"All inclusive tego nie zapewnia". Zachęcają kobiety do samotnych wyjazdów

"All inclusive tego nie zapewnia". Zachęcają kobiety do samotnych wyjazdów

Coraz więcej kobiet wybiera samotne wyjazdy lub w kobiecym gronie - zdjęcie ilustracyjne
Coraz więcej kobiet wybiera samotne wyjazdy lub w kobiecym gronie - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Agencja Forum | Paul Christian Gordon
08.03.2024 06:00, aktualizacja: 08.03.2024 09:21

Podróżują same, z przyjaciółką albo w babskim gronie. Zawsze na własną rękę. Przekonują, że świat to (z reguły) bezpieczne miejsce, a wiele przekonań o podróżach solo to stereotypy. - Jedynym krajem z pięćdziesięciu, które odwiedziłam, a w którym mnie okradziono, była Polska - mówi Ania, współautorka bloga "Follow My Flow".

Tekst jest częścią redakcyjnej akcji #niemuszę. Jej celem jest pokazanie, że nie jako kobiety nie musimy spełniać niczyich oczekiwań, możemy być kim chcemy i żyć tak jak czujemy.

Odkąd Małgosia ma własną rodzinę, podróżuje już tylko z nią, ewentualnie z mężem. Ale nigdy nie zapomni swojej samotnej podróży do Anglii, którą odbyła 15 lat temu. - Miałam wtedy 19 lat - wspomina. - Ktoś mógłby powiedzieć: Anglia? A co to za wyczyn? Trzeba jednak pamiętać, że to były nieco inne czasy. Telefony na kartę albo abonament zamiast smartfonów z dostępem do internetu i nawigacją. Łatwo można było się zgubić, zabłądzić, a nawet wpaść w kłopoty – uważa Małgosia.

Do Manchesteru pojechała na pół roku pracować jako opiekunka do dziecka. Do popołudnia zajmowała się maluchem, potem miała wolne. Ponieważ to Anglia, bariera językowa nie stanowiła kłopotu. Problemem okazało się coś innego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Praktycznie każdy facet - Anglik, którego spotkałam, młody czy stary, to był typowy "pies na baby". Zaczepiano mnie na ulicach i w sklepach, a największy błąd popełniłam, gdy raz, z ciekawości, weszłam do pubu. Jeden z facetów zapytał mnie wprost: "Do you need f***ng?". Myśląc o tym z perspektywy czasu, jestem w szoku, że włos mi tam z głowy nie spadł – mówi Małgosia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kilka lat później wybrała się w podróż ze swoją najlepszą przyjaciółką. – Zrobiłyśmy sobie babski wypad na Kretę. Bez biura podróży, przewodnika, wszystko zaplanowałyśmy same – relacjonuje. Wynajęły pokój u Greków, którzy się z tego utrzymywali.

– Oni też tam mieszkali, więc przez tydzień żyliśmy wszyscy razem. Niesamowite doświadczenie. Pamiętam, że gdy pan domu miał urodziny, przyszło chyba z 50 osób i nikt nie pozwolił nam wyjść. Bawiliśmy się długie godziny ze wspaniałym jedzeniem, śpiewem, muzyką i ouzo. Wakacje all inclusive tego nie zapewniają – podkreśla Małgosia.

Doświadczenia, które uskrzydlają

Dla Ani i Renaty z bloga "Follow My Flow" samodzielne wyprawy to chleb powszedni. W 2018 roku wybrały się do Argentyny i właśnie tam poczuły, że to jest to – tak chcą żyć, a może i z tego się utrzymywać. Założyły blog, nie tylko, aby pisać o podróżach, ale również po to, aby zachęcać kobiety do samodzielnych wypraw.

– Stawiamy na to, żeby kobiety były samodzielne i dbały o siebie. Zachęcamy je, żeby troszczyły się o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne oraz samopoczucie. Samodzielne wyjazdy są świetną okazją do tego – mówi Renata.

Z Anią w organizowaniu wypraw na własną rękę najbardziej lubią luz, który takie wyprawy gwarantują. – To nie jest zwiedzanie świata zza szyby autobusu – zapewnia Ania. – Gdy podróżujesz sama albo z koleżanką, musisz rozmawiać z ludźmi i mierzyć się z różnymi sytuacjami, często nieprzewidzianymi.

- Będąc w Argentynie, zaplanowałyśmy trekking po lodowcu. Nie zwróciłyśmy jednak uwagi, że trekking jest tylko po… tarasach widokowych. Zaczęłyśmy się zastanawiać, co z tym zrobić, przecież możemy już tu nie wrócić. Udało nam się to załatwić. Takie sytuacje dodają skrzydeł. Pokazują, że człowiek może sobie poradzić w wieloma przeciwnościami – dodaje Ania.

Podróże solo uczą elastyczności i spontaniczności. Pozwalają też doświadczyć ludzkiej życzliwości i otwartości. – Uwielbiam to, że gdy idziemy na bazar, ktoś nas zaprasza na herbatkę, siadamy i rozmawiamy. W Iranie mieszkańcy zapraszali nas na obiad – do własnego domu! I to w kraju, który nie uchodzi za bezpieczny dla turystek – mówi Renata, zapewniając, że ludzie w Azji i Afryce chętnie rozmawiają z turystami. – Są bardzo ciekawi naszego życia, dużo też mówią o sobie.

Według Ani to mit, że samotna kobieta w podróży jest narażona na szereg niebezpieczeństw. – Najważniejszą rzeczą jest do takiej wyprawy dobrze się przygotować, zrobić dokładny research, poznać obowiązujące w danym kraju zwyczaje. Np. kraje Bliskiego Wschodu, które uchodzą za niebezpieczne dla kobiet z zagranicy, okazały się bardzo przyjaznym miejscem dla turystek. Tak naprawdę jedynym krajem z pięćdziesięciu, które odwiedziłam, a w którym mnie okradziono, była Polska - przyznaje Ania.

Renata wspomina, że gdy odwiedziły Zjednoczone Emiraty Arabskie, wychodziły w miasto wieczorami i nigdy nie spotkało je nic złego. Podobnie w Jordanii. Ale już siostra Małgosi, Iwona, która w ubiegłym roku wybrała się do Kenii, popełniła błąd, bo nie zapoznała się z ważnymi zasadami panującymi w tym kraju.

– Kenijczycy, których spotkała, zareagowali bardzo nerwowo, gdy podeszła do ich dzieci. To był odruch, sama jest matką, a skończyło się awanturą, bo nie zapytała nikogo o zgodę. Natomiast w paru miejscach, gdzie robiła zdjęcia, których nie powinna (nie wiedziała o tym), usłyszała pod swoim adresem groźby. Chodziło o niektóre budynki i… zdjęcia kenijskich dzieci – opowiada Małgosia.

Uczmy się tolerancji

Ania z bloga "Follow My Flow" zachęca kobiety do samodzielnego podróżowania. - Naprawdę nie taki diabeł straszny, jak go malują – zaznacza. Dodając, że wyjazdy organizowane na własną rękę, w kameralnym gronie, są dużo tańsze od podróży organizowanych przez biura podróży.

– Przygotowania i koszty można sobie rozłożyć w czasie. Ja z rodziną objechałam całą Japonię i koszt rodzinnej wyprawy organizowanej na własną rękę wyniósł tyle, ile musielibyśmy zapłacić za jedną osobę w biurze.

Wśród krajów, które Ania z Renatą szczególnie polecają na babski wypad – zwłaszcza zimą – jest Zanzibar. – Właśnie z niego wróciłyśmy. To wspaniałe miejsce na szybki reset. Bezpieczne, piękne, ciepłe, przyjazne, gościnne, organiczne. Naprawdę cudowne - mówi Ania.

Oczywiście nie należy wybierać się w miejsca skonfliktowane, w których panuje trudna sytuacja polityczna. – Wychodzimy z założenia, że wszędzie są dobrzy i źli ludzie. Nie należy na nikogo patrzeć z wysokości, kierować się uprzedzeniami i stereotypami. Z taką życzliwością, z jaką spotkałyśmy się w Afryce czy w krajach muzułmańskich, nie spotkałyśmy się nigdzie – podkreśla Renata. – Niestety Polska wciąż jest krajem mało tolerancyjnym. Powinniśmy uczyć się otwartości na świat. Gdy człowiek zetknie się np. z biedą w Afryce, zaczyna doceniać to, co ma. Zobaczenie świata to same korzyści.

Ewa Podsiadły-Natorska dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Kobieta