Blisko ludziŻony i córki policjantów. Opowiedziały, jak wygląda życie pod jednym dachem ze stróżem prawa

Żony i córki policjantów. Opowiedziały, jak wygląda życie pod jednym dachem ze stróżem prawa

"Za mundurem panny sznurem" – to jedno z popularniejszych polskich powiedzeń. Jednak co się dzieje, kiedy funkcjonariusze mundur zamieniają na domowy dres? Julia, Magda, Zosia i Róża opowiedziały o tym, jak wygląda życie u boku policjanta.

Żony i córki policjantów. Opowiedziały, jak wygląda życie pod jednym dachem ze stróżem prawa
Źródło zdjęć: © Getty Images

14.09.2019 | aktual.: 14.09.2019 16:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Zrozumiałam, że on nie odejdzie z policji, więc ja musiałam odejść od niego"

– Byliśmy razem 4 lata z haczykiem. Poznaliśmy się na studiach. On był starszy o 3 lata i bardzo mi imponował. Kiedy na piątym roku nie mógł znaleźć pracy, zaczął się załamywać. Swoje dokładali też jego rodzice, którzy oczekiwali, że zaopiekuje się młodszym bratem, świeżo upieczonym studentem. Pewnego dnia oświadczył mi, że spróbuje pracy w policji. Z jego tytułem magistra miało być łatwo o awans, kusiła go też wczesna emerytura. Myślałam, że żartuje i tak to też potraktowałam – opowiada Róża. Choć zlekceważyła plany ukochanego, on nie żartował. Zdał egzaminy, dostał się do Szkoły Policji w Pile. Postanowiła wtedy, że zaciśnie zęby i przetrwa ten czas – była przecież zakochana.

– Kochałam go i mieliśmy wspólne plany na przyszłość. Niestety szkoła go zmieniła. Tak jakby go wyprali z myślenia i charakteru. Wytrzymałam półtora roku jego służby po szkole, ale to już nie był człowiek, z którym dało się porozmawiać – wspomina. – Na studiach zajmował się naukowo antyglobalizmem. Gdy wstąpił do policji, zaczął uważać, że to nie ma sensu, kpił z moich prób angażowania się społecznie, zwłaszcza z kwestii praw kobiet. Przy swoich kolegach z pracy stawał się nie do poznania. Rzucał seksistowskie żarty i twierdził, że wszyscy w policji tak odreagowują. Wtedy zrozumiałam, że on z policji nie odejdzie, więc ja musiałam odejść od niego – dodaje rozżalona Róża.

"Jestem z niego bardzo dumna"

Magda jest w związku z policjantem od 6 lat. Wielu jej znajomych mówi, że ich związek jest idealny. Jak twierdzi, musieli przejść długą drogę, by faktycznie taki był. Ona, w przeciwieństwie do Róży, nie zamierzała rezygnować.

– Oczywiste jest, że bardzo się kochamy i nie wyobrażam sobie życia z innym mężczyzną, ale nie zawsze było tak kolorowo. Mieliśmy wiele kryzysów. Praktycznie zawsze przyczyną był stres, z którym zmaga się Michał. Praca policjanta jest bardzo trudna, wymaga ogromnego spokoju, cierpliwości i czasu. Wpływa też bardzo na relacje międzyludzkie. Po tylu latach oglądania przestępstw niełatwo jest dostrzegać pozytywne strony życia – wyznaje Magdalena. Dla dobra związku i w trosce o własne zdrowie psychiczne Michał zdecydował się na terapię. Choć Magda jest spokojniejsza, ostrzega kobiety, które angażują się w relacje z mundurowymi.

– Jeśli kiedykolwiek zdecydujecie się na związek z policjantem, musicie pamiętać, że będzie pracował w bardzo nieregularnych godzinach, co może być uciążliwe. Na początku był to punkt zapalny wszystkich kłótni, kiedy Michała po raz kolejny nie było w święta albo w naszą rocznicę – mówi kobieta. Radzi również, by już na początku określić granice. Sama poprosiła męża, by po wszystkie sprawy związane z pracą pozostawały za drzwiami mieszkania.

– Codziennie spotykają go przykre sytuacje, gdy ktoś go zwyzywa, obrazi. Jednak szybko o tym zapomina, bo kocha swój zawód i sam zdecydował o pójściu do szkoły policyjnej. Bardzo jestem z niego dumna, bo wiem, że czuwa nad naszym bezpieczeństwem, często narażając przy tym swoje życie – przyznaje Magda.

