem dopiero pociąg. Bardzo często w pociągu przysypiałam albo dopiero się malowałam, układałam włosy, ogarniałam bieżące sprawy przez internet. W Warszawie praca do 17. W domu byłam po 20. W tym czasie właściwie nie miałam życia towarzyskiego. W weekendy robiłam to, na co nie miałam czasu na tygodniu. Albo odsypiałam – wspomina Agnieszka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wady i zalety podróży pociągami. Szczere opinie Polaków

W pewnym momencie wpadła na pomysł, żeby do stolicy dojeżdżać busem. – Kierowca jeździł tak, że chciało mi się wymiotować. W środku duszno i ludzie tak poupychani, że jedno prawie na drugim siedziało. Można tak przejechać się raz, więcej człowiek zwyczajnie nie wytrzyma – komentuje kobieta.

Praca sprawiała Agnieszce satysfakcję, dlatego zagryzała zęby. – Najgorsze były późne powroty jesienią i zimą, gdy o 16 jest już ciemno – mówi. – Zdarzało się, że ktoś mnie zaczepiał na dworcu, przystanku albo w pociągu. Byłam też świadkiem bójki na peronie pomiędzy pseudokibicami. Bardzo się wtedy przestraszyłam.

Przebodźcowany organizm

Czy Agnieszka myślała o przeprowadzce do Warszawy? – Zastanawialiśmy się nad tym z narzeczonym, ale koszty wynajmu i życia w Warszawie by nas dobiły. W Radomiu mam chorą mamę. Nie mogłam wyjechać – odpowiada Agnieszka.

Szczególnie obciążająca w długich dojazdach do pracy była dla niej konieczność dostosowania się do sztywnego rozkładu jazdy. – Parę razy zdarzyło mi się nie zdążyć na pociąg. Raz na poranny – zabrakło kilku minut. Zawsze wszędzie biegałam z "wywieszonym językiem": autobus, tramwaj, metro, pociąg, ciągle patrzyłam na zegarek, sprawdzałam, czy się nie spóźnię. Jedzenie w biegu. Codziennie bolał mnie brzuch.

– Dojazdy do pracy mogą stanowić istotny stresor, który wywiera wpływ na samopoczucie. Długa podróż, przesiadki, kontakt z różnymi ludźmi sprzyjają przebodźcowaniu. Przedłużające się napięcie może z kolei powodować obniżony nastrój, rozdrażnienie, a w szerszej perspektywie czasowej szereg nieprawidłowości w funkcjonowaniu organizmu – komentuje Małgorzata Kiczko, psychoterapeutka z Kliniki PsychoMedic.pl.

– "Zestresowany" organizm stanowi podatny grunt pod rozwój stanów chorobowych, przede wszystkim o podłożu psychosomatycznym, do których zaliczamy m.in. bóle mięśniowe, głowy, nadciśnienie, problemy dermatologiczne – wymienia specjalistka.

Znikające autobusy

Również Renacie nieobce są codzienne wyczerpujące dojazdy do pracy. Mieszka w małej miejscowości niedaleko Andrychowa. Do najbliższego przystanku ma ponad kilometr. Autobus jeździ co 1-1,5 godz. Żeby dotrzeć do Bielska-Białej, gdzie pracuje, musi przesiąść się trzykrotnie. I tak od kilkunastu miesięcy.

– Nie mam innego wyjścia – przyznaje. – W mojej okolicy nie ma pracy. Osoba po studiach musi szukać dla siebie czegoś w mieście. Samochód mamy jeden, korzysta z niego mój mąż, który do pracy dojeżdża jeszcze dalej. Jest elektrykiem na budowach, więc raz jest tu, a raz tam – tłumaczy Renata.

W domu dwójka kilkuletnich dzieci. – Gdyby nie dziadkowie, nie wiem, jak dalibyśmy sobie radę – mówi. – Tutaj autobus potrafi odjechać kilka minut przed czasem i twój problem, jeśli się spóźnisz. Kiedyś, wracając do domu, w drodze na przystanek, przewróciłam się i zwichnęłam kostkę. Wokół nikogo. Przystanek nie miał wtedy żadnej wiaty, więc siedziałam na kamieniu, zimą, na mrozie. W końcu odebrał mnie mąż - dodaje.

Po tej sytuacji zadałam sobie pytanie, czy długo tak pociągnę. Na razie staram się nie wydziwiać, ale nie da się ukryć, że to wszystko odbywa się kosztem mojego zdrowia i rodziny – mówi Renata. – Ostatnio z rozkładu zniknęło jedno z ważnych połączeń. Napisaliśmy pismo w tej sprawie. Czekamy.

