Adopcja – czy przyjazna rodzicom?
Ciąża biologiczna trwa zwykle dziewięć miesięcy. Przez ten czas młodzi rodzice stopniowo oswajają się z myślą o mającym przyjść na świat maleństwie, nawiązują z nim głęboką więź, zaczynają je kochać. Ile czasu potrzebują rodzice adopcyjni starający się o dziecko?
07.02.2012 | aktual.: 12.12.2017 14:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ciąża biologiczna trwa zwykle dziewięć miesięcy. Przez ten czas młodzi rodzice stopniowo oswajają się z myślą o mającym przyjść na świat maleństwie, nawiązują z nim głęboką więź, zaczynają je kochać. Ile czasu potrzebują rodzice adopcyjni starający się o dziecko? Dziewięć miesięcy? Dłużej a może krócej? Ile czasu potrzeba aby przygotować ich do bycia rodzicem, aby sprawdzić czy będą potrafili dać dziecku miłość?
W Polsce jest około 96 tysięcy sierot. Większość z nich to dzieci, których rodzice żyją, lecz z różnych względów nie mogą się nimi opiekować, tzw. sieroty społeczne. Z tego 2/3 znajduje się w różnego rodzaju rodzinach zastępczych a około 30 tysięcy przebywa w domach dziecka, rodzinnych domach dziecka lub pogotowiach opiekuńczych – podaje Polskie Radio Trójka, w ramach akcji „Adopcja po polsku”.
Zarówno dla dzieci, które znajdują swoją nową rodzinę, jak i dla samych rodziców, adopcja jest początkiem nowego, wspaniałego życia, z mamą, tatą, córeczką lub synkiem, nierzadko również z nowym rodzeństwem. Kto ma prawo do starań o adopcję dziecka? „Przysposobić może osoba mająca pełną zdolność do czynności prawnych, jeżeli jej kwalifikacje osobiste uzasadniają przekonanie, że będzie należycie wywiązywała się z obowiązków przysposabiającego” (art. 114.1. § 1) – takiej treści zapis czytamy w Kodeksie Rodzinnym i Opiekuńczym.
Według obowiązujących w ośrodkach adopcyjnych przepisów, małżeństwa, osoby samotne, wychowujące już dzieci lub bezdzietne, mają takie samo prawo do adopcji. Z drugiej strony jednak, nadrzędnym celem jest dobro dziecka, co oznacza, że to do niego dopasowywani są rodzice, ich potencjał jest oceniany pod kątem tego konkretnego maluszka. Większość ośrodków przychyla się do reguły dotyczącej wieku rodziców starających się o dziecko – zwykle minimalny wiek to osiemnaście lat a maksymalny – czterdzieści. Warunkiem koniecznym jest uregulowana, stabilna sytuacja materialna, która umożliwi zaspokojenie potrzeb życiowych maleństwa, czyli mówiąc prosto – życie w dobrych warunkach.
Funkcjonuje wiele mitów na temat adopcji, adopcyjnych rodziców oraz adoptowanych dzieci. Bardzo krzywdzących mitów. Jak chociażby te, że na adopcję czeka się latami, procedury są trudne i mozolne a dzieci poszukujące domu są zwykle upośledzone lub chore, obarczone dodatkowo ryzykiem „złych genów” odziedziczonych po biologicznych rodzicach. Nigdy nie wiadomo, jaka cecha ujawni się na kolejnych etapach rozwoju, z marszu przypisywanych jest więc sporo negatywnych epitetów, jak np. mniej uzdolnione. Nie zgadzamy się w duchu z tymi twierdzeniami, czujemy się wręcz oburzeni, jednocześnie jednak stereotypy prześladujące adopcyjną rodzinę zakorzeniły się w nas bardzo mocno. Może dlatego część rodziców ucieka ze swoim maluszkiem do innego miasta, zdarza się również pozorowanie ciąży, wyjazd i powrót z niemowlęciem. Tak na wszelki wypadek, aby oszczędzić życzliwym sąsiadom powodu do rozmyślań.
POLECAMY:
Jak wygląda to przerażające, kwalifikacyjne sito? Czy rzeczywiście adopcyjne procedury są tak długie i mozolne? Czy zniechęcają potencjalną mamę i tatę? Marta i Piotr od kilku miesięcy są szczęśliwymi rodzicami prawie już rocznej Lenki. „Decyzja o tym, że zaczniemy starać się o adopcję dziecka była w naszym przypadku bardzo przemyślana. Kilka lat walczyliśmy z niepłodnością, wydaliśmy potężne pieniądze na zabiegi, w pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że misja – dziecko stała się naszym jedynym tematem do rozmów.
Bardzo smutnych rozmów, bo dziecka przecież nie było. Każde z nas zastanawiało się nad adopcją ale żadne nie miało odwagi powiedzieć tego na głos” – opowiada Marta. „Bałam się, że Piotr źle mnie zrozumie, nawet trudno to wyjaśnić, po prostu miałam obawy, jak się później okazało – Piotr również. Ale kiedy wyszło na jaw, że oboje myślimy tak samo, że oboje chcemy dać miłość maluszkowi, ulga była ogromna.” „Do ośrodka poszliśmy spokojni, pewni tego, że jesteśmy we właściwym miejscu” – Piotr obejmuje Martę. „Trafiliśmy na całkiem życzliwych ludzi, jakoś wcale nie odczuliśmy bezdusznych procedur, choć wiadomo, że trochę rozmów odbyliśmy”. „W naszym przypadku wszystko trwało dwa i pół roku, licząc od momentu zgłoszenia się do ośrodka, aż po rozprawę adopcyjną. Ale w tym prawie rok czekaliśmy na Lenkę. Bo rzeczywiście jest tak, że na malutkie dziecko trzeba poczekać”.
