Biografka Osieckiej: Była niezdolna do życia w rodzinie

- Agnieszka Osiecka miała 16 lat, kiedy szła na studia. Podjęła wówczas fundamentalną decyzję, że zostanie pisarką. Niestety, droga do tego celu nie była prosta. W pewnym momencie zorientowała się, że nieodzowną częścią tej drogi jest pozostawanie w relacjach z mężczyznami - opowiada krytyczka literacka Karolina Felberg, autorka biografii totalnej "Osiecka. Rodzi się ptak".

Agnieszka Osiecka jest jedną z najbardziej znanych polskich poetek
Agnieszka Osiecka jest jedną z najbardziej znanych polskich poetek
Źródło zdjęć: © AKPA | Żyburtowicz

16.12.2024 06:00

Ewa Podsiadły-Natorska, Wirtualna Polska: Agnieszka Osiecka miała wiele tajemnic?

Karolina Felberg: Przede wszystkim żyła w bardzo niekomfortowych dla siebie warunkach, więc myślę, że wiele spraw celowo trzymała w tajemnicy. Albo produkowała tajemnice na swój temat.

Co to znaczy, że żyła w niekomfortowych dla siebie warunkach?

Osiecka skarżyła się, że żyje w "międzyczasie obyczajowym", w związku z którym nie za bardzo wie, na co może sobie pozwolić. To były czasy, kiedy sfera prywatna - w której panowały względna wolność oraz dowolność - kłóciła się ze sferą oficjalną: w tej drugiej trzeba było zachowywać rozmaite pozory, a tabu kulturowe było znacznie silniejsze niż dzisiaj. Osiecka miała świadomość, że nawet gdyby uparcie dążyła do spełnia swoich rzeczywistych potrzeb i marzeń, to i tak skazałaby się na życie w niespełnieniu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Odnoszę wrażenie, że w Agnieszce Osieckiej do końca spierała się dojrzała, rozsądna kobieta z małą dziewczynką.

Funkcjonowała w środowisku, które nie dawało taryfy ulgowej. Musiała uważać na każdy krok - o błąd było niezwykle łatwo. Umiała rozwijać własną karierę. Była sprytna, zorganizowana, umiejętnie szacowała ryzyko. Z kolei w życiu osobistym miewała dziecinne niezgody oraz oczekiwania. Do końca wierzyła w niemożliwe - np. w to, że będzie wiecznie młoda.

Pisze pani, że na studia chodziła z pluszowym misiem, a nawet, gdy była już dorosła, ojciec mył jej włosy…

Podejrzewam, że ciasna łazienka w jej rodzinnym mieszkaniu w niektórych czynnościach wymagała wsparcia drugiej osoby. U Osieckich wieloma kwestiami medyczno-fizjologicznymi zajmował się tata, co wcale nie krępowało ani nawet nie dziwiło córki. Podczas wakacji w Karpaczu przyjaciółka poskarżyła się Adze, że zapomniała z domu środków higienicznych, a tymczasem dostała "period". "Mój tatuś w życiu by mnie nie puścił bez paseczka menstruacyjnego!" - stwierdziła Osiecka. To wiele mówi o ich relacji. Z misiami było inaczej. Agnieszka odkryła dobroczynną moc pluszaków gdzieś pod koniec liceum, kiedy poczuła, że i ona ma prawo do słabostek. Wcześniej ich sobie zabraniała - chciała być dzielna, samodzielna, fajowa.

Relacja Agnieszki z ojcem wydaje się głębsza niż z matką, którą uważała za kobietę zupełnie niesamodzielną.

To się zmieniało w ciągu dekad, ale rzeczywiście w okresie szkolnym Agnieszka żywiła głębokie przekonanie, że budzący w niej wiele wątpliwości i kontrowersji ojciec prowadzi ją słuszną ścieżką - dróżką mocy. Matka z kolei wydawała jej się osobą bezsilną, bezwolną, beznadziejną. Osiecką charakteryzowały ogromne ambicje oraz aktywizm społeczny - cechy te nie pozwalały jej reprodukować matczynego wzorca. Próbowała więc zmieścić się w buty ojca, ale nie czuła się w nich komfortowo.

