Balkon to część mieszkania czy część wspólna? Palacze mają swoje zdanie
Czy palenie papierosów na balkonie prywatnego mieszkania powinno być dozwolone, czy zakazane? Od kilku dni nie tylko warszawiacy, ale także mieszkańcy innych miast, głowią się w tej kwestii, a zdania są niemal równo podzielone. A wszystko za sprawą ankiety, za której pomocą stołeczna radna postanowiła zbadać nastroje warszawiaków w kwestii dymka na balkonie.
Ankieta dotycząca zakazu palenia na balkonach w stolicy pojawiła się na forach internetowych i serwisach społecznościowych. Zadane w niej pytanie brzmi: "Co Pani/Pan sądzi o wprowadzeniu zakazu palenia papierosów na prywatnych balkonach bloków mieszkalnych na terenie m. st. Warszawy?". Są dwie możliwe odpowiedzi: "popieram" i "nie popieram".
- Ankieta jest całkowicie anonimowa, użytkownik nie może jej wypełnić dwa razy, musi posiadać konto w Googlu, jednak nie pozostawia nam żadnych wrażliwych danych – tłumaczy warszawska radna Renata Niewitecka, przewodnicząca Stołecznej Komisji Ochrony Środowiska. - Ankieta ma być swoistym rodzajem konsultacji społecznej. Do tej pory wzięło w niej udział ok. 5 tys. osób, z czego 52 proc. jest przeciw zmianom w przepisach, a 48 proc. chce wprowadzania zakazu palenia na balkonie.
Impulsem do przeprowadzenia takich konsultacji była dla radnej Niewiteckiej informacja, że od 1 stycznia 2021 roku na Litwie został wprowadzony zakaz palenia na balkonach.
- Postanowiłam wtedy w swoich mediach społecznościowych zadać pytanie mieszkańcom Warszawy, co myślą o takim zakazie - mówi Renata Niewitecka. - Okazało się, że trafiłam w dziesiątkę, bo kwestia palenia na balkonach wzbudza bardzo wiele emocji, a poza tym dostałam mnóstwo informacji od warszawiaków, że bardzo się cieszą z zajęcia się tym tematem. Okazuje się, że uciążliwość palenia sąsiadów na balkonach jest bardzo duża. W internecie rozgorzała gorąca dyskusja, nie tylko w Warszawie, ale w całej Polsce. Odezwali się do mnie ludzie z województwa zachodniopomorskiego, z Elbląga, z Sopotu, z Wielkopolski.
Wojna na argumenty
Zarówno głosy za wprowadzeniem zakazu, jak i przeciwko takim ograniczeniom są rozłożone po równo. Przeciwnicy zmian w prawie argumentują, że kredyt we frankach spłacany jest również za balkon i mają prawo palić na nim legalnie kupione i obłożone wysoką akcyzą papierosy. Zwolennicy zakazu kontrargumentują, że niestety dym nie utrzymuje się tylko w obrębie balkonu palaczy i wlatuje do wszystkich sąsiadujących z felernym balkonem mieszkań.
"Zdecydowanie jestem za zakazem! Wyobrażam sobie, że zapalenie papierosa raz na jakiś czas na balkonie może być przyjemnością i da się zrozumieć. Co innego, gdy codziennie próbujesz przewietrzyć mieszkanie (pokój dziecka, małego dziecka). A wlatuje ci papierosowy dym. Latem bywa utrapieniem" – napisała jedna z mieszkanek warszawskiego Ursynowa. "Utrapieniem jest wszystkich" – odpowiedziała jej zgryźliwie zwolenniczka palenia.
"Sąsiadka z góry, która codziennie robi kilka rund do śmietnika i "skarby" składuje na swoim balkonie. Ogromne zagrożenie sanitarne i pożarowe i wszyscy mają to gdzieś. Sąsiad obok, który chyba w ogóle nie używa wody i mydła - strach przejść obok. Częsta impreza pod Żabką naprzeciwko. Dzieci drące się od świtu do nocy, jeżdżące na rolkach na skrawku betonu pod moim balkonem. Wielki pies, wypuszczany do ogródka wieczorową porą i szczekający wtedy bez chwili przerwy. No to ja sobie jednak zapalę na balkonie" - podsumowała kobieta.
Dyskusja mocno teoretyczna
Dyskusja o zmianie przepisów lub utrzymaniu status quo ma jednak na razie charakter mocno teoretyczny, bo do wprowadzenia zakazu droga jest jeszcze daleka.
- My, jako radni, nie mamy możliwości wprowadzenia takiego zakazu, może to jedynie zrobić sejm poprzez odpowiednią ustawę – mówi radna. – Wiemy od mieszkańców, że w niektórych spółdzielniach takie zakazy wprowadzają ich rady, ale nie są to przepisy, które można w jakikolwiek sposób egzekwować. Raczej odbywa się to na zasadzie umowy społecznej, która jest przestrzegana przez tych, którzy mają na to ochotę.
Co na to savoir-vivre?
O komentarz poprosiliśmy eksperta od dobrych manier - Adama Jarczyńskiego, dyrektora generalnego Polskiej Akademii Protokołu i Etykiety.
- Kiedyś postrzegałem balkon jako część mojego mieszkania, jednak coraz częściej spotykam się z opinią, również poza granicami kraju, że jest to część uznawana za wspólną, stąd m.in. co roku debatujemy, czy elegancko jest się opalać w skąpym stroju, czy wypada suszyć bieliznę, albo czy grillowanie jest dopuszczalne przez kanony bon tonu – mówi ekspert.
– Jeżeli uznamy, że balkon należy do wszystkich, nawet jeżeli to tylko my spłacamy frankowy kredyt za te kilka metrów na świeżym powietrzu, to korzystając z uroków tytoniu (albo innych dymów) wyobraźmy sobie dziecko, które zasypia w pokoju obok albo kogoś stojącego na przystanku kto odczuwa spory dyskomfort, czując dym.
Jarczyński zastanawia się, czy powinniśmy zakazać palenia na balkonie. – W wielu krajach wspólnoty mieszkaniowe narzucają takie reguły i obostrzenia, niezależnie od rządów, a jednocześnie wyznaczają miejsca, w których swobodnie można cieszyć się dymkiem – uważa.
I dodaje: - Myślę, że zamiast zakazywać - choć przecież palacze i palaczki mogliby palić w domu, a z jakichś względów tego nie robią, tak samo jak osoby wyrzucające przez okno samochodu niedopałki, zamiast do popielniczki - nauczmy się być asertywni, taktownie i skutecznie zwracajmy uwagę na zachowania, które budzą nasz dyskomfort. Bo przecież balkon balkonowi nierówny, a zakaz może niczego nie zmienić. No, może tylko to, że będziemy zdrowsi na ciele, ale czy na umyśle?