Procedury adopcyjne, wbrew panującym opiniom nie tylko nie są bezduszne, ale bardzo angażują rodzica i wręcz pomagają mu odnaleźć się w nowej roli. Pierwszym etapem są rozmowy z pracownikami ośrodka adopcyjnego i dostarczenie niezbędnych dokumentów. Kolejnym - rozmowy z psychologami oraz pedagogami o motywach starania się o adopcję, oczekiwaniach, więzach małżeńskich czy sytuacji materialnej. Wszystko to umożliwia jak najtrafniejsze rozpoznanie możliwości rodziny i tego, co może ona zaoferować dziecku. Następnie pracownik ośrodka przeprowadza wywiad środowiskowy, mający na celu poznanie rodziców w ich „prywatnych” warunkach.
Kandydaci, którzy uzyskali pozytywną opinię komicji kwalifikacyjnej, biorą udział w spotkaniach, warsztatach oraz dyskusjach, opartych zwykle na specjalistycznym programie PRIDE, przygotowującym przyszłych rodziców adopcyjnych i zastępczych do nowej roli. Program realizowany jest najczęściej w 10 sesjach, odbywających się co tydzień. Dzięki warsztatowej formie rodzice mają możliwość nabycia praktycznej wiedzy w zakresie opieki nad dzieckiem osieroconym.
„To nie tylko suche informacje na temat możliwych problemów w opiece nad adoptowanym dzieckiem. Przyszli rodzice zmagają się często z własnymi emocjami, naturalnymi i zrozumiałymi w nowej dla nich sytuacji. Mają możliwość spojrzenia na adopcję nie tylko z ich strony ale również od strony dziecka, poznania jego przeżyć, obaw, ograniczeń, są to zupełnie nieznane wcześniej doświadczenia” – mówi pracownik jednego z ośrodków adopcyjno – opiekuńczych, zajmujący się prowadzeniem warsztatów. Cały cykl trwa zwykle ok. 3 miesięcy, są jednak ośrodki w którym spotkania rozłożone są nawet na 9 miesięcy. Jest to ostatni etap procedur i po jego ukończeniu zapada ostateczna decyzja o zakwalifikowaniu rodziny do pełnienia funkcji rodziny adopcyjnej.
POLECAMY:
Kiedy do logopedy?
Wykorzystaj urlop ojcowski
Gdy wszystkie formalne wymogi zostają spełnione rozpoczyna się etap oczekiwania na maleństwo. Dla jednej rodziny będzie to kilka tygodni, dla innej kilka miesięcy – w zależności od wieku dziecka, stanu zdrowia czy sytuacji prawnej. „Często właśnie sytuacja prawna jest największą przeszkodą dla dziecka” – opowiada Marzena, na co dzień pracująca w Domu Małego Dziecka. „Co z tego, że adopcyjna rodzina jest i czeka na maleństwo. Wystarczy, że matka biologiczna sporadycznie się pojawi, nawet jeśli nie interesuje się szczególnie swoim dzieckiem, jej obecność jest potwierdzeniem chęci kontaktu. Więc cała procedura się wydłuża. A dziecko kolejne miesiące spędza w placówce. Pracuję z maluchami już dziewiąty rok i nadal nie mogę się do tego zdystansować.
„Gdy dowiedzieliśmy się, że jest Lenka, czuliśmy się jakby czas zaczął nam płynąć szybciej – wspomina Marta. „Wiedzieliśmy, że to dopiero rozmowa, ale oboje bardzo się denerwowaliśmy. Rozmawialiśmy o niej z pracownikami ośrodka, poznawaliśmy ją, choć nie wiedzieliśmy nawet jak wygląda. Dopiero potem mogliśmy ją odwiedzić, zobaczyć, nawiązać z nią kontakt. Dla rodzica adopcyjnego to taka chwila jak pierwsze spotkanie z dzieckiem po porodzie. Nagle już jest i wszystko się zmienia.”
Prawny opiekun dziecka prosi Sąd o zgodę aby przyszli rodzice mogli zabrać dziecko do domu. Ostatnim etapem jest rozprawa adopcyjna, na której analizowana jest cała dokumentacja zebrana w trakcie trwania procesu adopcyjnego. Dwadzieścia jeden dni na uprawomocnienie się wyroku i koniec. Koniec? A może raczej początek?
Dla rodziców adopcyjnych zaczyna się normalne życie. Takie samo jak życie rodziców wychowujących biologiczne dziecko. Życie pełne radości i smutków, sukcesów i niepokojów. Normalne, codzienne, zwyczajne. „Ciągle dziwi nas reakcja ludzi, którzy dowiadując się, że jakaś rodzina decyduje się na adopcję, bardzo tę rodzinę chwali, podziwia, że tacy szlachetni, że to dziecko miało tyle szczęścia.
Dziecko ma szczęście, że może być adoptowane. Alternatywą jest ponure dzieciństwo w domu dziecka lub zmienianie rodzin zastępczych.” –Anna i Stanisław, szczęśliwi rodzice małego Marcinka, na łamach „Trójki” opisali swoją historię. (…) „Mało kto natomiast dostrzega fakt olbrzymiego szczęścia rodziców adopcyjnych. To oni są szczęściarzami. Spełnia sie ich marzenie, żyją znacznie pełniej, tworzą rodzinę i mają jej nowego ukochanego członka. Dostają na wychowanie człowieka - jakaż to odpowiedzialność i jakie szczęście. Nie powinni być obiektem podziwu lecz pozytywnej zazdrości. Rodzicielstwo jest przecież przepięknym uczuciem. „Zwykłym” rodzicom niestety nie zawsze jest to dane. Adopcyjnym zawsze.”
(dja/sr)