"Słyszeliśmy wszystko". Miesiącami znosiła to, co robiła sąsiadka
- Numerem jeden były cienkie ściany. Słyszeliśmy nawzajem wszystko, co działo się u drugiej lub trzeciej osoby. Nie było to komfortowe - mówi Julia, która mieszkała w 13-metrowej mikrokawalerce.
25.11.2024 | aktual.: 25.11.2024 07:33
8 mkw. za 2250 zł miesięcznie, łącznie z opłatami - taka oferta pojawiła się w popularnym serwisie nieruchomości. Mikrokawalerka w Warszawie - według właścicielki, ma być świetnym miejscem dla osoby, która nie posiada zwierząt. Jak komentują internauci, jest w tym sporo prawdy. "Psu byłoby ciasno" - możemy przeczytać w ich wpisach w internecie. Problem jest jednak taki, że według prawa nie mógłby mieszkać w niej nawet pies.
Tak małe mieszkania nie są jednak nowym zjawiskiem. Na początku tego roku w sieci opublikowano ofertę sprzedaży mikrokawalerki w Szczecinie, za którą właściciel życzył sobie prawie 170 tys. zł. Lokum również miało 8 mkw. Nie inaczej było w przypadku 22-letniej Zofii, która od dwóch lat mieszka w mieszkaniu, które ma zaledwie 13,5 mkw.
Nie wszystko jest zgodne z prawem
Zdaniem Oliwii Walentynowicz, prawniczki i ekspertki ds. nieruchomości, oferty tak małych mieszkań, które coraz częściej pojawiają się na popularnych stronach z nieruchomościami, są efektem inspiracji lub mody z Azji i krajów zachodniej Europy. Wiele osób - w związku z dużym zaludnieniem miast czy też współczesnym stylem życia, decyduje się na wynajem małego (bądź bardzo małego) metrażu.
Jak tłumaczy Oliwia Walentynowicz, polskie prawo reguluje jednak kwestię minimalnej powierzchni, jaką musi mieć lokal mieszkalny. Od 2018 roku jest to 25 mkw. - Ale trzeba mieć na uwadze dwie kwestie - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Prawo nie działa wstecz. Jeśli lokal powstał przed 2018 rokiem i jeszcze przed wejściem w życie wspomnianych przepisów liczył mniej niż 25 mkw., pozostaje lokalem mieszkalnym - mimo że nie spełnia kryterium - mówi.
Ekspertka zauważa również, że niektórzy flipperzy, a także wynajmujący, dzielą mieszkania fizycznie, ale nie przeprowadzają podziału od strony prawnej. Oznacza to, że w księdze wieczystej dany lokal widnieje jako jedno większe mieszkanie, a jest wynajmowany jako trzy osobne lokale, np. ze wspólnym korytarzem.
"Głośny seks sąsiadki"
23-letnia Julia Stankiewicz przez pewien czas wynajmowała mikrokawalerkę o powierzchni 13 mkw. Kawalerka ta była jedną z trzech części dużego mieszkania. W pozostałych dwóch, które dzielił jeden korytarz, mieszkały inne osoby w jej wieku.
- Jak na mieszkanie studenckie nie było tragedii. Wolałam mieszkać w mniejszym mieszkaniu i dobrym standardzie niż w większym, ale z meblami z czasów PRL-u i grzybem na ścianie. Niestety, wiem, o czym mówię, bo takie również oglądałam i ludzie nie mają wstydu. Wynajmują mieszkania, które nie nadają się do życia - stwierdza.
W mikrokawalerce Julia posiadała najważniejsze rzeczy, takie jak małą kuchnię z płytą indukcyjną i minilodówką, rozkładaną sofę, małą szafę i niewielką łazienkę z prysznicem. W rozmowie z Wirtualną Polską mówi jednak, że do dziś nie wie, jak to wszystko zmieściło się na tak małej powierzchni. Razem ze swoim tatą nieraz zastanawiali się także, w jaki sposób zrobiono w każdej mikrokawalerce łazienkę.
