Agnieszka Krukówna zachwycała na ekranie. Nałóg zrujnował jej życie

Gdy zaczynała karierę, nazywano ją złotym dzieckiem kina; kiedy podrosła, przyczepiono jej etykietkę seksbomby. Miała stać się jedną z czołowych polskich gwiazd, tymczasem przez długie miesiące toczyła wykańczającą walkę, mierząc się z własnymi demonami. 20 marca aktorka obchodzi 52. urodziny.

Agnieszka Krukówna miała burzliwe życie
Agnieszka Krukówna miała burzliwe życie
Źródło zdjęć: © AKPA

20.03.2023 | aktual.: 20.03.2023 10:55

Miała dwanaście lat, gdy wygrała przesłuchanie do filmu "Panny" Wojciecha Sawy – a za tym angażem od razu poszły kolejne propozycje. To, co miało być krótką przygodą podczas ferii zimowych, nagle stało się dla młodziutkiej Krukówny przepustką do życia, o jakim wielu jej rówieśników mogło tylko pomarzyć. Rozgłos początkującej aktorce przyniosły "Urwisy z Doliny Młynów" z 1985 roku, a także o cztery lata późniejsza "Janka", gdzie wcieliła się w tytułową bohaterkę.

Ten piętnastoodcinkowy serial (później na jego podstawie powstał również film), opowiadający o życiu na polskiej wsi w latach dwudziestych ubiegłego wieku, podbił serca publiczności, a Agnieszkę Krukównę i partnerującego jej Tadeusza Horvatha uznano za obiecujące dziecięce gwiazdy. O ile jednak Horvath, ku zdziwieniu krytyki, przygodę z polską branżą filmową na "Jance" zakończył (obecnie mieszka w Kanadzie i unika rozgłosu), tak jego koleżankę sukces serialu utwierdził w przekonaniu, że powinna przyszłość związać właśnie z aktorstwem.

Aktorka kompletna

- Plan filmowy to była dla mnie szkoła życia, szybko dojrzałam - wspominała w "Pani". Chociaż zawsze mogła liczyć na pomoc rodziców, którzy wspierali ją i darzyli wielkim zaufaniem, została rzucona na głęboką wodę, musiała nauczyć się organizować swój czas, godzić nową pracę ze szkołą. Po maturze zdecydowała się kontynuować edukację w warszawskiej PWST – w trakcie studiów wystąpiła w "Liście Schindlera" Stevena Spielberga – a kiedy otrzymała dyplom, zaproponowano jej angaż w Teatrze Powszechnym. Świat stał przed nią otworem. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych wystąpiła w "Bożej podszewce" Izabelli Cywińskiej, "Farbie" Michała Rosy i "Fuksie" Macieja Dutkiewicza. - Talent, jakiego wcześniej nie widziałam - zachwycała się Krystyna Janda, dodając, że zaskoczyła ją "wrażliwość i gotowość emocjonalna" Krukówny.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ta wrażliwość, dzięki której tak udanie wcielała się w swoje bohaterki, empatia i uczuciowość stały się równocześnie dla młodej aktorki zbyt ciężkim brzemieniem. Praca przy "Bożej podszewce", bardzo wymagająca nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie, kompletnie ją wyczerpała. Wspominała później, że chociaż miała pozycję zawodową i nie musiała martwić się o finanse, nie potrafiła się z niczego cieszyć, czuła wielką pustkę – a chcąc ją wypełnić, sięgała po rozmaite używki. Ze względu na swój charakter nie potrafiła też odnaleźć się w branży: walka o role, autopromocja czy rozpychanie się łokciami nie leżały w jej naturze. Średnio radziła sobie z popularnością i popełniała wiele błędów, które media skrzętnie wykorzystywały. - Byłam rozkapryszona, nie udzielałam wywiadów albo opowiadałam zbyt dużo o sobie, co było wykorzystywane przez gazety. Dziś wiem, że warto być szczerym, ale i ostrożnym, żeby nie paść ofiarą swoich słów - wyznawała w "Pani".

Szczęście w pracy, porażka w miłości

Jak to często bywa – kiedy Krukówna osiągnęła zawodowy sukces, w życiu prywatnym zaczęły pojawiać się problemy. Rozpadł się jej związek z Marianem Prokopem, mężczyzną, z którym planowała wziąć ślub i założyć rodzinę. To z kolei odbiło się na pracy aktorki: czuła się tak źle, że nie była w stanie sprostać zawodowym zobowiązaniom. Pocieszenia szukała w alkoholu, wpadając w błędne koło rozpaczy; izolowała się od znajomych, rzadko wychodziła z domu. Wreszcie jednak znalazła siłę, by stawić czoła swoim demonom, zadbała o swoje zdrowie psychiczne i rozpoczęła walkę z uzależnieniem.