Polskie drogi

Według badań społecznych, średni czas dojazdu polskiego pracownika do pracy to 40 minut, co w przeliczeniu na kilometry oznacza, że 82 proc. Polaków musi dojechać do pracy nie więcej niż 20 km. To teoretycznie nie tak dużo, jednak inne liczby robią wrażenie. Pisze o nich Olga Gitkiewicz w książce reporterskiej "Nie zdążę": prawie 14 milionów ludzi w Polsce jest wykluczonych komunikacyjnie, średni wiek polskich wagonów to 25 lat, a do więcej niż 20 proc. sołectw nie dociera żaden transport publiczny.

– Dojazdy są złodziejami czasu. Szczególnie w okresie jesienno-zimowym stają się wycieńczające, gdy niska temperatura i zmienne warunki pogodowe, na które narażone są osoby dojeżdżające do pracy, mogą sprzyjać obniżeniu odporności oraz podatności na zachorowania. Do tego dochodzą korki oraz różne zdarzenia losowe – zauważa psychoterapeutka Małgorzata Kiczko.

– Osoby dojeżdżające kilkoma środkami transportu doskonale znają uczucie bezsilności po otrzymaniu informacji o odwołaniu pociągu czy zamknięciu stacji metra, ponieważ wymusza to na nich przeorganizowanie planów i powoduje spóźnienia. Taka sytuacja przypomina układanie klocków domino, gdy jeden z elementów wpływa na pozostałe – wyjaśnia ekspertka.

U kobiet niebagatelne znaczenie ma też kwestia dzielenia obowiązków zawodowych z rodzinnymi. Małgorzata Kiczko: – Kobiety, chcąc pogodzić życie rodzinne i domowe z zawodowym, obarczone są presją. Może im towarzyszyć poczucie winy spowodowane ograniczoną ilością czasu oraz uwagi poświęconych na życie rodzinne i opiekę nad dziećmi. Te kobiety, które nie mogą liczyć na wsparcie najbliższych, często borykają się z przeciążeniem psychofizycznym. Mogą też doświadczać poczucia osamotnienia.

Zmęczenie, irytacja, poczucie winy przekładają się na sytuację rodzinną; osoba, która tyle czasu spędza w rozjazdach, staje się wybuchowa i podatna na konflikty. – Warto też zauważyć, że ci, którym dojazdy zabierają dużo czasu, zwykle nie znajdują go dla siebie. Może to prowadzić do zawężenia pola aktywności głównie do sfery zawodowej, co w szerszej perspektywie może osłabić poczucie własnej wartości. Zachwianie balansu pomiędzy wypełnianiem obowiązków a czerpaniem przyjemności odbiera radość i satysfakcję z życia – alarmuje psychoterapeutka.

Renata nadal codziennie dojeżdża do Bielska-Białej. Agnieszka projekty wnętrzarskie realizuje dodatkowo. Pracę na etat znalazła w Radomiu, zajmuje się grafiką komputerową. Do pracy dojeżdża rowerem. W 15 minut.

Ewa Podsiadły-Natorska dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Ostatnie koszenie trawnika przed zimą. Sprawdź, czego unikać
Ostatnie koszenie trawnika przed zimą. Sprawdź, czego unikać
Wygadała się o "Afryce Express". "Po 17 godzin na dobę"
Wygadała się o "Afryce Express". "Po 17 godzin na dobę"
Musiał o prowokujących zdjęciach. U Stanowskiego wyznał, jak często trenuje
Musiał o prowokujących zdjęciach. U Stanowskiego wyznał, jak często trenuje
Stylowe duety na gali Emmy. Te pary skradły show na czerwonym dywanie
Stylowe duety na gali Emmy. Te pary skradły show na czerwonym dywanie
Co robić podczas ataku dronów? "Zasada dwóch ścian"
Co robić podczas ataku dronów? "Zasada dwóch ścian"
Apteczna maść za grosze. Pięty będą jak u niemowlaka
Apteczna maść za grosze. Pięty będą jak u niemowlaka
Tak Nawrocka prezentowała się na dożynkach. Stylistka oceniła kreację
Tak Nawrocka prezentowała się na dożynkach. Stylistka oceniła kreację
Omija w sklepie. "Niezależnie, co jest napisane z przodu opakowania"
Omija w sklepie. "Niezależnie, co jest napisane z przodu opakowania"
Tak wygląda jego małżeństwo. "Dla niektórych związków to zabójcze"
Tak wygląda jego małżeństwo. "Dla niektórych związków to zabójcze"
Zachwyciły w "nagich sukienkach". Aktorki brylowały w tych kreacjach
Zachwyciły w "nagich sukienkach". Aktorki brylowały w tych kreacjach
Posadź tę roślinę we wrześniu. Zamieni ogród w zaczarowaną krainę
Posadź tę roślinę we wrześniu. Zamieni ogród w zaczarowaną krainę
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi