Blisko ludziAnna Popek broni Służby Granicznej. Padły mocne słowa

Anna Popek broni Służby Granicznej. Padły mocne słowa

Dziennikarka dodała na swoim Facebooku mocny wpis, dotyczący wydarzeń, które dzieją się na polsko-białoruskiej granicy. Popek posłużyła się dosadnymi przykładami, aby zobrazować swoje stanowisko.

Anna Popek komentuje sytuację na granicy
Anna Popek komentuje sytuację na granicy
Źródło zdjęć: © AKPA, Facebook | AKPA, Anna Popek

Anna Popek postanowiła odnieść się do sytuacji na polskiej granicy oraz do tego, jak ją pokazują media. Dziennikarka zarzuciła, że wiele osób naskakuje na straż, nie zdając sobie sprawy z tego, co właściwie się dzieje. Oberwało się również Barbarze Kurdej-Szatan.

Anna Popek mocno krytykuje "medialne autorytety"

Dziennikarka we wstępie podkreśliła, że rzadko zamieszcza na swoim profilu komentarze dotyczące polityki, co nie oznacza, że nie ma swoich poglądów. W tej szczególnie delikatnej sprawie postanowiła jednak wyrazić swoje stanowisko.

- Uważam jednak, że zbyt wiele "autorytetów" a zwłaszcza "autorytetów medialnych" zabiera głos i pozbawia tym samym swoje wypowiedzi powagi i znaczenia. Nie na wszystkim wszyscy się znają, choć tak im się wydaje. Emocje są złym doradcą, bo zacierają granice prawdy. Ale gdy sprawa dotyczy granicy Polski, a nastroje przypominają te z 1939 roku, czuję potrzebę, by podzielić się z wami tym, co sądzę - pisze Anna Popek, prawdopodobnie nawiązując do głośnego wpisu Barbary Kurdej-Szatan.

Dziennikarka dosadnie o kryzysie na granicy

Pani Anna stwierdziła, że cierpiącym z zimna i głodu dzieciom oraz ich matkom na granicy nie można pomóc.

- Cały czas niektórzy polscy obywatele krytykują polskie wojsko. Jakby zatracili instynkt samozachowawczy. Owszem, wszystkich wzruszają buzie niewinnych dzieci, pokazywane z lubością w mediach, co gorsza także zagranicznych. Naiwnością jednak jest sądzić, że możemy pomóc tylko dzieciom i że pomagając im zrobimy dobry uczynek, a przy okazji zadowolimy własne sumienie. Przecież nie można odrywać dziecka od matki a matki od męża, bo to niehumanitarne i po ludzku okrutne - tłumaczy dziennikarka.

Później pojawiły się jeszcze bardziej dosadne tłumaczenia, mówiące o tym, że za obecnością migrantów na granicy może kryć się podstęp i poważne zagrożenie dla Polski.

- Ale jeśli taki jest zamiar wroga? Aby weszli tu pod pozorem łączenia rodzin przebrani żołnierze? A co stałoby się, gdyby zajmowali tutaj domy, gwałcili kobiety, zabijali? Wiemy, jak z własnymi obywatelami postąpił Łukaszenka, dlaczego sądzimy że wobec Polaków zmieni metody? Pewnie wtedy byłyby pretensje do Wojska, że nie broniło kraju - podkreśliła.

Na zakończenie Popek stwierdzenia, że większość osób, które skarżą się na Straż Graniczną, w przypadku zagrożenia zwyczajnie by uciekła, pojawił się też cytat z powieści Zofii Nałkowskiej. "Coś musi przecież istnieć. Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą" - pisze Popek.

- Mam wrażenie, że niektórzy plując na własne gniazdo, plując na obrońców ojczyzny przeszli już tę granicę, a to nieuchronnie prowadzi do upadku - stanowczo kończy monolog.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Anna Popekmigrancigranica

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (172)