Osiecka mówiła o sobie: "Mam pokręcony życiorys". Jak wygląda praca nad życiorysem takiej osoby?

Dobre pytanie. Przy takiej bohaterce jak Agnieszka Osiecka bardzo łatwo ulec jej mitowi. A przecież chodzi o to, by wejść pod zbroję, którą Osiecka zakładała. Zanim zaczęłam myśleć o napisaniu biografii, edytowałam sześć tomów jej dzienników i zapisków, więc z jednej strony znałam już jej wyskoki - zachowania nieodpowiedzialne czy też niesłuszne, z drugiej zaś - rozumiałam, z czego wynikały. Miałam dystans i czułość. Pomyślałam sobie, że moja książka, owszem, powinna pozbawić jej zbroi, ale musi jej dać coś w zamian, np. bliską ciału koszulę. Albo i nawet to czarne swetrzysko, które nosiła w czasach studenckich, bo panowała wówczas moda na egzystencjalizm.

Jaką Agnieszka Osiecka miała osobowość?

Była ambitna. Chciała być sprawcza i niezależna. Charakteryzowało ją poczucie sprawiedliwości, którego nie wysnuła z żadnej z ludzkich ideologii czy systemów prawnych, ale które łączyło ją z tym, co pradziejowe czy też źródłowe - zwierzęce i naturalne. W świecie, który ją otaczał, w rzeczywistości urządzonej przez partię i stanowiącej wypadkową interesów konkretnych ludzi, nie było miejsca na tego typu sprawiedliwość.

Osiecką niezwykle to drażniło i wikłało w konflikty wewnętrzne oraz konflikty z zewnętrzem. Ta rdzenna sprawiedliwość to jej przepiękna cecha - ludzie niespecjalnie ją w sobie pielęgnują, bo nie chcą się blokować w codziennych działaniach. Wolą myśleć - "no przecież nie robię niczego, co by nie było w tym kraju legalne".

A do czego Agnieszce Osieckiej potrzebni byli mężczyźni? Nie była typem kobiety, która uważała związek z mężczyzną za rzecz niezbędną do szczęścia.

Osiecka poszła na studia wcześnie, jako 16-latka. Trudno podejmować dojrzałe decyzje w takim wieku. A jednak zdecydowała wówczas, że zostanie pisarką. Niestety, droga do tego celu wymagała od niej układania się z mężczyznami. Pozostawania z nimi w relacjach nierzadko dość toksycznych, bo środowisko to było mocno zhierarchizowane i dość narcystyczne. Środowiskową walutą nierzadko bywał seks. Osiecka czuła, że jest to trybut, który czasem musi zapłacić, i bardzo źle się czuła w tym ustawieniu.

Można by to uznać za wyrachowane…

Wydawnictwami, mass-mediami, teatrami oraz wszelkimi innymi instytucjami kultury - dodajmy, że były to instytucje publiczne - zarządzali w PRL-u faceci, których zwierzchnikami byli zwykle inni faceci. Do nich należy kierować pytania o to, czemu w ten właśnie sposób zarządzali podległymi im "odcinkami". Czy aktorki, piosenkarki, twórczynie miały wówczas alternatywę? Raczej nie miały, mogły co najwyżej dokonywać nierzadko dramatycznych wyborów oraz uciekać się do mniej lub bardziej skutecznych strategii oporu. Doprowadza mnie jednak do szału fakt, że tak wiele z nich co rusz bywało stawianych wobec tych konieczności!

A Osiecka była kochliwa? Bo to, że mężczyźni zakochiwali się w niej na potęgę, już wiemy.

