Alkohol zniszczył wszystko...
Jak pokazują statystyki, alkoholizm jednego lub obojga partnerów jest jedną z głównych przyczyn rozpadu rodziny: rozwodu lub nieformalnego przerwania związku. Alkoholizm jest chorobą i mimo że najczęściej choruje tylko jedna osoba, problem dotyczy całej rodziny, zarówno współmałżonka, jak i dzieci.
Jak pokazują statystyki, alkoholizm jednego lub obojga partnerów jest jedną z głównych przyczyn rozpadu rodziny: rozwodu lub nieformalnego przerwania związku. Alkoholizm jest chorobą i mimo że najczęściej choruje tylko jedna osoba, problem dotyczy całej rodziny, zarówno współmałżonka, jak i dzieci.
Krzysztof ma 45 lat i jest informatykiem. Pił codziennie przez 15 lat, stracił wszystko: zwolniono go z pracy, żona odeszła i zabrała córeczkę, znajomi odsunęli się od niego, nie miał za co żyć. Został sam. "Cały czas się oszukiwałem, musiałem spaść na samo dno, aby zdać sobie sprawę, że jestem uzależniony od alkoholu" - wspomina Pan Krzysztof. Zaczął się leczyć. Znalazł się ktoś, kto we mnie uwierzył, miałem dużo szczęścia, nie każdemu się udaje. Trwało to 3 lata, jak sam wspomina, trzy długie, trudne lata. Ale opłacało się. Od 10 lat nie pije alkoholu. Zaczął pracować, narodził się jakby drugi raz. Teraz dopiero naprawdę żyje.
Czy Pan Krzysztof i jego najbliżsi musieli przejść przez to wszystko? Czy nikt z najbliższej rodziny nie zwrócił uwagi na jego problem, nie próbował mu pomóc? Czy może on sam nie dopuszczał do siebie myśli, że jest alkoholikiem? Dlaczego nie podjął leczenia wcześniej? Zapytałam o to Pana Krzysztofa.
Dziś prowadzi Pan nowe życie, ma trzyletniego synka, pracę, znajomych… Od 10 lat nie pije Pan alkoholu. Wyjście z uzależnienia wymagało od Pana wiele pracy, wyrzeczeń, zdarzały się chwile załamania, ale nie poddał się Pan. Czy można było tego uniknąć? Jak to się zaczyna?
Najpierw były imprezy ze znajomymi, wspólne wyjścia na piwo, potem coraz częściej samotne picie w domu… nie było awantur, kłótni. Zauważmy, że na dobrą sprawę prawie wszyscy wokół nas piją alkohol. Nie ma bez niego imprezy, spotkania, obchodów rocznic, imienin i jubileuszy. Towarzyszy nam wszędzie i przy każdej okazji.
Oczywiście nie wszyscy, którzy piją są alkoholikami i osobami uzależnionymi, ale można przyjąć, że mniej więcej co trzecia, czwarta osoba ma problem alkoholowy i w zasadzie większość z nas ma lub miał w rodzinie kogoś, kto nadużywał alkoholu: siostrę, brata, ojca, matkę, ciotkę, lub wujka, żonę, lub męża.
Ale my tego nie zauważamy?
Na różnych spotkaniach towarzyskich, szybko można dostrzec osobę, która chętniej niż wszyscy pije alkohol, jak zaczyna być bardziej od pozostałych „dowcipna”, przesadnie towarzyska, jak rozkręca się w miarę wypitego alkoholu. Niektórzy zazdroszczą, że zawsze jest w centrum uwagi. Są też tacy, którzy im więcej wypiją, tym bardziej pogrążają się w smutku i melancholii. A picie kończą następnego dnia. Ale tych najczęściej się nie zauważa. Jedni i drudzy prawdopodobnie mają już problem z alkoholem.
W czym pomaga nam alkohol?
Alkohol staje się niezbędnym elementem naszego życia. Wielu z nas pomaga rozładować napięcie i zapomnieć na chwilę o codziennych problemach. Bez wielkiej przesady można powiedzieć, że piją prawie wszyscy. Jedni więcej, inni mniej. Współczesna rzeczywistość, tempo życia, praca, kłopoty w rodzinie są doskonałymi usprawiedliwieniami do sięgania po napój z procentami. Jakże bowiem nie napić się po całym ciężkim dniu, długiej podróży, poważnych rozmowach w pracy, czy wreszcie po powrocie do pustego domu, gdzie czeka nas kolejny samotny wieczór, lub niezadowolona żona robi nam kolejne wymówki.
Kiedy zaczyna się problem?
Odpowiedź jest prosta. Gdy pije się za dużo i za często. Alkohol najpierw jest w naszym życiu elementem rozrywki. Mijają lata i nagle spostrzegamy, że nie możemy bez niego żyć. Niewinne drinki wieczorem po stresującym dniu, kieliszek wina lub dwa, kilka piw tak zaczynają smakować, że coraz trudniej sobie odmówić. Zaczynamy pić codziennie lub wpadać w tak zwane okresowe ciągi, za każdym razem uzasadniając sobie tę potrzebę.
Jak tłumaczymy sobie potrzebę picia?
Pijemy, bo coś, bo ktoś, bo jakaś sprawa, problem itd. Alkohol wymaga uzasadnienia we własnym umyśle, bo podświadomie wiemy lub zdajemy sobie jednak sprawę, że zaczynamy pić za często, że w zasadzie codziennie mamy go we krwi w większej lub mniejszej ilości, więc musimy sobie jakoś picie zracjonalizować. Głośno jednak tego nie wypowiadamy, udajemy, że wszystko jest w porządku, chętniej opowiadamy o innych, którzy mają problem. Nas na pewno jeszcze on nie dotyczy.
I zaczyna się błędne koło?
Uzależnienie od alkoholu ma konkretne objawy. W przebiegu alkoholizmu dochodzi zarówno do zmian psychicznych jak i fizycznych. Przede wszystkim ktoś, kto pije dużo, rzadko kiedy przyznaje się do uzależnienia. Wymyśla tysiące argumentów, by usprawiedliwić swój nałóg. Wkrótce pojawiają się inne typowe zachowania towarzyszące uzależnieniu: picie samemu, picie przed południem, przed wyjściem na przyjęcia lub ważne spotkania, chowanie alkoholu, które dotyczy większości alkoholików i picie w ukryciu.
Dlaczego tak trudno przestać pić?
Ktoś powiedział, że pijak pije, bo chce, alkoholik pije, bo musi. Ten drugi odczuwa najzwyklejszy głód alkoholu. Nie może bez niego żyć. Alkoholik zaczyna żyć obok rzeczywistości, jakby w szklanej kuli, odbiera inne bodźce, jego czas ma inny rytm, zajmuje się sprawami i problemami, które dla ludzi trzeźwych nie są ani sprawami, ani problemami lub mają zupełnie inny wymiar.
Alkohol nadmiernie organizuje pijącemu życie, wszystko kręci się wokół picia, ale pamiętajmy, że zaczyna się zawsze niewinnie i na wesoło. Nawet najbliżsi często tego nie zauważają. I nikt nie wie, kiedy następuje krytyczny moment zatapiania się.
Uzależnienie rozwija się niepostrzeżenie, a nawet przyjemnie. W alkoholizm wchodzi się miękko, ale wyjście z niego jest heroicznym wysiłkiem, nie zawsze udanym, co tylko potwierdza potęgę uzależnienia. Warto jednak pamiętać, że uzależnienie od alkoholu jest chorobą i jak każdą inną można i trzeba ją leczyć.