"Błazenada". 23‑letnia działaczka SLD demaskuje zachowanie czołowych posłanek
- Siedzieliśmy w kilka osób przy stole, a głośnik w komórce był ustawiony na maksimum (...) Poczułam się okropnie, nikt nie stanął w mojej obronie - wspomina 23-letnia Justyna Klimasara. Młoda kobieta opowiedziała nam, w jaki sposób traktowały ją partyjne koleżanki.
21.02.2019 | aktual.: 22.02.2019 13:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Paulina Piechna-Więckiewicz, członkini nowej partii Roberta Bedronia i zdeklarowana feministka, zamieściła na Twitterze wpis, w którym zaapelowała o solidarność wśród kobiet:
Na słowa szybko zareagowała Justyna Klimasara – jej dawna koleżanka partyjna z czasów SLD. Według działaczki górnolotne przesłanie Więckiewicz zalatuje obłudą, ponieważ jeszcze kilka lat temu w niewybredny sposób krytykowała wygląd innej kobiety. "Właśnie pani Paulino, nigdy nie zapomnę, jak w 2013 powiedziała pani do ówczesnego szefa biura medialnego SLD o 17-latce "cycki i d.pa". To było o mnie, a telefon był na głośniku" – zripostowała w komentarzu.
Reakcja Klimasary wywołała burzę w sieci. Zwolennicy Piechny wytykali jej, że niepotrzebnie rozdmuchuje aferę, a oponenci przyklaskiwali i gratulowali odwagi. Działaczka SLD zdecydowała się usunąć wpis, co uargumentowała słowami: "Wiecie co, gó.na się nie tyka, bo śmierdzi. Nie będę pisać prawdy o oszustkach udających obrończynie praw kobiet, bo narażam się na groźby i ataki ich obrońców. Nie mam na to siły. Nikt nie stanie w mojej obronie. Wiele feministek oszukuje. Może kiedyś to udowodnię".
Skontaktowaliśmy się z Justyną Klimasarą, która zdradziła nam szczegóły wspomnianego zdarzenia. Był rok 2013 i wówczas jeszcze nastoletnia Klimasara stawiała swoje pierwsze kroki na arenie politycznej. Zaangażowanie i determinacja 17-latki zostały szybko dostrzeżone przez Leszka Millera, ówczesnego lidera Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Były premier w ramach docenienia zaprosił ją na partyjną konferencję.
Negatywnie nastawione
Klimasara dostała możliwość uczestniczenia w spotkaniu, ale wyłącznie w charakterze gościa. O własnym panelu nie było mowy. Jednak sam fakt, że mogła pojawić się wśród elitarnego grona polityków nie spodobał się wielu czołowym działaczkom SLD. - Ja ich wcześniej nie poznałam osobiście, dlatego tym bardziej dziwiło mnie, że są negatywnie nastawione wobec mojej osoby – wspomina w rozmowie z WP Kobieta.
W czasie przygotowań do konferencji Piechna-Więckiewicz miała zadzwonić do ówczesnego szefa biura medialnego SLD. - Siedzieliśmy w kilka osób przy stole, a głośnik w komórce był ustawiony na maksimum, więc wszyscy usłyszeliśmy jej słowa. Skrytykowała mój udział w konferencji i powiedziała o mnie „cycki i d.pa” – wspomina Klimasara. Jakby tego było mało, po zakończeniu rozmowy, osoba, z którą telefonowała Piechna-Więckiewicz powtórzyła na głos każde słowo. - Poczułam się okropnie, nikt nie stanął w mojej obronie – dopowiada. Później, z mediów, dowiedziałam się, że niektóre działaczki interweniowały u pana Millera przeciwko mojemu udziałowi w konferencji – opowiada.
Klimasara podejrzewa, że powodem mogła być zazdrość o jej osiągnięcia. Pomimo krótkiego stażu, wybiła się spośród członków partyjnej młodzieżówki. Nie zawdzięczała tego rodzinnym układom, ale nie każdy chciał w to wierzyć.
Feminizm w partii to często walka kobiet z kobietami
Justyna Klimasara podkreśla, że nie chce się dzisiaj kłócić, ani nie oczekuje przeprosin. Zareagowała na tweeta spontanicznie, chcąc pokazać, ile fałszu jest w niektórych aktywistkach, które opierają swoją działalność głównie na walce o prawa kobiet.
- Młodym dziewczynom zaczynającym przygodę z polityką jest bardzo ciężko. Feminizm w partii to często walka kobiet z kobietami. Działaczki walczą przede wszystkim o zaistnienie i promowanie własnej osoby, niż o poprawę sytuacji Polek – twierdzi Kilmasara. Gdy zaczynała interesować się polityką, sama określała siebie jako zagorzałą feministkę. Jednak czar prysł, gdy tylko weszła w środowisko. - Pierwszy policzek wymierzyły mi właśnie te panie – dopowiada.
Działaczka twierdzi, że duża część feministek głośno zachęca kobiety do angażowania się w działalność polityczną, a jednocześnie szkaluje te, które się bardziej wybijają. – Walczą między sobą. Solidarność jest tylko na papierze – uważa Klimasara i jednocześnie przytacza sytuację, która to dobitnie obrazuje. Około dwa lata temu, podczas zbierania podpisów ws. liberalizacji prawa aborcyjnego, jedna z członkiń Inicjatywy Feministycznej miała wprost wyrazić swoją dezaprobatę widząc Klimasarę wśród osób zaangażowanych w akcję. – Była tam cała lewa strona polityczna, ale ona miała zastrzeżenia wyłącznie wobec mojej osoby. Wzięła na bok moich kolegów z SLD i coś na mnie mówiła, chociaż się nie znałyśmy. Stałam blisko i wszystko obserwowałam. Było mi przykro – wspomina 23-latka.
"Błazenada"
Lewicowa działaczka nazywa zachowanie niektórych feministek "błazenadą". - Poruszają sprawy zupełnie nieistotne, jak np. końcówki żeńskie, zamiast zająć się realnymi problemami. Uświadamianie chociażby o konieczności wykonywania regularnych badań jest zdecydowanie bardziej istotne – zauważa.
Klimasara od siedmiu lat jest członkiem Młodzieżówki SLD, a od trzech zasiada w jej radzie krajowej. 23-latka chętnie pomaga młodym dziewczynom, które dołączają do grona członków Młodzieżówki SLD, bo wie jak ciężko jest być sprawiedliwie traktowanym przez starsze koleżanki. – Nie dyskryminuję ich ze względu na wiek czy prawdopodobieństwo, że mogą coś osiągnąć – zaznacza.
Zadzwoniliśmy do Pauliny Piechny-Więckiewicz z prośbą o komentarz do zdarzenia, które przybliżyła nam Klimasara. - Nie pamiętam takiej sytuacji. Nie interesowałam się wczoraj Twitterem – stwierdziła. - Ja generalnie życzę zawodowego powodzenia każdej kobiecie. Pani Klimasarze również – dopowiedziała Piechna-Więckiewicz.
Jak się okazuje Justyna Klimasara nie jest pierwszą osobą, która wytknęła Piechnie-Więckiewicz brak konsekwencji w walce o prawa kobiet. W 2017 roku Konrad Berkowicz z partii Wolność zadał działaczce pytanie o kwestię samostanowienia na temat ciała. "Pani mówi: moje ciało, moja sprawa. Dlaczego więc ja się nie mogę nie ubezpieczyć w ZUS-ie, będąc pracownikiem etatowym? Moje ciało, moja sprawa" – zastanawiał się na antenie Polsat News. - "Dlaczego Pani nie jest konsekwentna? Jeśli chodzi o skrobanie to tak, jak chodzi o ZUS to nie mogę mieć wolności wyboru?" – dopytywał. Po chwili zastanowienia polityk odparła: "Bo pan korzysta z dróg publicznych!".
Paulina Piechna –Więckiewicz od kilkunastu lat aktywnie działa po lewej stronie sceny politycznej. Między 2006 a 2018 była warszawską radną, a ponadto od 2011 roku przez 5 lat piastowała stanowisko wiceprzewodniczącej Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W 2019 związała się z ugrupowaniem Wiosna odpowiadając w nim za politykę rodzinną.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl