Wakacje spędzają bez męża. "Dzieli nas nawet rytm dobowy"
- Uprzejmie każdego roku pytałam, czy jedzie z nami. Odpowiadał, że go nie stać, że nie ma pieniędzy. Kłóciliśmy się o to – mówi Agnieszka. Dla Beaty wakacje, o jakich marzy jej mąż, to forma tortury. – Po prostu się rozdzielamy – podsumowuje Joanna. Liczba kobiet podróżujących bez partnera stale rośnie. Ich motywacje są różne, ale potrzeba realizacji marzeń, odpoczynku oraz spędzania wolnego czasu dokładnie tak, jak chcą, coraz częściej bierze górę nad obawami. - Kobiety, którym mężczyźni zabraniali wyjazdów, są już po rozwodach – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Aleksandra Cepek, właścicielka biura podróży Happy Travel.
Rodzice Beaty to urodzeni podróżnicy. Pasję do wyjazdów i odkrywania miejsc dzielili ze sobą od początku i zarazili nią dzieci. Gdy kobieta poznała miłość swojego życia, wyciszyła na pewien czas potrzebę eksplorowania. Cieszyła się codziennością, została mamą. Jej partnera irytuje już sam przelot samolotem. Nigdy tego nie ukrywał.
Wakacje były dla niego męczarnią
- Jak dziecko było małe, wyjeżdżaliśmy na wakacje razem. Wybieraliśmy oferty all inclusive w Grecji, Egipcie lub innym ciepłym kraju. Warunek? Miało być blisko, wygodnie, z dobrym dostępem do opieki medycznej. Z czasem zaczęliśmy podróżować dalej – do Tajlandii, Meksyku, ale wciąż z biurem podróży. To były zorganizowane wycieczki – opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jednak partner Beaty nie czerpał z tych eskapad przyjemności. Zawsze był niezadowolony, marudzący. W rezultacie wypoczynek zamieniał się w męczarnię dla obu stron. A żyłka podróżniczki coraz częściej dawała o sobie znać…
- W międzyczasie zaczęłam wyjeżdżać z koleżankami na weekendy do europejskich miast. Wyszło naturalnie – bez pretensji ze strony ukochanego. Gdy córka podrosła na tyle, że mogła brać udział w wędrówkach i aktywnościach sportowych, zaczęłyśmy podróżować w duecie – relacjonuje moja rozmówczyni.
Od tego momentu zaliczają wypady na narty, spływy kajakowe, objazdówki po Bałkanach, czy wyjazdy do krajów sąsiedzkich. Czasem zabierają koleżanki Beaty, innym razem jadą odpocząć na all inclusive w towarzystwie jej mamy. A partner?
- Mają z córką swoją tradycję. Co roku wyjeżdżają wspólnie na tydzień nad morze lub na Mazury. Wynajmują domek czy pokój i nie ruszają się z miejsca. Czas spędzają na plaży, rozmawiają, pogłębiają więź. Dla mnie taka forma wakacji to tortury – śmieje się Beata.
W jej przypadku obyło się bez kłótni z partnerem czy negatywnych reakcji rodziny oraz bliskich. – Wypracowaliśmy kompromis, dzięki któremu wszyscy są zadowoleni – o to chyba powinno chodzić w dobrych relacjach, prawda? – podsumowuje.
Wyjazdy tylko dla kobiet
Aleksandra Cepek (Wyjazdy Only For Ladies) wyjazdy wyłącznie dla kobiet organizuje od 7 lat. Obserwowała przytłoczone macierzyństwem i życiem zawodowym koleżanki. To z myślą o nich zainicjowała pierwszy wypad do SPA. Zobaczyła, jak efektywny jest choćby krótki wypoczynek w babskim gronie. Sama była singielką z podróżniczymi marzeniami, więc wkrótce zaczęła zbierać damskie grupy także na dłuższe i dalsze wyprawy.
Pani Aleksandra nie ukrywa, że dosyć często zdarza się jej słyszeć argument: "partner nie chce wyjeżdżać, więc wzięłam sprawy w swoje ręce". Zauważa jednak, że najczęściej pada on z ust kobiet po pięćdziesiątce, które dużo podróżują i wypracowały z mężem porozumienie.
- Ich mężczyźni wolą odpoczywać w domu, ale nie mają nic przeciwko, żeby żona podróżowała i wyjeżdżała tyle razy w roku, ile chce. Natomiast w przypadku młodszych dziewczyn spotykam się z barierą: z jednej strony chciałyby wyjeżdżać, ale nie wiedzą, co mąż powie. Trochę się obawiają. Gdy już decydują się na wyjazd, wybierają ten krótszy, niezbyt daleko od domu. Trudno mi powiedzieć, z czego to wynika – opisuje podróżniczka w rozmowie z WP Kobieta.
Inne podejście do podróżowania nie zawsze jednak "pięknie różni". Zdarza się, że wywołuje frustracje u jednej lub obu stron, jest zarzewiem konfliktów i wzajemnych pretensji. Mąż Joanny nie ma nic przeciwko zagranicznym wyjazdom. Problem w tym, że czas w trakcie urlopu chciałby spędzać inaczej niż żona.
- Dla niego podróżowanie to wyłącznie plaża, spacery, długie godziny spędzane w lokalnych knajpkach przy jedzeniu, drinku, butelce wina. Ja natomiast kocham intensywne zwiedzanie: na wyjeździe muszę wejść do każdego muzeum, obejrzeć każdy zabytek, a typowy relaks jest dla mnie przyjemnością tylko jako zwieńczenie pełnego wrażeń dnia. Dzieli nas nawet rytm dobowy – on na wakacjach długo śpi, ja wstaję skoro świt. Dzięki temu mój dzień jest długi i jeszcze lepiej go wykorzystuję – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Siła kompromisów
Para musiała odbyć sporo rozmów i przetrwać kilka, niekoniecznie udanych, wspólnych wyjazdów, zanim doszli do porozumienia. Żeby spędzić czas na własnych zasadach, Joanna rusza w nieznane sama lub w towarzystwie koleżanek. Nie zrezygnowała jednak całkiem z podróżowania z mężem.
- Po prostu się rozdzielamy – wyjaśnia. Wybierają miejsca, w których są i atrakcyjne zabytki i ładne plaże. W czasie, gdy ona zwiedza, mąż się relaksuje. Spotykają się wieczorami. Jedzą dobrą kolację, piją wino, idą na spacer.
Gdy pytam Aleksandrę Cepek, czy zdarza się, że panie wyjeżdżają wbrew woli partnera lub za każdym razem słyszą od niego wyrzuty, odpowiada krótko:
- Kobiety, którym mężczyźni zabraniali wyjazdów, są już po rozwodach.
Przyznaje, że to właśnie ograniczenia i pretensje, między innymi w kwestiach podróżniczych, przyczyniały się do rozstań. – Te kobiety po rozwodach faktycznie odżywają. Wreszcie realizują to, o czym zawsze marzyły, a wcześniej mąż zabraniał im spełniać te marzenia – dodaje.
Należy do nich Agnieszka, która przez cały czas trwania małżeństwa jeździła na wakacje sama lub z mamą czy bratem. Mąż nigdy nie brał urlopu. To pracę, a nie rodzinę zawsze stawiał na pierwszym miejscu.
- Na początku starałam się zrozumieć, choć było mi przykro. Mąż pracował w delegacjach. Tłumaczył, że ma problemy z zastępstwem, że lato jest dla niego najbardziej intensywnym okresem. Ale z czasem moja cierpliwość zaczęła się kurczyć, a konflikty na tym tle nasilać. Na co dzień mieliśmy niewiele czasu dla siebie. To urlop miał być momentem, kiedy spędzimy go wspólnie. Tyle że nigdy do tego nie doszło – zwierza się w rozmowie z WP Kobieta.
- Uprzejmie każdego roku pytałam, czy jedzie z nami. Odpowiadał, że go nie stać, że nie ma pieniędzy. Kłóciliśmy się o to. Bo skoro mnie udało się zaoszczędzić na wakacje, dlaczego nie możemy pojechać we trójkę? Jedna osoba to żadna różnica w kosztach – argumentuje.
Od osobnych wakacji do rozwodu
Pojawienie się na świecie dziecka niczego nie zmieniło. Agnieszka najczęściej wakacje spędzała z mamą. Nawet polubiła wypoczynek bez męża. Problem w tym, że para coraz bardziej się od siebie oddalała. – Pojawił się tłumiony żal, że nie uczestniczy w życiu rodziny, na której teoretycznie mu zależało – mówi Agnieszka.
Zaskoczeni byli także bliscy mojej rozmówczyni. – "Ale jak to tak?!" – pytali. Do tych reakcji z czasem się przyzwyczaiłam. Do osobnych wakacji, a właściwie tego, co oznaczają, nie mogłam. Rozwiodłam się z mężem – podsumowuje.
Aleksandra Cepek potwierdza, że rynek z ofertami wyjazdów tylko dla kobiet bardzo rozwinął się w ostatnich latach. Jako powód wskazuje rosnącą świadomość, ale także inny sposób wydawania przez panie pieniędzy.
- Organizowałam także wyjazdy dla singli czy mężczyzn i przekonałam się, że to właśnie kobiety nie mają oporu, żeby wydać pieniądze na podróże. Dla nich to one są często większą wartością, niż np. kupienie czegoś nowego do domu czy zainwestowanie w lepszy samochód – ocenia.
Wskazuje także powody, dla których panie coraz chętniej wyjeżdżają bez męża czy partnera:
- Największą motywacją kobiet korzystających z takich wyjazdów jest zmęczenie obowiązkami domowymi i pracą. Wiele z nich przez większość życia poświęca się innym i dopiero po latach dochodzi do wniosku, że nie zrobiły nic dla siebie, że miały swoje plany i marzenia, ale nie zrealizowały ich, bo dzieci, mąż czy kariera były ważniejsze. Na szczęście coraz więcej kobiet ma świadomość, że gdy wyjadą, odpoczną, zainspirują się innymi kobietami, będą po powrocie lepiej funkcjonować w pracy, w rodzinie. Zdarza się, że mówią "nie byłam nigdzie od 10 lat", a już trzy dni bez telefonu i obowiązków wystarczają, żeby przewietrzyły porządnie głowę i wróciły szczęśliwsze – opowiada Wirtualnej Polsce.
Katarzyna Pawlicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!