Zwolnili ją za brak stanika? Pokazała odpowiedź od firmy
Justyna, używająca w sieci nazwy @bekalarska, opowiedziała w nagraniu, że została zwolniona z pracy w hali produkcyjnej za brak biustonosza. Do jej wypowiedzi odniósł się pracodawca. Tiktokerka odpowiedziała.
24.07.2024 | aktual.: 25.07.2024 07:04
Tiktokerka na swoim nagraniu opowiedziała o tym, jak zatrudniła się w firmie, gdzie zajmowała się pracą przy produkcji zapachów do samochodów. Jej zadanie nie było skomplikowane, jednak w pewnym momencie młoda kobieta zwolniona - jak stwierdziła na wideo, przyczyną miał być brak biustonosza.
Była pracowniczka firmy przyznała, że przy produkcji pracowała od dwóch miesięcy, a stanika nie nosi od ponad trzech lat. Do pracy przychodziła w oversizowych koszulkach i dresach, jednak mimo to dostała oficjalny komunikat przy wszystkich pracowniczkach, że jest "nakaz noszenia bielizny". Justyna przyznała, że miejsce pracy nie narzucało jej dress code’u, dlatego informacja o noszeniu bielizny była szokiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Firma odpowiedziała na zarzuty tiktokerki
W nagraniu dziewczyna opowiedziała, że w trakcie przerwy dostała telefon od agencji, z informacją, że zostaje zwolniona.
- Jeszcze zrozumiałabym, gdybym dostała komunikat, że jestem źle ubrana. Jestem w dresie i koszulce. Na recepcję bym się tak nie ubrała, ubrałam się tak na halę produkcyjną - dodała tiktokerka.
Firma odpowiedziała na jej filmik
W środę 24 lipca firma Aroma Car w swoich mediach społecznościowych opublikowała oświadczenie, w którym odpowiedziała na materiał byłej pracownicy. W komunikacie zaznaczono, że decyzja o zwolnieniu została podjęta ze względu na przepisy prawa pracy i nie miała związku z brakiem bielizny. Dodano także, że organizacja dba o ochronę wszystkich pracowników przed wszelką dyskryminacją i bardzo poważnie traktują osoby pracujące w danym zespole.
Taka odpowiedź nie usatysfakcjonowała tiktokerki, która nagrała kolejny filmik. W filmie dziewczyna poruszyła kwestię kodeksu pracy i dbaniu o brak dyskryminacji.
- Pracownikom z Ukrainy nie dajecie umowy o pracę, bo uważacie, że jest "zaklepana" dla pracowniczek z Polski. Jest tam bardzo dużo osób z Ukrainy, które pracują tam 8-9 lat i zarząd twierdzi, że nie może dać im umowy o pracę, bo nie. Bo są z Ukrainy - zaczęła swoje wideo.
Dalej tiktokerka poruszyła fakt, że firma zatrudnia osoby głównie na umowę zlecenie i zastrasza inne pracowniczki, że nie mogą wziąć wolnego, bo inaczej zostaną zwolnione. Powiedziała też o "walce z dyskryminacją", podając jako przykład potrącenie 50 zł wszystkim pracownikom, ponieważ trójka pracownic wyszła wcześniej z pracy, ze względu na źle ustawiony czas godziny na zegarach znajdujących się na hali.
- To tylko kilka rzeczy, które powiedziałam. Jest dużo więcej powodów dyskryminacji, w tej firmie. Mam nadzieję, że odniesiecie się do tego w zupełnie inny sposób. A skoro nie zwolniliście mnie i Ani za brak stanika to za co? I kiedy dostaniemy odpowiedź, za co zostałyśmy zwolnione, skoro twierdzicie, że nie był to brak stanika? - powiedziała na koniec Justyna.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.