Awantura w Szpitalu Praskim. Kaja Godek została skierowana na kwarantannę
Kaja Godek znana aktywistka pro-life uważa, że została skierowana na kwarantannę za swoją działalność polityczną. Twierdzi, że w Szpitalu Praskim w Warszawie nie miała do czynienia z osobą zakażoną COVID-19.
15.06.2020 | aktual.: 15.06.2020 19:57
Z tygodnika "Wprost" dowiadujemy się, że Kaja Godek, znana aktywistka antyaborcyjna, 10 czerwca zgłosiła się na SOR do Szpitala Praskiego w Warszawie. Powód? Dolegliwość nerek. Okazuje się, że już na początku doszło do konfliktu pomiędzy Godek, a lekarzami.
Według tygodnika personel wezwał policję, ponieważ Godek nie miała maseczki. Funkcjonariuszom tłumaczyła się, że ma stwierdzone problemy z oddychaniem. Nie dostała mandatu. Następnie została zbadana, a w piątek otrzymała telefon z sanepidu, że musi poddać się dwutygodniowej kwarantannie. Przedstawiciele szpitala potwierdzili dziennikarzom Wprost.pl, że faktycznie tego dnia przyjęto pacjenta z koronawirusem, ale awantury nie chcieli komentować.
Wersja Kai Godek
"W środę zgłosiłam się do Szpitala Praskiego, gdzie zostałam rozpoznana i od tej pory traktowana gorzej niż inni pacjenci. Gdy zapytałam wprost ordynator SOR, czemu tak na mnie reaguje i czy sama robi te aborcje, które są w tym szpitalu, wezwała policję. Policja zorientowałam się, co się dzieje, nie wystawiła żadnego mandatu i jeszcze przyniosła mi nazwisko tej lekarz, którego ona sama nie chciała mi podać" - opisuje na Facebooku Godek.
"Teraz ściga mnie sanepid, bo lekarz wpisała, że miałam kontakt z pacjentem zakażonym COVID-19, choć nie miałam kontaktu z żadnym innym pacjentem. (...) Sprawa jest prosta: trafisz nagle do szpitala, rozpozna cię lekarz o poglądach proaborcyjnych - poświadczy w dokumencie, że miałeś kontakt z COVID - nawet jeśli to bzdura - i państwo zatrudnia swoje służby do ścigania cię i zamknięcia w kwarantannę" - kontynuuje.
Źródło: premium.wprost.pl
Zobacz także: SIŁACZKI – program Klaudii Stabach. Historie inspirujących kobiet