Babskie humory czy trudne dni?
Kiedy przychodzą „te dni”, czujesz, że zamieniasz się w kogoś, kogo nie sposób polubić? Do furii doprowadza Cię chłodna herbata lub deszcz za oknem, płaczesz, bo właśnie urwał Ci się guzik w koszuli, nie potrafisz skoncentrować się na gazecie z programem telewizyjnym, a do tego tyjesz. Spokojnie, to „tylko” PMS.
13.12.2006 | aktual.: 29.12.2011 13:38
Kiedy przychodzą „te dni”, czujesz, że zamieniasz się w kogoś, kogo nie sposób polubić? Do furii doprowadza Cię chłodna herbata lub deszcz za oknem, płaczesz, bo właśnie urwał Ci się guzik w koszuli, nie potrafisz skoncentrować się na gazecie z programem telewizyjnym, a do tego tyjesz. Spokojnie, to „tylko” PMS.
Te trzy groźnie brzmiące literki to skrót od angielskiego określenia Premenstrual Syndrom, po polsku określającego zespół napięcia przedmiesiączkowego, który doskwiera ponad połowie dojrzałych płciowo kobiet, szczególnie tych pomiędzy 30 a 40 rokiem życia. To co przez wielu postronnych obserwatorów jest złośliwie określane „babskimi humorami”, jest tymczasem zespołem objawów zaburzeń hormonalnych w kobiecym organizmie. To właśnie nadmierny poziom estrogenów, przy jednoczesnym niedoborze progesteronu wywołuje swego rodzaju „szaleństwo hormonów”, które w efekcie wywołuje zaburzenia psychiczne oraz dolegliwości fizyczne.
Wahania hormonalne, jakie następują w kobiecym ciele prowadzą bowiem do zatrzymania płynów w organizmie, co z kolei zaburza krążenie, zmniejsza dopływ tlenu do macicy, jajników i mózgu. Zespół napięcia przedmiesiączkowego daje o sobie znać zwykle w drugiej fazie cyklu płciowego, średnio na 14 dni przed kolejnym krwawieniem i ustępuje prawie zawsze zaraz po jego pojawieniu się.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Ja chyba zwariuję
PMS to prawdziwa mieszanka wybuchowa, która swoimi objawami często paraliżuje nasze życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe. Nagle z nawet najbardziej kontaktowych i serdecznych osób, potrafimy zmienić się w marudne, apatyczne i obolałe nieszczęśnice, które najlepiej czują się schowane głęboko pod kocem.
Zespół napięcia przedmiesiączkowego objawia się bowiem głównie zaburzeniami nastroju – jesteśmy rozdrażnione, chwilami nawet agresywne, mamy zmienne nastroje, ciągle czujemy się zmęczone, brak nam energii, nie potrafimy skoncentrować się na najprostszych rzeczach, jesteśmy płaczliwe i obolałe, nasze libido spada praktycznie do 0. Jak by tych „humorów” było mało, pogarsza się nasze samopoczucie – tracimy apetyt, dokuczają nam wzdęcia i zaparcia, odczuwamy obrzęk piersi, nóg, a nawet twarzy, nasilają się bóle głowy i pleców. W skrajnych przypadkach mogą pojawiać się również zawroty, kołatanie serca, omdlenia, a nawet nasilenia bieżących chorób takich jak cukrzyca, alergie czy astma. Podczas tych kilkunastu nieznośnych dni nie dość, że czujemy się fatalnie, to często również wyglądamy kiepsko. Jednymi z objawów PMS są bowiem również zmiany cery – trądzik, skórne wypryski, czy tzw. pokrzywka.
Wszystkie te objawy sprawiają, że większość kobiet w czasie, kiedy dopada je zespół napięcia przedmiesiączkowego najchętniej chowa się przed światem, kontakty towarzyskie ogranicza do minimum, szczególnie, że w skrajnych przypadkach kobiety popadają nawet w stany depresyjne, czy miewają myśli samobójcze.
Tylko spokojnie
I choć staramy się jak najdzielniej przetrwać czas PMS, to mimo wszystko warto te męki – swoje i najbliższego otoczenia – ograniczyć do minimum lub całkowicie zlikwidować. PMS można bowiem leczyć, poprzez odpowiednie przygotowanie się na jego objawy i łagodzenie ich, kiedy już nadejdą. Pomocne są w tym przypadku zarówno leki bez recepty, jak i odpowiednia dieta, czy nawet właściwa antykoncepcja hormonalna.
W zależności od nasilania się objawów zaleca się stosowanie leków przeciwbólowych, moczopędnych i uspokajających lub nawet specjalnych czopków doodbytniczych lub dopochwowych zawierających progesteron. Aby z kolei możliwie jak bardziej zmniejszyć ryzyko niektórych objawów, warto dostosować dietę tak, aby zawierała jak najmniej potraw „wzdymających” – w tym kapusty, fasoli, kiszonek, napojów gazowanych oraz produktów zawierających sód – między innymi: chipsów, krakersów, zup w proszkach, a nawet mrożonek. Należy również ograniczyć picie mocnej kawy i herbaty, alkoholu oraz spożycie soli i cukru. W miejsce wykreślonych z jadłospisu składników warto natomiast wpisać herbaty ziołowe oraz potrawy bogate w błonnik, magnez oraz witaminy A, B, C i D.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Równolegle ze środkami farmakologicznymi i odpowiednią dietą, w nieprzyjemnych efektach zespołu napięcia przedmiesiączkowego ulgę przynoszą również drobne codzienne przyjemności. Spacery na świeżym powietrzu, relaksujące masaże, drobne ćwiczenia fizyczne (w tym między innymi joga), czy wreszcie ciepła kąpiel. Objawy PMS pomagają złagodzić również aromapeutyczne seanse z inhalacjami z olejkami między innym z lawendy lub rozmarynu oraz rozgrzewające i rozluźniające kąpiele z dodatkiem soli morskich.
Jednym słowem, podczas PMS najważniejszy jest spokój, relaks, unikanie stresujących sytuacji i możliwie jak najwięcej cierpliwości. Zarówno kobiety wobec dolegliwości, które jej dokuczają, jak i jej najbliższych, którzy muszą znosić te rzekome „humory”. Najważniejsze jest jednak to, aby kobiety w tych trudnych dniach mogły liczyć na wyrozumiałość, zrozumienie i wsparcie rodziny, przyjaciół, partnera czy nawet współpracowników.
Bo choć zespół napięcia przedmiesiączkowego to nie jest jakaś przewlekła ciężka choroba, wobec której należałoby oczekiwać współczucia, to jednak nie są to również tak często bagatelizowane czy nawet wyśmiewane babskie chimery. Jest to przecież stan, w którym żadna kobieta nie czuje się komfortowo i tylko od niej samej i jej najbliższych zależy, na ile łatwo będzie przetrwać jej te kilkanaście trudnych dni w miesiącu.