"Takie są procedury"

Julia od początku była negatywnie nastawiona do decyzji swojego chłopaka Sebastiana o wstąpieniu do policji. Byli ze sobą już 4 lata i nie chciała, aby coś się zmieniało. Bała się ryzyka płynącego z zawodu, na jaki się zdecydował, i tego, że nie będzie miał dla niej wystarczająco dużo czasu.

– Kiedy przechodził testy, mówił, że nie mam się czym martwić, bo na pewno się nie dostanie. Niestety, zdał je bez większego problemu. Byłam przerażona, że będzie narażał swoje życie. Sebastian zapewniał mnie jednak, że to dobra praca. Że dobra pensja, bonusy do wynagrodzenia i wczesna emerytura są tego warte. Łudziłam się, że nasz związek nadal będzie dla niego najważniejszy – wspomina. Nie minęło kilka miesięcy, a Julia zauważyła, że jej partner zachowuje się inaczej niż zwykle.

– Stawał się coraz bardziej nerwowy, na wszystko reagował krzykiem, na każde pytanie miał wyuczoną formułkę. Raz powiedział mi prosto w oczy, że nasz związek to dla niego sprawa niższej rangi. To złamało mi serce – wyznaje. Dziewczyna decyzję o rozstaniu podjęła po głośnej akcji pobicia studentki z Łodzi. Sprawa dotyczyła napadu na młodą dziewczynę i zachowania policjantów, którzy wozili ją zakrwawioną po mieście, by ta szukała sprawcy.

– Cała sprawa była dla mnie tak szokująca, że nie mogłam się pogodzić z zachowaniem policjantów z mojego miasta. Zapytałam wtedy Sebastiana, jak tak można, a on odpowiedział tylko bez większych emocji: "Takie są procedury". To otworzyło mi oczy i jednocześnie zamknęło drzwi naszemu związkowi – opowiada Julia.

"Denerwuje się o błahostki, na które normalny człowiek machnąłby ręką"

Zosia nigdy nie była w związku z mundurowym, ale z funkcjonariuszem mieszka pod jednym dachem – jej tata jest policjantem z Gdyni. Dziewczyna opowiedziała, jak wygląda życie nastolatki wychowywanej przez stróża prawa.

– Jedyne, co mogę mu zarzucić, to nadopiekuńczość wynikająca ze specyfiki jego zawodu. Zawsze szczegółowo dopytuje o moje wyjścia. Gdzie wychodzę, z kim, po co, o której, jak wrócę – to standardowy zestaw pytań, jakie mi zadaje. Raz, gdy poszłam do kina i powiedziałam o tym tylko mamie, miałam od niego kilkanaście nieodebranych połączeń i SMS-ów – wspomina Julia. Choć docenia troskliwość taty, nie udaje, że nie widzi jego wad. Niewiele brakowało, by jej rodzice się rozstali.

– Parę lat temu moja mama odeszła od taty, bo stał się bardzo nerwowy i oschły. Potrafił denerwować się o błahostki, na które normalny człowiek machnąłby ręką. Przestał okazywać jakiekolwiek pozytywne emocje. Myślę, że to wszystko przez jego zawód – opowiada nastolatka. Jej rodzice doszli jednak do porozumienia. Mija 20 lat, odkąd są razem i dziś są naprawdę szczęśliwi.

"Wtedy robi się bardzo niebezpiecznie"

Psycholog Monika Dreger ma kilka rad dla kobiet żyjących pod jednym dachem z policjantem. Podkreśla, że choć praca stróża prawa musi być niezwykle stresująca, te emocje nie powinny się przekładać na stosunki z domownikami i relacje międzyludzkie.

– Nie powinno to przekładać się na atmosferę w domu, ale to się zdarza. To, w jak dużym stopniu taka praca ma wpływ na zachowanie, zależy od umiejętności radzenia sobie ze stresem, samoświadomości oraz relacji między małżonkami. Czerwona lampka powinna nam się zapalić, gdy mąż stres w pracy odbija sobie alkoholem albo krzykiem, w tym także na dzieci. Wtedy to robi się to bardzo niebezpieczne. Kiedy widzimy, że nie radzi sobie z emocjami, powinniśmy podjąć rozmowy. Choć myślę, że jedna nic tu nie da, ale trzy, cztery mogą już pomóc. Dobrym wyjściem w takich przypadkach będzie również terapia – opowiada Dreger.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (430)