Pragnęła akceptacji, której poskąpił jej dom rodzinny, ale myliła ją często z adoracją. W rezultacie - tak, była flirciarą. Bezustannie przeglądała się w czyichś oczach, by sprawdzać, czy cokolwiek jest jeszcze warta. Czy nadal jest godna kochania oraz uznania. Nawiasem mówiąc, nie wpadła w ten schemat przez własną głupotę czy nieuważność. Wtłoczyły ją w niego wielowiekowa praktyka uprzedmiotawiania kobiet w naszej kulturze oraz seksistowskie - z dzisiejszej perspektywy - rady, którymi raczył ją papa.

Dużo mówi się o tym, że Agnieszka Osiecka porzuciła swoją jedyną córkę. Nie odnalazła się w macierzyństwie?

Myślę, że problemem nie było macierzyństwo, ale związek z ojcem jej dziecka, który już się wtedy wypalił. Osiecka porzuciła Daniela i Agatę Passentów w Bostonie, gdzie jej partner przebywał na stypendium. Postawiła go przed faktem dokonanym, na który mógł zareagować co najwyżej nerwowym telefonem albo listem. Znała go, wiedziała, że zostanie w Ameryce, by dokończyć, co zaczął, i jeszcze zaopiekuje się ich wspólnym dzieckiem. Wykorzystała więc tę "okazję". Natomiast samą decyzję o odejściu od rodziny podjęła znacznie wcześniej.

Osiecka trzy razy zakładała dom: dwa razy - wychodząc za mąż, a raz - rodząc dziecko. Żadna z tych rodzin jej nie wyszła. Rozpadały się po kilkunastu miesiącach. Z wyjątkiem tej ostatniej, która - ze względu na córkę - przetrwała aż kilka lat. Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak usprawiedliwienie. Wcale też nie uważam, że muszę tłumaczyć moją bohaterkę z jej osobistych decyzji, ale nie mogę zignorować faktu, że przynajmniej zawalczyła. Poprzednie rodziny poświęciła w przedbiegach, a o tę ostatnią jednak przez parę lat walczyła. Z kim? W dużej mierze - z samą sobą… Ale nie tylko.

Czy jest jeszcze coś, czego nie wie pani o Osieckiej, a chciałaby wiedzieć?

Niedawno Agata Passent nazwała mnie "największą osieckolożką na globie". Naturalnie było to nieco żartobliwie, bo współcześni "osieckologowie" to będzie pewnie jakieś pięć osób, w dodatku mieszkających w Polsce (śmiech). Ale cieszę się, że Agata docenia mój wkład w "osieckologię". I rzeczywiście nie wiem jeszcze wszystkiego. Pewnie umknęły mi jakieś fakty. Znam też rozmiar białych plam, z nimi już raczej pozostaniemy. No chyba że pojawią się jakieś narzędzia do pozyskiwania wiedzy ze źródeł, które obecnie pozostają dla nas niedostępne.

Ale mam też głębokie przeczucie, że najciemniej bywa pod latarnią. Zakładam, że nieco uwiedziona Archiwum Agnieszki Osieckiej, mogłam czegoś nie dostrzec, pozostać na coś ślepa lub nie dość wrażliwa. Bardzo mnie więc ciekawi rozmowa o tej książce. Może dzięki "Rodzi się ptak" ktoś zapragnie coś wyjaśnić - zniuansować albo skontrować? Zapraszam do kontaktu, bo nie boję się konieczności robienia errat czy dalszych kwerend, ale też cały czas mam w sobie ogromną ciekawość Osieckiej.

Okładka książki "Osiecka. Rodzi się ptak"
Okładka książki "Osiecka. Rodzi się ptak"© Materiały prasowe

Karolina Felberg - historyczka literatury, krytyczka literacka i publicystka oraz doktorka nauk humanistycznych. Wieloletnia współpracowniczka Fundacji Okularnicy. Jedna z największych znawczyń twórczości Agnieszki Osieckiej, edytorka jej "Dzienników". Autorka książki "Koleżanka. Wspomnienia o Agnieszce Osieckiej". Pracuje nad kolejną częścią biografii poetki.

Dla Wirtualnej Polski rozmawiała Ewa Podsiadły-Natorska

Źródło artykułu:WP Kobieta
agnieszka osieckabiografiaagata passent

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (48)