Bezglutenowy biznes to wielka ściema? Burza w sieci
W internecie zawrzało. Opublikowano badania, które mówią o tym, że dieta bezglutenowa to… ściema. Dlaczego? Wzdęcia i niestrawność możemy mieć nie tylko przez gluten. Jeszcze gorszy jest... fruktan. Potwierdziły to badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Oslo w Norwegii i Uniwersytetu Monash w Australii.
16.11.2017 | aktual.: 16.11.2017 16:24
– Początkowo przyjmowano, że wszystkiemu winny jest gluten, sugerowano się badaniami nad celiakią i tym, że ludzie czuli się lepiej po tym, kiedy eliminowali ze swojej diety pszenicę, w której gluten jest obecny – tłumaczy Peter Gibson z Uniwersytetu Monash. – Teraz wydaje się, że początkowe założenie było błędne.
Około 13 proc. ludzi twierdzi, że jest wrażliwa na gluten. Objawia się to uczuciem wzdęcia po zjedzeniu produktów takich jak chleb czy makaron – a to w pszenicy, jęczmieniu i życie, z którego są zrobione, występuje białko zapasowe gluten. Tylko 1 proc. z osób wrażliwych na gluten ma stwierdzoną celiakię, czyli chorobę o podłożu genetycznym, która objawia się niestrawnością i rewolucjami żołądkowymi. U tego procenta rzeczywiście problemem jest gluten. Ale co z pozostałymi 12 proc.? Ci albo cierpią z powodu fruktanu (to cukier, który jest łatwo fermentowany w przewodzie pokarmowym, stąd może wywoływać takie objawy jak wzdęcia, biegunki etc. Zawarty jest w pszenicy, jęczmieniu czy życie) a nie glutenu, albo dali nabić się w butelkę.
– Przeprowadzono kiedyś badanie na grupie pielęgniarek. Wówczas udowodniono, jak silny może być efekt placebo w przypadku nieceliakalnej nietolerancji glutenu. Pielęgniarki stosowały dietę bezglutenową i czuły się po niej bardzo dobrze. W którymś momencie wprowadzono im na nowo do menu gluten – o czym nie wiedziały – ale ich samopoczucie się nie pogorszyło – tłumaczy dietetyk Anna Jasińska.
Gluten stał się wrogiem nr 1. W PRL-u wrogiem była stonka ziemniaczana, dziś pogrom sieją drobne cząstki w jelitach. Psy karmimy bezglutenową karma, reklamodawcy dopisują na etykietach produktów "bez glutenu" mimo że chodzi o jogurt. Paranoja goni paranoję i ulegają jej niestety ci, których oglądamy na co dzień w telewizji i kolorowych magazynach.
Pamiętam wywiad z Natalią Siwiec. Rozmawiałyśmy wcześnie rano, koło 9.00, ona była bez śniadania. Usiadłyśmy w pomieszczeniu i organizatorzy spotkania zaproponowali nam rogaliki oraz kawę. W tym momencie Natalia zapytała, czy już jadłam - jadłam, ale zasugerowałam, żeby się mną nie przejmowała. - Nie powinnam ich jeść. Mają gluten - skomentowała, biorąc jednego z talerza.
Na obronę podstępnego glutenu
Kwestia glutenu nadal pozostaje kontrowersyjna. W eksperymencie norweskich i australijskich naukowców wzięło udział 59 osób, które są wrażliwe na gluten, ale jednocześnie nie mają potwierdzonej celiakii. Poproszeni zostali o jedzenie specjalnych zbożowych batonów. Jeden rodzaj batonów zawierał gluten, inny fruktan, a trzeci żaden z tych składników. Uczestnicy zostali podzieleni na trzy grupy, z których każda spożywała jeden batonik dziennie przez tydzień. Później następowała tygodniowa przerwa, a następnie uczestnik eksperymentu jadł kolejną grupę batoników. Badani nie wiedzieli, który batonik co zawiera.
Batonik zawierający fruktan powodował o 15 procent więcej dolegliwości w postaci wzdęć i o 13 procent objawów żołądkowo-jelitowych więcej niż batonik niezawierający tego składnika. Co ciekawe nie zauważono różnicy w stosowaniu batonika z glutenem i bez niego.
- Musimy pamiętać o tym, że mówimy o nieceliakalnej nietolerancji glutenu – tłumaczy dietetyk Anna Jasińska. – A ta może być mylona z zespołem przerostu bakteryjnego w jelicie cienkim. Jest on wywoływany przez produkty fermentujące (w tym fruktany). Idąc tym tropem, jeśli wyeliminujemy je z diety, poczujemy poprawę – dodaje.
Skoro przykre objawy może powodować fruktan, a nie gluten, dlaczego dieta bezglutenowa ma tak wielu zwolenników? W tym także wśród osób, które nie są uczulone na białko zapasowe zawarte w pszenicy, jęczmieniu i życie? Po wyeliminowaniu produktów, które go zawierają – czyli pieczywa, makaronu czy ciasta – widzimy na pewno efekt w postaci utraty wagi. Skoro fruktan jest też w wielu produktach zbożowych, to ten też eliminujemy. Zapominamy jednak, że czytając etykiety produktów w poszukiwaniu glutenu, zapominamy o tym, czym jeszcze mogą być nafaszerowane. I przed tym przestrzega ekspertka.
- Rozpoczynając dietę bezglutenową mówimy o pozytywnych zmianach w sposobie odżywania. Nie sięgamy po białą bułeczkę, a np. po coś jaglanego bądź z siemieniem lnianym. Dieta staje się czystsza i wyraźnie zauważamy dobre efekty w postaci np. tego, że jest nam "lżej" – wyjaśniania ekspertka ds. żywienia. – Musimy jednak pamiętać, że jeśli wyeliminujemy gluten z diety i stanie się ona mało wartościowa – bo np. zabraknie w niej witamin z grupy B i minerałów, mogą rozwinąć się u nas niedobory żywieniowe. A te są niebezpieczne – uczula.
Zatem jeśli nie wykazujemy nietolerancji glutenu, a eliminujemy ten składnik z diety, róbmy to z głową. Wyrzucenie jednego składnika pokarmowego nierzadko pociąga za sobą nieświadome usunięcie kolejnych. A to spustoszy organizm.