- To było jakieś dwa lata temu, więc cena była jeszcze dobra. Mieszkam w Warszawie, a płaciłam 1800 zł plus media. Dziś za taką kwotę nie wynajmie się pokoju - dodaje.
Kiedy pytam, czy podczas mieszkania w mikrokawalerce było coś, co jej przeszkadzało, wymienia dwie rzeczy.
- Numerem jeden były cienkie ściany. Słyszeliśmy nawzajem wszystko, co działo się u drugiej lub trzeciej osoby. Nie było to komfortowe. Jeżeli ktoś chciał zaprosić kogoś do swojego mieszkania, ja słyszałam każdy głos, ruch, zachowanie. Przez kilka miesięcy notorycznie znosiłam głośny seks sąsiadki - mówi Julia.
- Poza tym - suszenie prania. Nie było gdzie tego zrobić. Późną wiosną i latem ten problem nie był jakiś duży, bo warszawskie upały pozwalały sobie z nim poradzić. Zimą natomiast była tragedia. Nic mi nie schło, śmierdziało stęchlizną - podsumowuje.
13 mkw. za 2550 zł
Żaneta, która tak jak Julia również jest studentką, jest w trakcie poszukiwania mieszkania. Jak na razie mieszka w jednym z wrocławskich akademików, który chciałaby jednak opuścić. Nie jest zadowolona z jego standardu. Nie może skupić się też na nauce.
W ostatnim czasie obejrzała kilka mieszkań na wynajem, które są tzw. mikrokawalerkami. W rozmowie z Wirtualną Polską oznajmia, że na "zwyczajną" nie byłoby jej stać. Ceny wynajmu we Wrocławiu równają się z tymi, jakie możemy zaobserwować w innych większych miastach w Polsce. Trzeba mieć ok. 3,5 tys. zł.
- Kilka dni temu poszłam obejrzeć 13-metrową mikrokawalerkę. Na zdjęciach bardzo mi się podobała, bo mimo małego metrażu było w niej wszystko, czego potrzeba. Minikuchnia, łazienka, łóżko. Lokalizacja świetnie skomunikowana z centrum miasta - opowiada.
Gdzie był haczyk?
- W trakcie rozmowy właścicielka zachwalała mieszkanie i przekonywała mnie do tego, że jest dla mnie idealne. Na moje pytanie o cenę za miesiąc odpowiedziała jednak: 1900 zł plus opłaty za media. Już wtedy dało mi to do myślenia, że będzie drogo. Media okazały się wynosić ok. 650 zł miesięcznie. Razem 2550 zł. Wtedy czar prysł - mówi Żaneta.
Studentka nie zdecydowała się na tę mikrokawalerkę. Wie jednak, że nie będzie jej łatwo znaleźć mieszkanie w "okej cenie", a dodatkowo - takie, w którym czułaby się dobrze.
Ceny "rok do roku rosną"
Oliwia Walentynowicz tłumaczy, że choć rynek nieruchomości stara się stabilizować, ceny wynajmu i kupna mieszkań wciąż są wysokie.
- Rok do roku rosną. Wzrost cen pomiędzy tym a ubiegłym rokiem - w zależności od miasta - wynosi ok. 10 proc. Wpływ na to ma przynajmniej kilka rzeczy: sytuacja gospodarcza, w tym inflacja, wzrost kosztów utrzymania nieruchomości, jak i napływ osób spoza naszego kraju, które zdecydowały się na mieszkanie w Polsce - mówi.
Podając przykład Wrocławia, ekspertka ds. nieruchomości zauważa, że wynajem najtańszych kawalerek (bez wliczonych mediów) wynosi obecnie ok. 2-2,5 tys. zł. Jeżeli chodzi o kawalerki w centrum, w najlepszym standardzie - jest to nawet 5 tys. zł.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.