A kiedy zaczęła wychodzić na prostą, znalazła też miłość – związała się z Radosławem Fleichmannem, właścicielem salonu optycznego, i w Sylwestra 2003 roku wzięli ślub. Znów promieniała, wróciła do pracy, gdzie dawała z siebie wszystko; niestety, kosztem związku. W wywiadach żartowała, że nie jest najlepszą żoną, bo nie zajmuje się domem, spędza z małżonkiem mało czasu i bywa nerwowa, miała jednak nadzieję, że ukochany jej to wybaczy. Nie wybaczył, a kiedy odszedł, Krukówna znów się załamała, sięgnęła po alkohol i odbudowywana z trudem kariera znów zawisła na włosku. A potem, w 2007 roku, tuż przed premierą sztuki "Lament na placu Konstytucji", poinformowała, że nie jest w stanie wystąpić na scenie.

Sprawę nagłośniły media, powołując się na wpis Krystyny Jandy: "Agnieszka Krukówna złożyła rolę. Na dwa dni przed premierą! Jedyną aktorką, którą mogę poprosić o tak szybkie zastępstwo, jest moja córka. Dwa dni. Półgodzinny, dość skomplikowany psychologicznie monolog. Na ulicy. W dwa dni. Aktor nie gra zaplanowanego spektaklu albo kiedy umarł, albo zwariował, to jedyne przypadki, jakie ja znam". Krukówna pozostawiła sprawę bez komentarza i usunęła się w cień; spekulowano wówczas, że całkowicie pogrążyła się w szponach nałogu.

"Życie składa się z odcisków"

Całe szczęścia media były w błędzie – po słabszym okresie gwiazda znów stanęła na nogi. Zmieniła też swoje podejście do ludzi z branży i zawodu, ale przede wszystkim do samej siebie. - Kiedyś odpyskowywałam, obrażałam się, byłam drażliwa na punkcie każdego słowa, jakie padało pod moim adresem. Teraz wiem tylko, że jestem dla siebie wymagająca w pracy. Myślę, że mam już początki pokory. Dopiero niedawno zaczęłam się jej uczyć. Dopiero od paru lat mam czas, by zająć się sobą. By się dowiedzieć, kim jestem - zwierzała się w "Vivie!".

Krystyna Janda wybaczyła Krukównie wpadkę sprzed lat; wiele osób z branży również wyciągnęło do aktorki pomocną dłoń, oferując rólki w filmach czy spektaklach. Wojciech Malajkat obsadził ją w "Czarodziejskiej Górze" wystawianej w teatrze Syrena, Michał Rogalski zaangażował do filmu "Letnie przesilenie" (2013).

- Zawodowo Agnieszka to dla mnie kategoria aktorek totalnych; gdy gra, daje sto pięćdziesiąt procent siebie. W pracy Agnieszka nie ma w sobie nic z gwiazdy, ona się wychowała na planie i to się wyczuwa. I choć trochę kokietowała, że jest zagubiona, to doskonale się tam poruszała - mówił reżyser w "Pani". Są jednak i tacy, według których kariera aktorki stanęła w martwym punkcie, nie zamierzają z nią pracować ani wybaczać błędów z przeszłości. Nie zobaczyliśmy Krukówny w drugiej części "Bożej podszewki" (2005), gdzie została zastąpiona przez Kingę Preis. Aktorka twierdziła, że angażu nie dostała, ponieważ ośmieliła się rozmawiać o stawkach.

- W odpowiedzi na to usłyszałam, że mam pomieszane w głowie, ponieważ osoba w moim wieku powinna być szczęśliwa, że jej twarz jest na okładce książki. Uznano więc, że nie można ze mną pracować, bo jestem wymagająca, kapryśna i w dodatku żądam za swoją pracę horrendalnych pieniędzy - opowiadała w "Vivie!". Dodawała też, że media chętnie podchwyciły narrację, jakoby przewróciło się jej w głowie, a winę za to ponosiły narkotyki. - Życie składa się z odcisków. Wszystko, o czym rozmawiamy, to odciski. Opinia, która się za mną ciągnie i ciąży mi. Lęk, że nadal kojarzona jestem z moją historią narkotykową, że można mnie sfotografować z kimkolwiek, kto być może jest dealerem, a ja o tym nie wiem. I dorobić mi nową historię - kwitowała.

Od czasu do czasu Krukównę można zobaczyć na deskach teatrów; w 2020 roku grała na przykład u Jandy w Och-Teatrze. W tym samym czasie pojawiła się w epizodycznej roli w filmie "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy". Jak wykorzystuje przerwę od aktorstwa? Podobno nie próżnuje i pracuje właśnie nad książką opowiadającą o jej życiu.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (20)